Kolejna drużyna ze strefy spadkowej będzie w sobotę rywalem Motoru. Tym razem piłkarze Marka Saganowskiego zmierzą się na wyjeździe ze Zniczem Pruszków (godz. 12).
Sobotnie spotkanie będzie kolejną okazją na przełamanie kiepskiej passy na wyjazdach. Żółto-biało-niebiescy ostatni raz trzy punkty na boisku przeciwnika wywalczyli 5 września. W ośmiu kolejnych meczach uciułali tylko cztery „oczka” i strzelili zaledwie cztery bramki.
Kolejny kiepski występ w gościach zaliczyli w Grudziądzu, gdzie przegrali 0:1. Nie pomogło posiadanie piłki na poziomie ponad 70 procent. Mimo kilku sytuacji Motor nie oddał nawet celnego strzału na bramkę przeciwnika. A gospodarze zwycięskiego gola zdobyli w 77 minucie w niecodziennych okolicznościach. Wystarczył wyrzut piłki z autu praktycznie na połowie boiska, kiks Rafała Grodzickiego, a na koncie rykoszet, który pomógł Jose Embalo pokonać Sebastiana Madejskiego.
– Przejrzeliśmy mecze Znicza i ostatnio z Wigrami naprawdę nie wyglądało to u nich tak źle, jak wynik. To na pewno poukładany zespół, a przede wszystkim w porównaniu do tego z jesieni całkiem zmieniony. Spodziewamy się ciężkiej walki i meczu zdecydowanie innego niż ten w Grudziądzu. Wydaje mi się, że gra będzie bardziej otwarta, a gospodarze nie będą tylko stali w swojej szesnastce – mówi Marek Saganowski.
Szkoleniowiec nie będzie mógł skorzystać w sobotę z Rafała Grodzickiego, który będzie pauzował za kartki. W jego miejsce do składu nie wskoczy także Arkadiusz Najemski, który nie jest jeszcze w stu procentach zdrowy. Ostatnio w kadrze meczowej zabrakło chociażby podstawowego piłkarza z pierwszej rundy Kamila Kumocha. To akurat nie był efekt kontuzji, tylko decyzja czysto sportowa.
– Mamy szeroki skład, są rotacje i zawsze będzie tak, że trzech-czterech zawodników nie będzie jeździło na spotkania. To wzmaga rywalizację i z tego jestem zadowolony. Ostatnio w kadrze meczowej zabrakło także Dariusza Łukasika i Dominika Kuncy – wyjaśnia opiekun Motoru.
O zwycięstwo w Pruszkowie nie będzie łatwo, bo rywale w pierwszym meczu o punkty w tym roku naprawdę pokazali się z dobrej strony. Prowadzili z Wigrami 1:0 i pechowo przegrali 1:2.
– Z przebiegu gry tak naprawdę mogliśmy się czuć pokrzywdzeni, bo rozegraliśmy bardzo dobre zawody. Jesteśmy zawiedzeni wynikiem, ale nie grą. Mierzyliśmy się z ciężkim rywalem, który walczy o coś zupełnie innego. Tak samo będzie jednak teraz. Motor również liczy na coś więcej w tym sezonie, ale pierwsze spotkanie niespecjalnie im wyszło – wyjaśnia Maciej Machalski, zawodnik Znicza, który w pierwszym starciu obu ekip otworzył wynik na Arenie Lublin, a goście wygrali 2:1.
Czy ten rezultat sprzed kilku miesięcy ma w ogóle jakieś znaczenie? – Nie sądzę. To było dawno, a oba zespoły mocno się zmieniły. Zarówno kadrowo, jak i na ławce, bo oba mają nowych trenerów. Potrzebujemy trzech punktów, bo nie możemy pozwolić, żeby strata do drużyn z bezpiecznej strefy tabeli się powiększyła. Dlatego zrobimy wszystko, żeby poprawić nasz dorobek. Motor to uznana marka, a wygrana z takim rywalem na pewno dodałaby nam pewności siebie – dodaje zawodnik.
O tej porze roku ważny będzie także stan boiska w Pruszkowie. Jak obecnie wygląda murawa? – Powiem szczerze, że chyba 3/4 okresu przygotowawczego było w śniegu. Od poprzedniego czwartku już jednak śniegu na boisku nie ma. Zawodnicy z Suwałk byli pozytywnie zaskoczeni warunkami gry. Nie można powiedzieć, że było idealnie, ale uważam, że nie było też na co specjalnie narzekać – zapewnia Maciej Machalski.