Lubelscy studenci rozpoczynają swoje święto zwane Juwenaliami. Tradycyjnie najlepiej będą się tam bawić nie tylko żacy, ale i uczniowie młodsi. Państwo starsi będą zaś zwyczajowo zgrzytać zębami, bo młodość mają już za sobą, a wtedy cudze harce tylko denerwują. Cóż zostaje starym piernikom? Weseli mogą urządzić sobie piernikalia, a smutni narzekać, że za komuny było lepiej.
Balowało się dwie noce pod rząd, bez zadyszki można było wbiec na czwarte piętro, jabłonie pachniały bardziej intensywnie – pięknie było... A teraz nadszedł czas Unii Europejskiej i wszystko się pogorszyło. Czterdziestolatkom pogorszyło się zdrowie, a wzrok przede wszystkim i coraz mniej widzą dla siebie szans na przyszłość. Tylko wspomnienia zostały kolorowe, nic dziwnego zatem, że jednostajny błękit unijnych flag tak irytuje.
A niektórym żadna zmian już niestraszna. Porozumienia sierpniowe w roku ’80 przeżyli i „okrągły stół” w roku ’89 też minął w miarę spokojnie. Przy każdej bowiem historycznej rocznicy skołatane nerwy koiła muzyka Bajmu i Budki Suflera. I do unii na wielkich koncertach w Lublinie mogli wejść przy dźwiękach swoich ulubionych od lat zespołów.
Wprawdzie koncert w Radawcu okazał się niewypałem, bo zgromadzona tam nocą publiczność mogłaby zmieścić się w jednym większym studenckim klubie, ale co tam! Każde utyskiwanie zagłuszy gromki chór głosów narzekających z innego powodu. Głównie na podwyżki i inne niedogodności, których źródłem rzekomo jest unia.
A Unia Europejska jaka jest – każdy widzi. Przynajmniej większość ludzi może się jej od kilku dni przyjrzeć od wewnątrz. Niektórzy nadal patrzeć na nią nie mogą, a nawet zaprzeczają jej istnieniu. Janusz Korwin-Mikke oznajmił w telewizji, że formalnie unia nie istnieje. Róża Thun, przewodnicząca Fundacji Schumana, promującej przyłączenie Polski do UE, aż się popłakała ze śmiechu, gdy to usłyszała.
Tak naprawdę jednak wcale nie ma się z czego śmiać. Różni „nasi reprezentanci” w Zjednoczonej Europie wygadują jeszcze gorsze brednie. Dotychczas w sąsiednich krajach Polacy wyjeżdżający na saksy wyrobili nam opinię ludzi cwanych, ale pracowitych i dosyć miłych. Teraz gotowi pomyśleć, że jesteśmy narodem zramolałych pierników. Chyba, że uda nam się wybrać do europarlamentu, kogoś w miarę rozsądnego.