Kiedyś była to sensacja na całą parafię. A teraz? Ksiądz chodzący po kolędzie nie radzi już, by nieść swój krzyż do końca. Raczej podpowie do których drzwi zapukać, by przed ołtarzem stanąć po raz drugi.
Bo tak trzeba
Dzień później Barbara spotyka w sklepie sąsiadkę, która wie jeszcze więcej. - Kościół daje taki "rozwód” czterem na pięć par. Cezary Pazura na przykład dostał. I Krzysztof Krawczyk. Pani też by dostała, jakby się w porę postarała.
Tylko w 2003 roku do sądów metropolitalnych wpłynęło 4576 wniosków (dane statystyczne są upubliczniane z dwuletnim opóźnieniem). Dla porównania: piętnaście lat wcześniej o stwierdzenie nieważności starały się tylko 143 osoby.
- W 1983 roku do kodeksu prawa kanonicznego wprowadzono kanon 1095. To była furtka, która teraz stała się bramą - tłumaczy nam Krzysztof Czachor-Borkowski z Biura Porad Kanonicznych Media Service. - Taki odpowiednik różnic charakteru w prawie cywilnym.
Według kan. 1095 niezdolni do zawarcia małżeństwa są ci, którzy "z przyczyn natury psychicznej nie są zdolni podjąć istotnych obowiązków małżeńskich”. Dziś na tym kanonie opiera się 90 proc. skarg powodowych.
- Do tego worka można wrzucić wiele: dziewczyna w dniu ślubu zwierza się przyjaciółce, że nie jest pewna, czy dobrze robi; nacisk ze strony rodziny; młody wiek nowożeńców; czy ciąża, bo wtedy można uznać, że on się z nią ożenił "bo tak trzeba” - mówi Czachor-Borkowski.
Sąd inny niż wszystkie
- W skardze powodowej ludzie często analizują swoje małżeństwo. To najczęściej popełniany błąd. Wtedy zwykle przegrywają, bo sąd interesuje okres narzeczeństwa, moment sakramentu, przebieg ceremonii weselnej - wyjaśnia Czachor-Borkowski, który od kilku lat pomaga rozwodnikom wrócić na łono Kościoła.
Aktualnie na liście klientów biura jest znana aktorka serialowa, prezenter w ogólnopolskiej rozgłośni radiowej, a nawet wiceminister obecnego rządu. - Ale też prawnicy, lekarze, rolnicy. Ludzie w wieku od 26 do 75 lat. Jednym słowem: przekrój całego społeczeństwa - usłyszeliśmy w biurze.
Skuteczność działania - około 90 proc.
Koszt: 3-3,5 tys. zł.
Czułam się jak szmata
sprawił, że poczułam się jak szmata. Kobietę sprowadzają do funkcji rozrodczych, a sens małżeństwa do spraw seksu: jak często współżyłaś? Czy byłaś na każde zawołanie męża?
- W trakcie przesłuchania wchodzi się w kwestie intymne bardzo głęboko, bo małżeństwo katolickie skierowane jest na posiadanie potomstwa. Ale jak bardzo, to już kwestia osobowości księdza. Jeden spowiednik skupia się na szóstym przykazaniu, a inny nie - mówi Czachor-Borkowski.
Oficjał lubelskiego Sądu Metropolitalnego nie chciał na ten temat z nami rozmawiać.
Alicja ma 50 lat, dwójkę dorosłych już dzieci i małżeństwo, "którego nie było”.
- Na przesłuchaniu próbowałam udowodnić, że mąż kłamie. Co usłyszałam? "Pani nikogo nie ma, więc pani nie zależy” - wspomina swoją sprawę, której powodem była decyzja męża.
Po przesłuchaniu stron i świadków, oboje zainteresowani mogą zapoznać się z aktami sprawy. Mają na to dwa tygodnie.
- Pamiętam jak dziś: mały zimny korytarz i czarno na białym co myśli o mnie rodzeństwo męża. Ale najgorszy był fakt, że na temat 20 lat naszego pożycia intymnego wypowiadała się kobieta, której nawet nie znam! Potem okazało się, że to przyjaciółka jego drugiej żony.
Pisała długie listy do I i II instancji. Punkt po punkcie wskazywała błędy i kłamstwa. Jedyne, co udało jej się wywalczyć to przesłuchanie wskazanego przez nią świadka. Kilka miesięcy później dostała stwierdzenie nieważności małżeństwa. - Tam jest napisane "W imię Pańskie”. I to boli najbardziej - mówi Alicja.
Tanio i szybko
- W takiej sytuacji sąd podaje rękę osobie, która chce takie unieważnienie uzyskać - tłumaczy Czachor-Borkowski.
Oficjał Sądu Metropolitalnego w Lublinie na antenie Radia ER: Drogo i długo - to dwie legendy. Opłata sądowa wynosi maksymalnie 700 złotych i może być rozłożona na raty. A cała sprawa trwa maksymalnie jeden rok. I zawsze można przyjść do sądu po poradę. Tych udzielamy bezpłatnie.
Imiona niektórych bohaterów na ich prośbę zostały zmienione