Osiem osób odpowie za wyłudzanie pieniędzy metodą „na policjanta”. Wśród nich są zarówno bezrobotni, jak i ochroniarz czy młody zawodnik jednego z lubelskich klubów piłkarskich.
Czytaj Dziennik Wschodni bez ograniczeń. Sprawdź naszą ofertę
Chodzi o 20-letniego Krystiana B. Zdaniem śledczych, młody sportowiec brał udział w przynajmniej dwóch oszustwach. Jego ofiary, starsze mieszkanki Lublina, straciły 47 tys. zł. Krystian B. został zatrzymany na parkingu przy ul. Lwowskiej, kiedy odbierał pieniądze od kolejnej kobiety.
– Podczas późniejszego przesłuchania 20-latek przyznał się do zarzutów. Składał obszerne wyjaśnienia, pokrywające się z ustaleniami śledczych – wyjaśnia Agnieszka Kępka, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Lublinie.
Z relacji Krystiana B. wynika, że w sierpniu ubiegłego roku skontaktował się z nim obcy mężczyzna i zaoferował możliwość zarobienia pieniędzy. Młody człowiek miał tylko odbierać paczki.
Okazało się, że 20-latek uczestniczy w nielegalnym procederze zakrojonym na szerszą skalę. Śledczy skierowali właśnie do Sądu Okręgowego w Lublinie akt oskarżenia w tej sprawie. Wraz z Krystianem B. na ławie oskarżonych zasiądzie jeszcze siedem osób. Odpowiedzą głównie za wyłudzenia i udział w zorganizowanej grupie przestępczej. Zdaniem śledczych, wyłudzali pieniądze metodą „na policjanta”. Na ofiary typowali zwykle starsze i samotne kobiety.
Najczęściej dzwonił do nich oszust, podający się za komisarza Andrzeja Piotrowskiego. Mężczyzna informował rozmówczynię, że przestępcy mają jej dane osobowe i wiedzą o jej oszczędnościach. Jedyną metodą na uratowanie pieniędzy miała być likwidacja lokat i przekazanie gotówki do depozytu. Po pieniądze miał zgłosić się kurier.
Większość kobiet próbowała sprawdzić tożsamość policjanta. Panie dzwoniły więc na nr 112 lub 997, ale – zgodnie z poleceniem rozmówcy – nie przerywały wcześniejszego połączenia. W rezultacie nadal rozmawiały z oszustami. Później jechały do banku, wypłacały pieniądze i przekazywały je oskarżonym w umówionych miejscach. Zwykle na ulicy przed bankiem.
W opowieść oszustów uwierzyła m.in. pani Wiesława z Lublina. W banku przy ul. Królewskiej wypłaciła 30 tys. zł. Później wzięła taksówkę i odwiedziła 4 inne banki, wypłacając w sumie 120 tys. zł. Wszystkie pieniądze przekazała fałszywym policjantom. W sumie ofiary naciągaczy straciły kilkaset tysięcy złotych. Oskarżonym grozi teraz do 8 lat więzienia.
Jak ustalili śledczy, organizatorzy nielegalnego procederu działali z Wielkiej Brytanii. Sami dzwonili do ofiar. Zatrudnieni wcześniej pośrednicy odbierali gotówkę i przesyłali ją szefom grupy, korzystając z usług firmy Western Union. Większość oskarżonych w sprawie nie przyznała się do winy.