Znowu rozczarowanie w Lublinie. W sobotę Motor zremisował już po raz piąty z rzędu. Punkt w starciu z ostatnim w tabeli Sokołem Ostróda chluby piłkarzom jednak nie przynosi. Jak spotkanie ocenia trener żółto-biało-niebieskich Marek Saganowski?
– Jesteśmy bardzo rozgoryczeni, ten wynik to dla mnie porażka. Uważam, że ten mecz powinniśmy wygrać przynajmniej dwiema bramkami. Jeżeli nie wykorzystuje się jednak tak dogodnych sytuacji, to ciężko wywieźć punkty. Na pewno nasza ofensywa mocno kuleje. Bez względu na to, czy gramy w systemie z czwórką obrońców, czy trójką, to sytuacje stwarzamy. W ataku się zacięliśmy i to jest w tej chwili nasz największy mankament – mówi Marek Saganowski.
Przyznał też, że początek drugiej połowy wyglądał tak, jak goście zakładali w szatni. – Wiem, że chłopaki chcieli, ale chcieć, a zrobić to jest duża różnica. Po tym meczu jestem bardzo zawiedziony, że nie wywozimy z Ostródy trzech punktów. Na gorąco mogę powiedzieć, że przeważaliśmy, byliśmy dużo przy piłce, a Sokół skutecznie się bronił. Straciliśmy bramkę do szatni i zrobiło się gorąco. Po przerwie tak, jak chcieliśmy szybko odzyskaliśmy remis. Bramka dała nam troszeczkę polotu i z tych sytuacji przynajmniej jedna powinna wpaść. Szanse mieli: Sebastian Rak i Tomasz Swędrowski w końcówce. To trzeba zamieniać na gole, jeżeli chce się myśleć o naszym celu, a tym jest granie na wyższym poziomie. Jestem oburzony, że nie wywozimy trzech punktów – dodaje opiekun żółto-biało-niebieskich.
Szkoleniowiec przy okazji konferencji pomeczowej odpowiedział też, dlaczego tak szybko zmienił Sebastiana Raka. Młody zawodnik pojawił się na murawie w 77 minucie, a już w 86 zastąpił go Piotr Kusiński
– To była klasyczna wędka. To młody chłopak, który dobrze prezentował się na treningach i liczyłem, że wejdzie w gorącej końcówce i pokaże coś więcej. Dwie-trzy piłki wsteczne napędziły jednak Sokoła, a nam podcięły skrzydła. Baliśmy się, że może się jeszcze wydarzyć coś gorszego i stąd ta zmiana – wyjaśnia „Sagan”.
Z jakim nastawieniem Motor przystępował w ogóle do spotkania z ostatnim zespołem w tabeli?
– Przed meczem powiedziałem drużynie, że między nami, a Sokołem jest duża przepaść, jeżeli chodzi o tabelę. Trzeba to udowodnić jednak także na boisku. Chcieliśmy, ale tego nie zrobiliśmy. Można pogratulować gospodarzom, że się wybronili. Ten atak, który w pierwszej fazie sezonu był naprawdę mocny, teraz jest naszą bolączką – przekonuje trener Motoru.
Teraz przed jego podopiecznymi ciężki tydzień. Już w środę odbędzie się mecz Pucharu Polski z Pogonią Siedlce. A w niedzielę będzie starcie wagi ciężkiej z liderem – Stalą Rzeszów.
– Trzeba grać i trzeba wyjść na boisko. Teraz możemy przeprosić kibiców, ja też przepraszam, ale trzeba to zrobić w następnych meczach. Gadanie to jedno, ale trzeba coś zrobić. Czyny, a nie gadka – zapewnia opiekun klubu z Lublina.