Wielokrotny reprezentant Polski na Mistrzostwach Świata i Europy w akrobacji samolotowej, były mistrz Polski w akrobacji samolotowej advanced, wicecmistrz świata igrzysk lotniczych w Dubaju w kategorii unlimited. Kielak od lat jest najwyżej sklasyfikowanym polskim pilotem akrobacyjnym na mistrzostwach świata i Europy w kategorii unilimited. Jest także m.in. współtwórcą pierwszego zespołu akrobacyjnego na świecie - duetu Xtreme Sky Force - który składa się z samolotu akrobacyjnego i bojowego samolotu myśliwskiego MIG-29
Czasem trzeba umieć powiedzieć samemu sobie STOP. Rozmowa z pilotem Arturem Kielakiem.
• Pochodzi pan z Mińska Mazowieckiego, miasta związanego z lotnictwem myśliwskim. Czy to zdecydowało o pana późniejszych wyborach?
– Myślę, że tak, bo w mojej najbliższej rodzinie nikt nie był związany z lotnictwem. Jako dziecko obserwowałem pracę lotniska, startujące i lądujące samoloty. Na lotnictwie opierały się też nasze dziecięce zabawy. Na przykład notowaliśmy, które samoloty lądowały, spisywaliśmy ich numery. Wtedy też zaczęły się moje marzenia dotyczące lotnictwa.
• Jeśli ktoś marzy o tym, by zostać pilotem, to co jest najważniejsze? A co już na starcie eliminuje?
– Obecnie nie trzeba być już w 100 procentach zdrowym jak w przypadku astronauty czy kosmonauty. W Stanach Zjednoczonych samolotami latają osoby niepełnosprawne, które nie mają nóg czy rąk. Robią to w sposób bezpieczny. Mają nawet licencje. Moim zdaniem jedyne, co jest potrzebne do tego aby zostać pilotem, to chęć i upór w dążeniu do celu. Oczywiście jest wiele rodzajów lotnictwa, są też egzaminy, przez które trzeba przejść. Najtrudniejsze jest lotnictwo wojskowe, lotnictwo bojowe i akrobacja. Trzeba poświęcić temu nie tylko mnóstwo czasu, ale też pieniędzy, aby dobrze się wyszkolić. Potem, o czym sam zaświadczam, satysfakcja jest ogromna.
Moim zdaniem jak się czegoś bardzo chce, to wszystko można osiągnąć. Mi w spełnianiu marzeń nikt nie pomagał. Rodzice bardzo mnie wspierali, ale nie mieli wystarczająco dużo pieniędzy aby zainwestować w moje szkolenie. Dlatego też radziłem sobie sam. Znalazłem na to skuteczny sposób. Jeździłem na studenckie wymiany do USA, pracowałem w różnych zawodach. Dzięki temu nauczyłem się m.in. języka angielskiego. To wszystko zaprocentowało w przyszłości. Zdobyłem licencje europejskie i amerykańskie: samolotowe i śmigłowcowe. Teraz jest czas by tym się cieszyć.
• Pilot akrobata czy kapitan samolotu pasażerskiego - co jest bardziej stresujące?
– Nerwy są i w jednym i drugim przypadku, choć stres jest zupełnie innego rodzaju. W samolocie pasażerskim odpowiadam za kilkaset osób, które są na pokładzie. Różnica jest taka, że lotnictwo liniowe opiera się na procedurach. W samolocie pasażerskim nie ma pilotowania. Nie ma trzech wymiarów jak w akrobacji. Jako kapitan samolotu pasażerskiego bardziej czuję się jak osoba, która zarządzą ogromną maszyną i personelem w powietrzu. Tyle, że jak coś się stanie, to tego samolotu zatrzymać nie mogę. Leci się z prędkością 800 km/h i trzeba podejmować decyzje, bo przecież zdarzają się awarie czy trudne warunki atmosferyczne jak burze, mgły czy zawieje śnieżne. Do stresu jestem przyzwyczajony i czuję ogromną satysfakcję, kiedy udaje mi się bezpiecznie dolecieć z jednego miejsca do drugiego pomimo wielu przeszkód.
W przypadku akrobacji sytuacja wygląda zupełnie inaczej, bo praktycznie mogę zrobić to, co chcę, czyli wykonać własny plan pokazu. Stres w tym wypadku jest wypadkową mojego charakteru, a że jestem perfekcjonistą - zależy mi bardzo na tym, aby wykonać mój pokaz dokładnie tak jak go sobie zaplanowałem. Akrobacja to bardzo niebezpieczny biznes. Jest wiele czynników, które mogą zawieść: jak czynnik techniczny, ale przede wszystkim ludzki, bo każdy pilot czasem przegina i dochodzi do cienkiej czerwonej linii. Na szczęście mądry pilot to taki, który rozpoznaje własne słabości i zna swój charakter, który pcha go do przodu. Czasem trzeba umieć powiedzieć samemu sobie - STOP.
• Jak wyglądają ostatnie godziny przed pokazem? Pytanie, które nasuwa się laikom: czy piloci coś przed startem jedzą?
– Oczywiście, że jedzą. W moim przypadku nawet dość obficie, bo aby wykonać tak brutalny pilotaż jakim się zajmuje, trzeba mieć siłę fizyczną do operowania ciężkimi - w przypadku mojego samolotu - sterami. Unikam jednak jedzenia bezpośrednio przed lotem, ale tylko ze względu na usytuowanie pasów w samolocie, które po dociśnięciu, mocno uciskają dolne partie jamy brzusznej i biodra. Poza tym, jaki sportowiec spożywa posiłek bezpośrednio przed treningiem wysiłkowo-siłowym. Organizm pilota akrobacyjnego jednakże potrzebuje wielu lat adaptacji do przeciążeń i szybkiej orientacji w przestrzeni (położenia samolotu) szczególnie na małej wysokości w warunkach ograniczonej widzialności (pogoda) i widoczności (system zadymiania).
Na początku mojej kariery pilota akrobacyjnego miałem nudności i źle się czułem po kilku lotach dziennie, ale to przeszło bardzo szybko w miarę dalszych lotów. Pamiętam, że od dziecka trenowałem błędnik, m.in. na huśtawkach. Kiedyś były takie huśtawki, które można było obrócić o 360 stopni. Na takiej właśnie huśtawce potrafiłem zrobić ok. 200 obrotów z rana przed pójściem do szkoły. Teraz nie odczuwam w trakcie i po akrobacji żadnego dyskomfortu.
• Jakie jest pana marzenie, kolejne wyzwanie?
– Na pewno jednym z moich marzeń jest polecieć w kosmos. Wierzę w to i mam takie przeczucie, że kiedyś mi się to uda. Obecnie skupiam się na doskonaleniu pilotażu akrobacyjnego samolotów odrzutowych. Jest to zupełnie inne latanie. Samolot, którym latam jest szybki, ale ma bardzo ciężkie stery, gdyż te nie mają wsparcia systemu hydraulicznego, a jedynie klapki wyważające, więc aby zaprezentować swój agresywny styl pilotowania muszę używać bardzo dużo siły fizycznej i operować tak energią samolotu, aby jak najdłużej mieć dużą prędkość celem operowania na stałym dużym przeciążeniu, wtedy czuję satysfakcję z pracy. Oczywiście: w cały pilotaż wkomponowuje dużo beczek akcentowanych i niskich przejść, które publiczność uwielbia. Mam jeszcze wiele pomysłów, które powoli realizuję, ale nie chcę ich jeszcze ogłaszać. Niech to będzie niespodzianka.
• W Świdniku już w ubiegłym roku podziwialiśmy pana pokaz. Co zobaczymy tym razem?
– Będę wykonywał pilotaż indywidualny na samolocie XA41. Będzie dużo dynamiki, lotniczej agresji i niskiego latania. Chcemy zmodyfikować też pokaz z YAK-3u (zespół Full Force Team z Mateuszem Stramą - przyp. aut.). Miałem nadzieję, że uda się wykonać pokaz razem z moim przyjacielem, kpt. pil. Jackiem Stolarkiem i samolotem myśliwskim MIG-29 z 23 Bazy Lotnictwa Taktycznego w Mińsku Mazowieckim. Tyle, że Migi są cały czas uziemione. Wierzę jednak że w tym roku zaprezentujemy się jeszcze naszej publiczności.