Mieszkańcy Miłocina w powiecie lubelskim liczą, że uda się tak zorganizować ruch w okolicy wyremontowanego przejazdu kolejowego, że będą mogli dojeżdżać do domów. Zapowiadanej na niedzielę blokady drogi nie będzie.
– Nie ma sensu blokować drogi, po której nikt nie jeździ. Co innego, gdyby przejazd był odebrany kilka dni temu, jak było to zapowiadane i otwarty – mówi nam Joanna Rejmak, sołtys Miłocina w podlubelskiej gminie Jastków.
Przejazd kolejowy, o którym mówi pani sołtys miał być odebrany od wykonawcy jego przebudowy kilka dni temu. Tak się jednak nie stało i przejazd na trasie Lublin – Nałęczów pozostaje zamknięty.
A w całej tej sprawie nie chodzi dokładnie o przejazd, tylko o prowadzącą do niego drogę wojewódzką.
Spółka PKP Polskie Linie Kolejowe w ramach wielkiej inwestycji torowej zmodernizowała też przejazd przez tory w Miłocinie. Wcześniej pracował w tym miejscu dróżnik, a teraz wszystko zostało zautomatyzowane.
Kolej też zajęła się remontem drogi bezpośrednio przy przejeździe. Przed tą inwestycją mieszkańcy wsi Miłocin bez problemu mogli wyjeżdżać na drogę wojewódzką i skręcać z niej do domów. Teraz jednak kolej wymalowała na środku drogi linię ciągłą. To oznacza, że jadąc w stronę Lublina drogą wojewódzką, nie da się już skręcić w lewo do Miłocina. Trzeba pojechać 2 km dalej na stację benzynową i tam wykręcić, albo jeszcze 3 km dalej na najbliższe rondo.
I to właśnie przeszkadza mieszkańcom. - Nie do końca można zrozumieć powody takiej decyzji. Jeśli przez tyle lat można było skręcać i nie doszło do żadnego wypadku, to czemu nie można pozostawić takiego rozwiązania? - zastanawia się pani sołtys.
Karol Jakubowski z PKP PLK tłumaczył nam: – Organizacja ruchu w obrębie zmodernizowanego przejazdu kolejowo-drogowego w Miłocinie była uzgodniona i zaakceptowana przez zarządcę drogi – Zarząd Dróg Wojewódzkich w Lublinie.
ZDW to instytucja podlegająca urzędowi marszałkowskiemu, a w sprawę zaangażował się rady sejmiku województwa, Marek Wojciechowski: - Spotkałem się z członkiem zarządu województwa, Zdzisławem Szwedem. Był na miejscu i osobiście sprawdzał, na czym polega problem – mówi radny i dodaje: - Na poniedziałek rano zaplanowane jest spotkanie wszystkich stron zainteresowanych kwestią przejazdu i organizacji ruchu.
Wojciechowski nie przesądza o tym, czy bezpośredni skręt do Miłocina będzie możliwy i zaznacza, że wszystko musi się odbyć zgodnie z przepisami. – Są już pewne pomysły na rozwiązanie tej kwestii. Zależy mi, żeby było to proste rozwiązanie. Żeby jego wprowadzenie nie trwało za długo, bo właśnie to odwleka otwarcie przejazdu i puszczenie tam ruchu – tłumaczy radny.