Radny powiatu bialskiego Marek Sulima (PSL) apeluje o zwołanie debaty na temat rolnictwa. Jego zdaniem, sytuacja jest dramatyczna. – Unikajmy emocji – zwraca się z kolei do radnego wicestarosta Janusz Skólimowski (PiS).
Sulima prowadzi w Zasiadkach (gmina Międzyrzec Podlaski) duże rodzinne gospodarstwo. Obecnie, wyspecjalizował się w produkcji drobiu.
– Mam straty rzędu 500 tys. zł, może dostanę od państwa 70 tys. zł, ale jeszcze nie otrząsnęliśmy się jako hodowcy drobiu po kryzysie z 2016 roku. Spłatę kredytu musiałem przełożyć z 10 na 15 lat – mówił na ostatniej sesji Sulima, który przewodniczy komisji rolnictwa. Radny obawia się, że do końca życia będzie spłacał długi. – W sumie w 8 osób pracujemy w moim gospodarstwie, ja, żona, pięciu synów i synowa. Harujemy dzień i noc. Tak jest przy indykach. Śpimy przy kamerach. Ale nie jesteśmy brani pod uwagę przy rekompensatach, bo nie zatrudniamy nikogo. To kto my jesteśmy, kosmici w tym gospodarstwie – denerwuje się Sulima.
Gospodarstwo budował z myślą o dzieciach. – Myślałem, że to będzie przykład rodzinnego gospodarstwa. Moi synowie są po studiach, a ja ich zatrzymałem w tym „dziadostwie” – nie ukrywa. W tym roku, ma on również problem ze sprzedażą zboża. – Od kilku tygodni jeżdżę po skupach i proszę, aby odebrali ziarno choćby po 50 zł, tak żebym mógł spłacić kredyty – zaznacza. Jego zdaniem, Polska powinna przystopować z importem zboża z Ukrainy.
Poza tym, Sulima przytacza przykłady przedsiębiorców, którzy korzystają z tarczy antykryzysowej. – Dochodzą do mnie historie, że niektórzy pobrali odszkodowania i zaczynają kupować mieszkania. A kim my jesteśmy jako producenci w średnich gospodarstwach. O tym trzeba mówić, uregulować ten stan. Tymczasem, rolnicy są zastraszeni. Od kilku lat nic nie zrobiono, żadnych reform w tym zakresie – uważa rolnik.
Na ostatniej sesji apelował o zwołanie debaty o rolnictwie w starostwie powiatowym.
– Nie wiem czy zasadna będzie debata, bo to będzie powtórzenie tego wystąpienia. Wierzę, że jest ciężko, ale to samo słyszałem 5 lat temu – stwierdził radny Marian Tomkowicz (PiS). – Jeśli jest tak źle, to dlaczego trzymasz się tych indyków. Jak nie ma zysku, to szuka się czegoś innego – odpowiedział Sulimie radny z PiS, sugerując że może poszukać pracy jako kierowca ciężarówek.
Z kolei, wicestarosta Janusz Skólimowski (PiS) apeluje o mniej emocji. – Te wystąpienia są bardzo emocjonalne. Oczywiście chcielibyśmy, aby ta pomoc była skuteczna. Jeśli taka debata miałaby się odbyć, to nie powinna być negacją wszystkiego – zwraca uwagę Skólimowski i dodaje, że dyskusja musi być merytoryczna. – Jeśli mamy coś wypracować – podkreśla wicestarosta.
Przypomnijmy, że już wcześniej starostwo organizowało takie debaty na temat rolnictwa, m.in. w związku z ASF. Wiele razy zapraszano ministra rolnictwa, ale nie pojawił się.