Nie kojarzą Andrzeja Leppera. Nie wiedzą, jak się nazywa nasz prezydent. Słyszeli tylko, że jest niski. Nie mają pojęcia, kto podpisał pakt stabilizacyjny i dlaczego PSL się dzieli. Szczęściarze...
Zaskoczenie nr 1
Do tej pory o Polsce słyszeli tylko z opowieści. Teraz zobaczyli ją na własne oczy. Dwa tygodnie temu z grupą przyjaciół przyjechali do Lublina, gdzie zapisali się do Szkoły Języka i Kultury Polskiej przy KUL.
- Zajęcia z polskiego są koszmarne - załamuje ręce Tomek. - Gramatyka, deklinacja, jakieś mianowniki i dopełniacze. Za to warsztaty z kultury polskiej to coś zupełnie innego. Ostatnio mieliśmy o polskim kinie. Przyszła jakaś pani z dziwną fryzurą, zaczęła machać rękami i tak opowiadać, że... postanowiliśmy pójść do kina.
I to dopiero było przeżycie. Tomek chyba nigdy tego nie zapomni. - W życiu czegoś takiego nie widziałem. Skrzypiące fotele. Ciasno. Nie ma gdzie nóg położyć. I do tego fatalna widoczność - wylicza. - Ale podobało mi się. Takie kino ma klimat.
Podobne wrażenie na studentach z antypodów wywołują najstarsze lubelskie budynki. - Kiedy pierwszy raz przechodziłam przez Bramę Krakowską w Lublinie, aż mi dech zaparło - opowiada Agata. - Ona ma ponad 700 lat! Dla nas to niewiarygodne. U nas najstarszy budynek ma najwyżej 150 lat.
Zaskoczenie nr 2
- W Polsce wszędzie czuć historię - dodaje Tomek. - Ciągle mówi się o wojnach, o komunizmie. Szczególnie starsi ludzie do tego wracają.
Agata zaraz dodaje, że narzekania
jest więcej niż historii: W sklepie, w autobusie, w knajpie. Że kiedyś było lepiej. Że złodzieje i afery. Że za mało zarabiają.
No dobra, a da się w Australii przeżyć za 800 zł miesięcznie?
Agata: Chyba żartujesz. Przecież za to się nie da żyć.
Tomek: U nas
średnia pensja to jakieś 3 tysią-
ce dolarów austra-
lijskich miesię
cznie. W przeli-
czeniu na złotów-
ki to będzie... po-
nad 7 tysięcy. Tyle zarabia moja mama, która jest (co bardziej nerwowych Czytelnikow prosimy o opuszczenie tego fragmentu - red.) pielęgniarką. Podobnie mają policjanci czy nauczyciele. Słyszałem, że w Polsce te zawody są źle opłacane. Ale nie myślałem, że aż tak.
Zaskoczenie nr 3
W Polsce sporo rzeczy ich dziwi, ale niektóre w ogóle im się nie podobają. - Serwisy informacyjne - rzuca bez wahania Agata. - Ciągle tylko polityka i pogoda. I tak codziennie. Ileż można słuchać o tych samych, nudnych rzeczach? W Australii nikt się tym nie interesuje.
Tomek i Agata, chociaż są Polakami z krwi i kości, ten zwyczaj przejęli w stu procentach. - Andrzej Lepper? Nigdy o nim nie słyszałem. Może trochę wstyd, ale nie wiem nawet jak się nazywa prezydent Polski. Słyszałem tylko, że jest niski i ma brata bliźniaka - śmiejąc się mówi Tomek.
Śmieszni są też... - Ludzie, którzy w środku zimy biegają do solarium i potem chodzą po ulicach z pomarańczową skórą - tłumaczy Agata. - U nas słońce świeci bez przerwy, więc ludzie ciągle się opalają. A po kilku wizytach w solarium skóra robi się pomarańczowa, a nie brązowa. Potem to komicznie wygląda.
- A mnie śmieszy, jak Polacy tańczą - dodaje Tomek. - Na przykład faceci w jednej ręce trzymają papierosa, w drugiej piwo i bujają się na parkiecie. Myślałem, że padnę, jak to pierwszy raz zobaczyłem. Z kolei dziewczyny, które można spotkać na polskich dyskotekach, śmiesznie się ubierają. Te różowe bluzeczki... Ale ogólnie Polki są bardzo ładne.
Tomkowi przypadł też do gustu polski alkohol. - Z tego akurat Polacy mogą być dumni. Piwo jest pyszne. W domu możemy o takim tylko pomarzyć.
Zaskoczenie nr 4
- Ale piją dziewczyny, co w Australii jest nie do pomyślenia - wtrąca Agata. - I wcale się im nie dziwię, bo po prostu jest dobre. Australijskie dziewczyny muszą się zadowolić byle jakimi drinkami. Ile butelek mogę legalnie ze sobą zabrać?
Co jeszcze polscy Australijczycy chcieliby zabrać od nas? - Śnieg, śnieg i jeszcze raz śnieg - rzuca od razu Agata. - Pierwszy raz w życiu zobaczyłam zimę. Niesamowite wrażenie.
Nie ma się czemu dziwić. W Perth temperatury nigdy nie spadają poniżej zera. W najzimniejsze dni roku jest co najwyżej 10 stopni Celsjusza. - W tym tygodniu były u nas 35-stopniowe upały - wyjaśnia Tomek. - Musimy się nacieszyć zimą, bo już za tydzień wrócimy do upalnej rzeczywistości. Szkoda, bo w Lublinie naprawdę nam się spodobało.