Każdy powinien dążyć do realizacji swoich celów. Ja się nie poddaję i biorę życie takim, jakim jest. I niczego nie żałuję - mówi 22-letni Daniel Szarpak.
- Zawsze był związany z futbolem - mówi Artur Rudziński, trener Vitrum. To właśnie on zaproponował Danielowi współpracę.
- Otrzymałem od niego SMS-a, w którym zapytał, czy zechcę być jego asystentem. W pierwszej chwili potraktowałem to jako głupi żart. Jednak, jak się spotkaliśmy okazało się, że propozycja była jak najbardziej poważna - wspomina Daniel Szarpak, dodając, że zawsze marzył o funkcji szkoleniowca.
- Kompletnie o tym nie wiedziałem. Przyznał się do tego dopiero później - dodaje Rudziński, który na pytanie dlaczego zdecydował się powierzyć tak ważną rolę niepełnosprawnemu, odpowiada bez chwili zawahania: Jak go poznałem zauważyłem, że nie dość, iż kocha piłkę nożną, to ma w sobie pewną wartość psychologiczną. Nam brakowało takiej osoby, która podniesie ducha w zespole. Da przysłowiowego "kopa”. Daniel taki jest...
Opuścił tylko jeden mecz
I tak właśnie z początkiem tego sezonu klub z Woli Uhruskiej poszerzył sztab szkoleniowy.
Mało tego: to był strzał w dziesiątkę.
Obecnie, po ośmiu kolejkach spotkań, Vitrum z dorobkiem 19 punktów zasiada na fotelu wicelidera. - Przed każdym z meczów mamy długie odprawy. Daniel stara się zmobilizować chłopaków. W większości przypadków z wymiernym skutkiem - podkreśla trener Rudziński.
Sam zainteresowany skromnie zaprzecza. - Ależ ja nic szczególnego im nie mówię - wzbrania się Daniel Szarpak. - Tylko to, żeby walczyli.
Mimo że Daniel porusza się na wózku, to jest na każdym meczu Vitrum. No, prawie...
- Opuściłem tylko jedną kolejkę, bo miałem wesele - wspomina Daniel. - Zrobiłem jednak chłopakom odprawę. Poinformowałem, że nie mogę być na meczu. Dodałem, żeby zagrali na maksimum swoich możliwości i wygrali dla mnie ten mecz.
I piłkarze Vitrum wygrali z Bratem Siennica Nadolna 1:0.
- A ja przez całe wesele siedziałem jak na szpilkach, co chwila wydzwaniając z pytaniami o wynik - śmieje się asystent trenera.
Wzrosła frekwencja
A jeszcze w poprzednim sezonie na telefonie wisiał non stop trener Rudziński. Szukał chętnych do grania.
- Wiosną niekiedy z ledwością kompletowaliśmy jedenastkę. Teraz muszę niektórym podziękować, bo chętnych jest więcej, niż przewiduje meczowa "osiemnastka”. O treningach nie wspominam - mówi szkoleniowiec Vitrum.
W ciągu kilkunastu tygodni klub jeszcze bardziej zaczął tętnić życiem. - Nawet jak mamy zajęcia wytrzymałościowe, to Daniel specjalnie zamienia wózek z elektrycznego na zwykły. Chce, jak każdy, czynnie uczestniczyć w zajęciach klubu, który dla 22-latka stał się sposobem na życie - opowiada trener Rudziński.
Rzeczywiście, Daniel wciąż zajmuje się sprawami klubu. - Pewnie, że chciałbym byśmy grali w wyżej lidze, jednak ograniczają nas finanse. Najważniejsze, że w drużynie jest supermobilizacja i atmosfera. Od kiedy jestem, chłopcy nie sprężali się tak, jak teraz.
Trener malarzem
Ale nie tylko futbol jest pasją Daniela. Z powodzeniem realizuje się jako malarz. - Moim konikiem jest martwa natura. Miałem nawet wystawę swoich prac. A kilka udało mi się sprzedać - cieszy się. Wartość jego dzieł jest o tyle większa, że wskutek paraliżu nie maluje on rękoma. - Wszystko robię nogami. Nawet komputer nimi obsługuję - wyjaśnia Daniel.
Jego kolejny cel to studia. - Już próbowałem się dostać. Co prawda na dzienne mi się nie udało, ale miałem szansę studiować zaocznie. Problemem okazał się dojazd i musiałem zrezygnować - przyznaje ze smutkiem, który w jego życiu pojawia się niezwykle rzadko. - Staram się żyć pełną parą. Każdy powinien dążyć do realizacji swoich celów. Ja nie poddaję się i biorę życie takim, jakim jest.