(fot. Facebook Starej Szkoły Boksu Lublin)
To był dopiero trzeci występ w zawodowym ringu zawodnika Starej Szkoły Boksu Lublin. Przypomnijmy, że pochodzący z Dorohuska bokser przez wiele lat był czołowym zawodnikiem w boksie olimpijskim
W tej odmianie był m.in. mistrzem Polski. Walkę o przepustkę do kwalifikacji olimpijskich przegrał jednak z Mateuszem Masternakiem, który później zresztą zrezygnował z możliwości ubieganie się o start w Tokio. Soczyński natomiast zdecydował się przejść na zawodowstwo. – Chcę wygrywać i rozpocząć nową karierę. W dłuższej perspektywie chcę walczyć o mistrzostwo świata. Wiem, że już w dziesiątej walce mogę powalczyć o pas mistrza Europy. Sam jestem ciekawy, jak będzie wyglądała moja kariera – mówił przed pierwszą zawodową walką Michał Soczyński.
Szybko okazało się, że pięściarz z Dorohuska jest powiewem świeżego powietrza w polskim boksie zawodowym. Soczyński pokonał w imponującym stylu Piotra Rzymiana i Michała Czykiela. To pozwoliło mu otrzymać pierwszą szansę na wyjście poza granice naszego kraju. Pięściarz Starej Szkoły Boksu Lublin wykorzystał ją kapitalnie.
Walka na Wembley, w której rywalem Polaka był Matt Sen, była bardzo krótka i zakończyła się już w pierwszej rundzie. Od pierwszego gongu podopieczny Władysława Maciejewskiego ruszył do ataku – bił na korpus i w ten sposób zmusił Brytyjczyka do otworzenia się. Szybko posłał go też kombinacją ciosów sierpowych na deski. Sędzia ringowy liczył Sena i pozwolił na wznowienie walki. To była błędna decyzja arbitra, bo Soczyński od razu doskoczył do przeciwnika i lewym sierpowym posłał przeciwnika na deski. 34-letni reprezentant gospodarzy kompletnie stracił świadomość i został odwieziony do szpitala. – Przede wszystkim to bardzo cieszę, że mogłem powalczyć na Wembley. Plan na tę walkę był przygotowany przez Władysława Maciejewskiego i myślę, że zrealizowałem go idealnie. Przed walką czułem dodatkowe emocje, bo startując poza granicami Polski pojawia się poczucie, że bije się za cały kraj. Co do nokautu, to uważam, że sędzia ringowy spóźnił się z reakcją. Kiedy zobaczyłem, że decyduje się wznowić walkę, to nie zastanawiałem się i ruszyłem na rywala. Tak trzeba robić w ringu, bo w innym wypadku to przeciwnik może skończyć Ciebie – powiedział Michał Soczyński w rozmowie z ringpolska.pl.
W walce wieczoru podczas gali na Wembley Joy Joyce zmierzył się z Carlosem Takamem. W szóstej rundzie, po serii ciosów Joyce, sędzia przerwał walkę i przyznał zwycięstwo Brytyjczykowi.