Coraz bardziej napięta atmosfera w Muzeum Wsi Lubelskiej. Iskrzy między dyrektorką a częścią pracowników, którzy zarzucają swojej przełożonej mobbing. W roli negocjatora miedzy szefową a załogą – jeden z wicemarszałków.
Bogna Bender-Motyka kieruje skansenem od dwóch i pół roku. Przed objęciem funkcji pracowała jako dziennikarka w TVP3 Lublin. Próbowała też swoich sił w polityce. W 2014 i 2018 z list PiS startowała do sejmiku województwa, a w 2015 – do Sejmu. Działaczce Solidarnej Polski nigdy jednak nie udało się zdobyć mandatu.
W marcu 2019, tuż po przejęciu przez PiS władzy w regionie, bez konkursu objęła dyrektorskie stanowisko w Muzeum Wsi Lubelskiej. Po roku pełnienia obowiązków została powołana na pięcioletnią kadencję.
„Działania odwetowe” zamiast merytorycznej dyskusji
Niedługo później do Urzędu Marszałkowskiego zaczęły docierać pierwsze skargi na jej zachowanie. Część pracowników skarżyła się też na decyzje personalne. Ich zdaniem – działające na szkodę muzeum. – Mimo że początki były obiecujące, padały deklaracje dialogu i współpracy, to szybko doszło do konfliktu – mówią nam pracownicy instytucji (chcą pozostać anonimowi).
Jak twierdzą, przełożona nie dopuszcza do dyskusji w sprawach ważnych dla muzeum, a osoby wyrażające odmienne zdanie spotykają się z „działaniami odwetowymi”.
– Od zastraszania podczas bezpośrednich rozmów lub pism w formie reprymendy, przez pozbawienie tych osób nagród, do utraty stanowiska włącznie – wyliczają rozmówcy.
Inspekcja pyta o mobbing
Po sygnałach od załogi we wrześniu tego roku muzeum skontrolowała Państwowa Inspekcja Pracy. Kontrola dotyczyła m.in. wykorzystywania i oznakowania przez dyrekcję monitoringu.
Inspektorzy przeprowadzili też anonimowe ankiety wśród pracowników. Na 68 ankietowanych prawie połowa (33 osoby) wskazały na występowanie co najmniej jednego z nieakceptowanych zachowań co najmniej raz w miesiącu.
Według przyjętej w badaniu metodologii, mogło to prowadzić do sytuacji o znamionach mobbingu.
Jednym z momentów, które zaogniły konflikt, było odejście z pracy byłej wicedyrektor – doktora historii sztuki w zakresie muzeologii Beaty Skrzydlewskiej. Na to stanowisko powołała ją sama Bender-Motyka. Jednak w grudniu 2020 Skrzydlewska, która nadzorowała i kierowała pracą działów merytorycznych, złożyła wypowiedzenie.
– O powodach mojej decyzji poinformowałam w piśmie do marszałka. Mogę tylko powiedzieć, że pracownicy działów merytorycznych są bardzo dobrze przygotowani do pracy. Dzięki nim muzeum pozyskuje wiele środków zewnętrznych. Jeśli chodzi o obecne zarządzanie instytucją, nie chcę się wypowiadać na ten temat – to cały komentarz Skrzydlewskiej w tej sprawie.
Kto pierwszy do zwolnienia?
W ostatnim czasie emocje w skansenie podgrzało wprowadzanie nowego regulaminu organizacyjnego. W pierwszej kolejności, w związku z planowaną redukcją etatów, typowane do zwolnienia miałyby być osoby w wieku emerytalnym, a w dalszej – przebywające w czasie oceny na zwolnieniu lekarskim (o ile jego powodem nie jest ciąża, wypadek w pracy czy choroba zawodowa). Jeżeli po zastosowaniu tych dwóch kryteriów nie zostaną wybrane cztery osoby, wyboru pracowników do zwolnienia miałaby dokonać dyrekcja.
– Całkowicie pominięta została ocena merytoryczna. Obawiamy się, że w ten sposób pani dyrektor chce pozbyć się osób dla siebie niewygodnych, z ogromną wiedzą, doświadczeniem i dorobkiem, a przede wszystkim z odwagą, by sprzeciwiać się temu, co dzieje się w muzeum – mówią nasi rozmówcy.
Na proponowane przez dyrekcję zasady nie zgadzają się też związkowcy z „Solidarności”.
Zawsze w kontrze
Szefowa skansenu przekonuje, że wśród jej podwładnych jest „grupa osób, która zawsze jest w kontrze do dyrekcji”. – Niezależnie od tego, kto pełni tę funkcję – stwierdza Bender-Motyka. – Pracownicy są wykształceni, świetnie przygotowani merytorycznie, mają ogromną wiedzę, którą niektórzy zdobywali przez dziesiątki lat pracy. Jednak za firmę odpowiadam ja. To trudny czas dla instytucji kultury i w tej chwili najbardziej wskazana jest powściągliwość w wyrażaniu emocji i ocen oraz rozwaga.
Pytana o zarzuty związane z mobbingiem zapewnia: – Nic takiego nie miało miejsca. Mamy wypracowane procedury antymobbingowe.
I dodaje: Muzeum zatrudnia prawie 80 osób. To duża grupa, w której mogą się zdarzać odmienne zdania. Jednak jestem przekonana, że wszystkim nam zależy na rozwoju skansenu. Jako dyrektor instytucji pragnę zapewnić, że żaden z pracowników nie zostanie bez należnych świadczeń.
Wicemarszałek w roli negocjatora
O komentarz poprosiliśmy wicemarszałka województwa Zbigniewa Wojciechowskiego, który kilkukrotnie brał w spotkaniach dyrekcji z załogą.
– Poświęciłem sporo czasu, żeby wyjaśnić sytuację w muzeum. Pojawiły się pewne nieporozumienia, ale w trakcie rozmów o nowym regulaminie dyrekcja uwzględniła większość postulatów załogi. Wydawało mi się, że sytuacja się uspokoiła. Najwyraźniej tak nie jest – mówi Wojciechowski. I zapowiada, że sprawą zajmie się marszałkowski Departament Kultury, Edukacji i Dziedzictwa Narodowego. – Poproszę też panią dyrektor o rozmowę – zapowiada.