W niedzielę przed południem pies puszczony luzem w Ogrodzie Saskim zaatakował pawie.
O interwencję poprosiła policjantów opiekunka ptaków, zatrudniona do ich codziennego wyprowadzania z klatki.
– Kobieta zauważyła mężczyznę z psem, który nie był na smyczy i nie miał założonego kagańca. W pewnym momencie pies zaczął zbliżać się do pawi. Ptaki się wystraszyły, jednego z nich według relacji kobiety pies chwycił za ogon – mówi podkom. Anna Kamola z Komendy Wojewódzkiej Policji w Lublinie.
Kobieta zwróciła uwagę właścicielowi, aby zabrał psa, na co ten miał stwierdzić, że ma prawo wyprowadzać zwierzę w tym miejscu. W chwili kiedy doszło do zamieszania, mężczyzna wykorzystał sytuację i zniknął z psem z parku.
Na miejsce przyjechali policjanci, którzy otrzymali rysopis mężczyzny, ale już go nie odnaleźli. Mają jednak świadków zdarzenia, będą go szukać.
Pawiom na szczęście nie stało się nic poważnego.
Wchodzić można, ale trzeba pilnować
Przypomnijmy, że w środę Naczelny Sąd Administracyjny uznał, że miejscy radni nie mieli prawa zabronić spacerów z psem po zabytkowym parku. Zakaz wprowadzania psów do Ogrodu Saskiego został więc unieważniony.
Ale to, że z psem można wchodzić do parku nie oznacza, że zwierzęta mogą tam robić co chcą. Jak już pisaliśmy wciąż można tu dostać mandat za nie sprzątnięcie psie oraz za brak sprawowanego nadzoru nad zwierzęciem. – W obu przypadkach możemy nałożyć mandat na kwotę od 20 do 500 zł – ostrzegał Robert Gogola, rzecznik Straży Miejskiej w Lublinie.