Do wznowienia zajęć w trybie stacjonarnym przymierzają się Politechnika Lubelska i Uniwersytet Przyrodniczy. Ale wykłady i większość ćwiczeń nadal ma odbywać się zdalnie.
Z początkiem listopada, gdy gwałtownie rosła liczba dziennych zakażeń koronawirusem, a rząd wprowadzał kolejne obostrzenie, niektóre z lubelskich uczelni postawiły wyłącznie na kształcenie zdalne. Inne – jak UMCS i KUL – w trybie stacjonarnym prowadziły jedynie w laboratoriach.
Przed dwoma tygodniami do zajęć klinicznych w tradycyjnej formie zaczęli wracać studenci Uniwersytetu Medycznego.
– Od tamtej pory nie mieliśmy sygnałów, by pojawiły się jakiekolwiek problemy. Nie stwierdzono żadnych przypadków zakażeń – mówi rzecznik uczelni Wojciech Brakowiecki. – Przed wejściem do każdego budynku znajduje się aparatura do pomiaru temperatury i dezynfekcji rąk. Studenci mają też do dyspozycji „covidowe” numery telefonów alarmowych w każdym dziekanacie, które działają przez siedem dni w tygodniu.
Od piątku organizowanie zajęć na terenie uczelni możliwe będzie na Politechnice Lubelskiej. – Dotyczy to jednak bardzo ograniczonej liczby przedmiotów, przeważnie kilku na każdym z wydziałów. Chodzi o zajęcia, podczas których niezbędne jest wykorzystanie specjalistycznego sprzętu – tłumaczy rzeczniczka PL Iwona Czajkowska-Deneka.
Do trybu stacjonarnego od 14 grudnia wraca też Uniwersytet Przyrodniczy. Uczelnia tradycyjne zajęcia zawiesiła najwcześniej, bo pod koniec października, jeszcze przed wydaniem zaleceń przez ministra. Miało to związek z potwierdzeniem zakażeń Covid-19 wśród studentów i pracowników uniwersytetu.
– To nie oznacza, że od poniedziałku wszyscy studenci wrócą na uczelnie – podkreśla Iwona Pachcińska, rzeczniczka UP.
Po weekendzie w uczelnianych murach pojawią się studenci pierwszego i ostatniego roku na weterynarii i analityki weterynaryjnej. Zajęcia w formie tradycyjnej na pozostałych kierunkach będą przywracane dopiero w styczniu, po przerwie świąteczno-noworocznej.