Oddał Górnikowi swoje serce. Grał w jego barwach zarówno w ekstraklasie, jak i trzeciej lidze. W Łęcznej poznał żonę, a następnie założył rodzinę. W czerwcu 2016 roku pomógł zielono-czarnym utrzymać się w ekstraklasie, po czym zakończył piłkarską karierę. 26 kwietnia został wybrany przez radę nadzorczą na członka zarządu klubu z Łęcznej. O swoich planach związanych z tą rolą opowiada Veljko Nikitović
• Górnik kolejny rok bije się o utrzymanie. Jak oceniasz szansę klubu na pozostanie w Lotto Ekstraklasie?
– Walka będzie się toczyć do ostatniej kolejki. Taki mecz jak np. wygrana z Cracovią 3:0 bardzo mnie cieszy. Drużyna zaprezentowała się dobrze, szczególnie w drugiej połowie. Mam nadzieję, że to dobry omen przed kolejnymi spotkaniami, które nas czekają. Z krakowianami zagraliśmy bez Grzegorza Bonina, który jest naszym najlepszym zawodnikiem. I to też pokazało, że drużyna jest silna.
• Podkreślałeś, że w rundzie finałowej najważniejsza będzie mentalność. Z Cracovią do przerwy nastawiliście się na grę na zero z tyłu, by w drugich 45 minutach zaatakować...
– Wiedząc, jaka jest sytuacja w tabeli jesteśmy świadomi, że teraz psychika odegra kluczową rolę. Dobrze, że chłopaki odblokowali się w drugiej połowie i zagrali na swoim normalnym poziomie (niestety, następny mecz z Piastem Gliwice zespół z Łęcznej przegrał 1:2, do końca rundy pozostały dwie kolejki. Górnik zajmuje 14 miejsce w tabeli, przed Arką Gdynia i Ruchem Chorzów – dop. red).
• Czy obecna forma rozgrywek według Ciebie jest słuszna (dzielenie tabeli na dwie grupy i odjęcie połowy punktów – red.)?
– Z naszego punktu widzenia niewątpliwie tak. Ale dla drużyn, które przed rundą finałową zdobyły dużo więcej punktów od Górnika jak Wisła Płock, czy Zagłębie Lubin zapewne nie. To jednak kwestia organizatorów. Michał Probierz po 30 kolejce gratulował swoim piłkarzom mistrzostwa i dodał, że teraz czeka ich „Puchar Maja”. Dla nas jednak to korzystny wariant, bo gdyby nie to, po 30 kolejkach czekałby nas spadek.
• Ale emocji też jest dzięki temu więcej...
– Zdecydowanie. Zarówno w grupie spadkowej, jak i mistrzowskiej. Nic nie jest pewne. Rok temu Podbeskidzie było wysoko, a ostatecznie spadło z ligi. Trochę to może dziwne, ale w wielu krajach tak się gra.
• Nie tęskno Ci do pracy w sztabie szkoleniowym?
– Zastanawiałem się długo, czy chcę być trenerem, czy może zostać w klubie jako dyrektor sportowy, członek zarządu. Akurat nadarzyła się taka okazja, klub wyszedł z propozycją, a ja ją zaakceptowałem. Na Lubelszczyźnie jest mnóstwo młodych utalentowanych zawodników. Trzeba ich dobrze ukierunkować, dać warunki do rozwoju, a następnie czerpać korzyści. Moją rolą będzie rozwinięcie Akademii Górnika Łęczna, byśmy mogli o niej mówić w samych superlatywach. Nie będzie to łatwa praca, bo do zrobienia jest dużo. Jednak wiecie wszyscy, że jestem pracowitym człowiekiem i chcę, żeby Akademia i jej zawodnicy mieli takie cechy, jak ja, gdy przebywałem na boisku.
• A co trzeba zrobić, aby funkcjonowanie Akademii poprawić?
– Musimy zreformować kilka rzeczy, zmienić system szkolenia. Mamy bardzo zdolnego koordynatora Macieja Grzywę. Jestem już z nim po rozmowach. Byliśmy też ostatnio wspólnie na szkoleniu, gdzie Belgowie i Holendrzy przedstawili budowę klubu ekstraklasy na podstawie bardzo dobrej akademii. Będziemy chcieli niektóre pomysły wdrożyć w Górniku. Pójdziemy też na pewno w kierunku szkoły mistrzostwa sportowego. Warunki do pracy u nas są na bardzo dobrym poziomie, ale chcemy je jeszcze ulepszyć. Myślimy o internacie dla zdolnych chłopców spoza Łęcznej, aby za trzy lata o naszej Akademii mówiło się w całej Polsce.
• Boli cię to, że że Jarosław Niezgoda nie gra w Górniku?
– Jest to zawodnik, który bardzo fajnie się rozwija. Strzela dużo bramek i pochodzi z Lubelszczyzny. Uważam, że właśnie tacy zawodnicy powinni grać w Górniku. Kiedy Niezgoda przeszedł do Legii byłem jeszcze czynnym zawodnikiem. Widziałem go parę razy w akcji. Osobiście chciałbym go oglądać w zielono-czarnych barwach. Jednak jak wiemy, na ten moment jest to niemożliwe. Dlatego w przyszłości będziemy się starać, aby piłkarze z naszego regionu grali właśnie w Górniku.
• Brakuje wam wychowanków, którzy wskakiwaliby do pierwszego zespołu?
– Oczywiście. Chcę jednak podkreślić, że mówienie o tym, że w przyszłości w kadrze Górnika będzie 10–15 chłopaków z Akademii to mrzonki. Będziemy robić wszystko, aby było ich jak najwięcej. Młodzi gracze muszą poznać DNA klubu i jego tożsamość, a do tego mieć swoich idoli w pierwszej drużynie. Dzięki temu będzie nam łatwiej wprowadzać ich do kadry seniorów.
• Zamierzacie zwiększyć liczbę grup młodzieżowych?
– Są takie plany. Chcemy utworzyć grupy naborowe i przydzielić każdej z nich po dwóch trenerów. Chciałbym też w to włączyć byłych zawodników Górnika, którzy mieszkają w regionie, jak Grzesio Bronowicki, Piotr Jaroszyński czy Mirek Budka. Co prawda obecnie pracują w innym fachu, ale chce ich namówić do pracy w Akademii. Dzieci muszą mieć idoli, którym będą chcieli dorównać.
• Któryś z wymienionych byłych piłkarzy wykazał wstępne zainteresowanie?
– Nie rozmawialiśmy z nimi, ale to moi koledzy z boiska i będę chciał ich do tego przekonać. Mam nadzieję, że się zgodzą. Górnik Łęczna musi być znany z tego, że jego wychowankowie grają w pierwszym zespole.
Mecze Górnika Łęczna
27 maja: Górnik Łęczna – KGHM Zagłębie Lubin
2 czerwca: Ruch Chorzów – Górnik Łęczna.