Nie zawsze zwraca się odpowiednią uwagę na opony, a są one jednym z najważniejszych elementów odpowiadających za bezpieczeństwo. Warto wiedzieć, w jakiej są kondycji.
Nieważne, jak dobry i mocny jest samochód, jedyny kontakt z jezdnią ma dzięki oponom. To od ich jakości i stanu zależy, czy przyśpieszenie odbędzie się bez poślizgu, czy nie będzie pisku opon na zakręcie, czy wreszcie samochód szybko się zatrzyma.
Żużycie nie jest równomierne
Zużycie opon różni się w zależności od ich typu i marki, jednak we wszystkich wypadkach stanie się to szybciej, jeśli będą niewłaściwie użytkowane. Opony powinny być regularnie monitorowane przez kierowcę pod kątem odpowiedniego ciśnienia i usuwania drobnych kamyków czy ostrych przedmiotów, które tam się znalazły. Regularne odwiedziny w warsztacie oponiarskim pozwolą na wykrycie innych problemów, takich jak ich nierówne zużycie.
Bezpieczne minimum
Podstawą jest sprawdzenie głębokości bieżnika. Przepisy wyraźnie mówią, że pojazd nie może być wyposażony w opony o głębokości rzeźby bieżnika mniejszej niż 1,6 mm. Minimalny poziom jest zaznaczony przez tzw. wskaźniki zużycia na oponie. Tak stanowi prawo, jednak trzeba mieć świadomość tego, że w warunkach deszczu czy śniegu większe bezpieczeństwo zapewnia głębokość bieżnika przynajmniej 3 mm w przypadku opon letnich oraz 4 mm zimowych. Im niższy bieżnik, tym mniejsza możliwość odprowadzania wody oraz błota pośniegowego w przypadku opon zimowych przez bieżnik.
Jak pokazują badania średnia droga hamowania przy prędkości 80 km na godzinę na mokrej powierzchni w przypadku opon z bieżnikiem o głębokości 8 mm wynosi 25,9 metra, przy 3 mm będzie to 31,7 metra, podczas gdy przy 1,6 mm 39,5 metra, czyli aż o 52 proc. dłużej.
Dodatkowo przy większej prędkości pojazdu może pojawić się zjawisko aquaplaningu, czyli utraty przyczepności po wjechaniu w wodę. Im mniej bieżnika, tym większe prawdopodobieństwo jego wystąpienia.
– Nie wszyscy pamiętają o tym, że nieprzestrzeganie minimalnej głębokości bieżnika ma skutki prawne a ubezpieczyciel może odmówić wypłaty odszkodowania lub pokrycia kosztów naprawy w przypadku kolizji lub wypadku, jeśli stan bieżnika będzie ich bezpośrednią przyczyną. Dlatego rekomendujemy kontrolę we własnym zakresie najlepiej w tym samym czasie, w którym kierowca kontroluje ciśnienie. Niech to się stanie comiesięcznym nawykiem – radzi Dariusz Woźniak, prezes Okręgowego Związku Działalności Gospodarczej w Lublinie.
Również osoby, które jeżdżą rzadko i wydaje im się, że nie ścierają bieżnika, powinny również regularnie kontrolować opony. Należy zwrócić, zatem uwagę na wszelkie pęknięcia, pęcherze, rozwarstwienia, które mogą wskazywać na postępujące uszkodzenia opony.
Ząbkują nie tylko dzieci
W niektórych przypadkach bieżnik może nie zużywać się jednakowo lub wykazywać oznaki tzw. ząbkowania. To jest najczęściej skutkiem mechanicznego problemu z samochodem, nieprawidłowego stanu geometrii zawieszenia lub uszkodzonego łożyska czy przegubów. Dlatego też poziom jego zużycia należy mierzyć zawsze w kilku miejscach na oponie. W celu łatwiejszej kontroli kierowcy mogą posłużyć się wskaźnikami zużycia, czyli zgrubieniami w rowkach na środku bieżnika, które oznaczone są trójkątem, logotypem marki opony lub literami TWI (Tread Wear Index), umieszczonymi na boku opony. Zużycie bieżnika do poziomu tych wskaźników oznacza, że opona jest zużyta i należy ją wymienić.
Jak zmierzyć głębokość bieżnika?
Przede wszystkim należy zaparkować pojazd na równym i płaskim terenie, kierownicę skręcić maksymalnie w lewo lub w prawo. Idealnie by było, gdyby kierowca posiadał specjalny przyrząd do pomiaru – głębokościomierz bieżnika. W sytuacji jego braku zawsze można wykorzystać zapałkę, wykałaczkę lub linijkę. W Polsce łatwiej jest nawet wykorzystać do tego celu dwugroszową monetę. Wkłada się ją koroną orzełka w dół – jeśli cała korona jest widoczna, należy wymienić oponę. Nie są to oczywiście metody precyzyjne i w sytuacji braku głębokościomierza należy zweryfikować wynik w warsztacie oponiarskim.