Lubelski sąd od ponad roku nie może rozpocząć procesu znanej prawniczki. W piątek Violetta G. wreszcie zasiadła w ławie oskarżonych. Tym razem jednak zabrakło jej obrończyni
Akt oskarżenia przeciwko Violetcie G. i Marioli S. trafił do Sądu Okręgowego w Lublinie wiosną ubiegłego roku. Sprawa jednak do tej pory nie ruszyła. Prawniczki mają odpowiadać za przywłaszczenie 350 tys. zł należących do ich klienta.
Violetta G., córka byłej posłanki Samoobrony, wielokrotnie nie stawiała się w sądzie. Usprawiedliwiała się zwolnieniami lekarskimi. Cierpliwość sądu ma jednak swoje granice. Postanowiono o tymczasowym aresztowaniu prawniczki. Violetta G. skutecznie się od tego odwołała. Groziło jej „tylko” doprowadzenie do sądu przez policję. W piątek kobieta była więc na sali rozpraw. Pomimo tego sędzia Maciej Kielasiński nie mógł rozpocząć procesu. – Nie zgadzam się na prowadzenie postępowania pod nieobecność mojego pełnomocnika – oświadczyła Violetta G. – To bardzo skomplikowana sprawa.
– Od roku nie można rozpocząć procesu. Nie mam już na to siły – ripostowała Mariola S. druga z oskarżonych.
– Sąd też chciałby zakończyć sprawę przed emeryturą – skwitował sędzia Kielasiński.
Wobec nieobecności adwokat Violetty G. zmuszony był jednak odroczyć rozprawę. Kolejny termin wyznaczono na październik.
Obie prawniczki odpowiadają za przywłaszczenie pieniędzy, należących do Bogdana K. z Lublina. Sześć lat temu mężczyzna szukał pomocy prawnika. Chodziło spór związany ze sprzedażą rodzinnej ziemi deweloperowi. Kolega polecił mu Mariolę S. i współpracującą z nią wówczas Violettę G. Mężczyzna przekazał jej niezbędne pełnomocnictwa.
Według śledczych, Violetta G. nielegalnie rozszerzyła w nich swoje uprawnienia. Dodała m.in. fragment mówiący o tym, że może reprezentować rodzinę K. w sporach z deweloperem „wraz z egzekucją i pobraniem należnych kwot”. Udało się jej wyegzekwować od dewelopera 350 tys zł. Bogdan K. odsiadywał w tym czasie wyrok w Zakładzie Karnym we Włodawie.
Pieniądze za działkę miały trafić do jego bliskich, ale jak ustalili śledczy, nigdy do nich nie dotarły. Zostały przelane na rachunek, który Mariola S. założyła na prośbę Violetty G. Druga z pań według prokuratury płaciła nimi za utrzymanie własnej kancelarii. Opłacała również rachunki za gaz, prąd i telefon. Miała też kupować tuczniki do dzierżawionego gospodarstwa w Iłowej, niedaleko Chełma. Zdaniem śledczych, obie panie regularnie korzystały z pieniędzy Bogdana K. Kobiety nie przyznały się do winy i wzajemnie obarczały się odpowiedzialnością.
Podczas piątkowej rozprawy Violetta G. przekonywała również, że druga oskarżonych jej grozi i regularnie ją śledzi. Panie od lat są w konflikcie. Mariola S. oskarża swoją dawną znajomą o milionowe wyłudzenia. Sprawą zajmuje się m.in. Sąd Rejonowy w Puławach. Violetta G. miała być tam w piątek doprowadzona przez policję. Jak jednak ustaliliśmy, nie pojawiła się na sali.
Violetta G. od dawna ma kłopoty z prawem. W 2007 r. sąd dyscyplinarny przy Okręgowej Izbie Radców Prawnych w Lublinie na 5 lat pozbawił ją prawa do wykonywania zawodu. Uznał, że prawniczka działała na szkodę klientów. Brała od nich pieniądze za obsługę prawną, po czym zrywała kontakt.