Ktoś znający muzykę zespołu Perfect tylko pobieżnie może pomyśleć, że ten album to składanka największych przebojów. Ale nie.
Załóżmy, że nie znacie jeszcze muzyki zespołu. Płyta zaczyna się od mocnego rockandrollowego uderzenia w "Lokomotywie z ogłoszenia”, a zaraz potem "Chcemy być sobą”, czyli hymn wolności w kraju ogarniętym szarzyzną PRL. Z każdym kolejnym utworem jest coraz lepiej: "Bla, bla, bla”, "Ale w koło jest wesoło”. Oryginalny zestaw utworów kończy się na mojej ulubionej balladzie "Nie płacz Ewka”. Bonusowo do płyty dołączono jeszcze: "Po co”, "Opanuj się” i "Pepe wróć”.
W książeczce dołączonej do reedycji płyty można przeczytać wspomnienia Bogdana Olewicza, autora tekstów do większości utworów. Jest o tym jak wyglądało życie na początku lat 80-tych w Polsce oraz jak doszło do powstania albumu:
"Zbyszek Hołdys zjechał do domu w czerwcu. Akumulatory miał naładowane na maksa. Gęba mu się nie zamykała w Stodole od amerykańskich opowieści, a pod czaszką krążyły mu tajfuny najbardziej nieprawdopodobnych pomysłów, które zamierzał zrealizować. Jeden z nich okazał się fundamentalnym cementowym blokiem tak wielkim, że nawet kartony białej Sofii nie zdołały go zmyć w niebyt. Trzeba założyć rockową kapelę i dać czadu, który powali całą branżę na kolana.”
Płyta odniosła ogromny sukces. Ludzie, żeby ją kupić ustawiali się w ogromnych kolejkach. O niewyobrażalnej wręcz popularności niech świadczą liczby. Dzisiaj artysta w Polsce dostaje "Złotą płytę” od Związku Producentów Audio i Video za sprzedanie 15 tys. albumów. Wtedy wytwórnia "Muza” oficjalnie sprzedała 870 tys. albumów Perfectu.
Reedycja debiutu Perfectu ukazała się właśnie nakładem Agencji Muzycznej Polskiego Radia.
Ps. Płytę polecam szczególnie młodszym osobom. Jeśli Zbigniew Hołdys kojarzy się Wam głównie jako kontrowersyjny celebryta nielubiany za poparcie przepisów ACTA, posłuchajcie jego muzyki. Może zmienicie zdanie?