Polski Cukier Start Lublin w niecodziennych okolicznościach przegrał z MKS Dąbrowa Górnicza
Od razu na wstępie trzeba podkreślić, że ta porażka była zasłużona. Gospodarze byli drużyną dużo bardziej kreatywną, która w swoim składzie miała więcej indywidualności. Byli też przez większość czasu na prowadzeniu – „czerwono-czarni” przewodzili temu spotkaniu zaledwie przez 75 sek. Mimo to, mogli, a nawet powinni ten mecz rozstrzygnąć na swoją korzyść.
Artur Gronek swoim zwyczajem już w pierwszej kwarcie starał się otworzyć sporą liczbę zawodników. Szkoleniowiec nieco zaskoczył zestawieniem wyjściowej piątki, bo zabrakło w niej Sherrona Dorsey-Walkera. Amerykanin od blisko miesiąca kompletnie zgubił formę, a wchodzenie na boisko z ławki rezerwowych wyraźnie nie pomaga mu w jej odnalezieniu. Gospodarze przez całą pierwszą połowę posiadali inicjatywę. Odpowiedzią lublinian na ich poczynania był Klavs Cavars. Łotewski center obecnie jest najjaśniejszą postacią Startu. Miło patrzeć na jego poczynania ofensywne, a także kapitalną walkę na tablicach. Czwartkowy mecz skończył z 9 zbiórkami, z czego aż 7 miało miejsce w ofensywie.
Po zmianie stron Start zaczął grać znacznie lepiej. Duża w tym zasługa Mateusza Dziemby. Kapitan lublinian nie dość że harował w defensywie, to jeszcze potrafił błysnąć kilkoma akcjami w ofensywie. Trzeba jednak zaznaczyć, że goście nie potrafili ograniczyć poczynań ofensywnych Martina Krampelja. Słoweniec wyrasta na gwiazdę Energa Basket Ligi, chociaż jego CV wcale tego nie zapowiadało. Wcześniej grał bowiem w miejscach dość nieoczywistych, jak chociażby Kanada czy Urugwaj.
W czwartej kwarcie Krampelj otrzymał wsparcie Josepha Chealy’ego. Amerykański rozgrywający do czwartku trafił tylko 6 rzutów za 3 pkt. W meczu ze Startem dołożył do swojego dorobku 3 kolejne, grając w tym elemencie na 100-procentowej skuteczności. Mógł jednak zostać antybohaterem meczu, bo jego dwie straty w końcówce meczu pozwoliły Startowi doprowadzić do remisu 91:91. Lublinianie mogli mieć nawet akcję na zwycięstwo, ale Troy Barnies popełnił juniorski błąd. Amerykanin przy wyrzucie zza linii bocznej zaczął biec z piłką, co jest niezgodne z przepisami. Sędziowie słusznie odgwizdali błąd kroków, a MKS Dąbrowa Górnicza skorzystał z otrzymanej niespodziewanie okazji. Piłka trafiła do Krampelja, który był faulowany w akcji rzutowej. Słoweniec trafił pierwszy rzut osobisty, a drugi celowo spudłował. 2 sek., które zostały na zegarze okazały się zbyt krótkim czasem, aby Start zdążył odpowiedzieć. Chociaż w tym miejscu też pojawiły się kontrowersje, bo kiedy Cleveland Melvin oddawał rzut z własnej połowy, to na plecy wskoczył mu Krampelj. Sędziowie nie zdecydowali się jednak odgwizdać przewinienia, co pozwoliło gospodarzom zwyciężyć 92:91.
MKS Dąbrowa Górnicza – Polski Cukier Start Lublin 92:91 (25:20, 22:20. 21:26, 24:25)
Dąbrowa Górnicza: Kramplej 26 (4x3), Chealey 23 (3x3), Bluiett 21 (6x3), Piechowicz 3 (1x3), Drame 11 oraz Mokros 7 (2x3), Kucharek 1, Radwański 0.
Start: Dziemba 20 (3x3), Cavars 18, Melvin 14 (2x3), Smith 11 (1x3), Barnies 8 oraz Młynarski 9 (1x3), Dorsey-Walker 7 (1x3), Krasuski 4, Szymański 0.
Sędziowali: Wierzman, Andrzejewski i Trojanowski. Widzów: 700.