
Bardzo dobre widowisko w Lublinie. Motor do przerwy przegrywał z Lechem Poznań 0:2 i grał słabo. W drugiej połowie gospodarze po raz kolejny udowodnili jednak, że potrafią walczyć z najlepszymi. Drużyna Mateusza Stolarskiego zdobyła kontaktowego gola i do końca walczyła o drugiego. Niestety, musiała uznać wyższość „Kolejorza”.

Pierwsza dobra okazja pojawiła się w 10 minucie. Wydawało się, że Patrik Walemark zagrał za mocno. Goście utrzymali jednak piłkę w boisku, a Mikael Ishak zagrał do Ali Gholizadeha. Irańczyk z bliska fatalnie jednak spudłował.
Minęło pięć minut i Lech objął prowadzenie. Gholizadeh wygrał przebitkę z Filipem Lubereckim, ale chciał zagrać do tyłu. Piłka pechowo odbiła się od Bradly van Hoevena, w polu karnym przejął ją Walemark i na koniec popisał się precyzyjnym strzałem po długim rogu na 0:1.
Motor w pierwszej połowie grał bardzo niemrawo. Praktycznie nie wypracował sobie ani jednej dogodnej okazji. Wydawało się, że może taka nadarzy się w 37 minucie. Samuel Mraz przejął futbolówkę w szesnastce rywali. Miał jednak obok siebie kilku obrońców, przez co nie przedarł się pod bramkę. Ekipa z Poznania zaliczyła przechwyt i wyszła z błyskawiczną kontrą. Świetne podanie na lewe skrzydło posłał Walemark. Pojedynek biegowy przy linii bocznej z Markiem Bartosem zdecydowanie wygrał Daniel Hakans, który za chwilę dobrze podał do Ishaka. Kapitan „Kolejorza” nie zwykł marnować tak dogodnych okazji, więc uderzył po ziemi obok Gaspera Tratnika.
O tym, jak wyglądała pierwsza odsłona meczu najlepiej świadczy kilka liczb. W strzałach było 10:2 dla gości, a marnie wyszło też porównanie współczynnika goli oczekiwanych. Lech wypracował 0,91 bramki, a lublinianie... 0,07.
Od czego jest jednak druga połowa. Po słabej pierwszej Motor szybko wrócił do swojego grania. Pierwszy zwiastun lepszej dyspozycji gospodarzy pojawił się w 52 minucie. Kaan Caliskaner zagrał do Lubereckiego, ten oddał futbolówkę do Michała Króla, a skrzydłowy dośrodkował do Jacquesa Ndiaye. Szkoda tylko, że Senegalczyk stojąc na wprost bramki jednak uderzył obok słupka.
Tuż po godzinie gry „Żak” powinien trafić na 1:2. Po zgraniu piłki przez Caliskanera tuż zza piątki tym razem huknął nad poprzeczką. Podopieczni trenera Mateusza Stolarskiego ewidentnie się rozkręcali. W 72 minucie wreszcie dopięli swego. Po rzucie rożnym główkował Bartos, a z najbliższej odległości do bramki piłkę wbił Król. Kiepsko na linii interweniował też Michał Gurgul, który mógł uratować swój zespół.
Dużo ożywienia do gry miejscowych wprowadzili rezerwowi: Caliskaner i Król. To samo zrobił jednak Kornel Lisman w drużynie Lecha. Zawodnik z rocznika 2006 dwa razy dobrze dogrywał do Ishaka. Za pierwszym podejściem był spalony, za drugim Szwed uderzył z ostrego kąta, ale czujny był Tratnik. Na kwadrans przed końcowym gwizdkiem młodzieżowiec miał szansę na bardzo dziwnego gola. Uderzył, a piłka najpierw trafiła w Bartosa, za chwilę znowu zmieniła kierunek, bo dostał nią Ishak. Bramkarz Motoru też poszedł już w lewo, na szczęście zdążył rzucić się w prawo i wybić futbolówkę.
Lublinianie naciskali faworyzowanych rywali i kreowali kolejne szanse. Szkoda kiksu Króla, okazji Bartosa, którego we własnym polu karnym przyblokował... Ishak, ale najbardziej kapitalnej akcji z 80 minuty. Po zagraniu Króla wzdłuż bramki Piotr Ceglarz zdecydował się na strzał „krzyżaczkiem”. Futbolówka toczyła się w kierunku bramki, ale pechowo trafiła w słupek i wpadła w ręce Bartosza Mrozka. Na sam koniec okazję zmarnowali: Caliskaner oraz Tratnik, który po dalekim wyrzucie z autu niespodziewanie oddał strzał z powietrza. Zostało jednak 1:2.
Na koniec trzeba jednak znowu przytoczyć kilka cyferek. Po 90 minutach w strzałach było już 11:4, a Motor miał ostatecznie wyższy współczynnik xG: 1,39 do 1,38.
Motor Lublin – Lech Poznań 1:2 (0:2)
Bramki: Król (69) – Walemark (15), Ishak (37).
Motor: Tratnik – Wójcik, Najemski, Bartos, Luberecki, Łabojko (67 Samper), Simon (46 Caliskaner), Wolski, Ndiaye (78 Ceglarz), Mraz (78 Augustin), van Hoeven (46 Król).
Lech: Mrozek – Carstensen (78 Pereira), Salamon (59 Mońka), Milic, Gurgul, Kozubal, Jagiełło, Gholizadeh (78 Hotić), Walemark (59 Lisman), Ishak (85 Fiabema), Hakans.
Żółta kartka: Jagiełło (Lech).
Sędziował: Yusuke Araki (Japonia).
Widzów: 15200.
