W końcówce sezonu 2022/2023 niewiele drużyn ma jeszcze o co grać. To jednak nie dotyczy Startu Krasnystaw i Świdniczanki. Czwartoligowcy zmierzą się w środę w finale wojewódzkiego Pucharu Polski. Gospodarzem będzie pierwsza z ekip, a spotkanie rozpocznie się o godz. 17.
To już jest najlepszy sezon w historii „Świdni”. Drużyna Łukasza Gieresza wywalczyła awans do III ligi, a do tego pierwszy raz wygrała zmagania w okręgowym Pucharze Polski. Może jednak zrobić jeszcze więcej. Michał Paluch i spółka celują w kolejne trofeum, tym razem na szczeblu województwa.
Obie drużyny mogły poświęcić ostatnie dni na przygotowania do finału. Ekipa ze Świdnika swój przedostatni mecz ligowy rozegrała już w czwartek. Mimo że przegrywała z Gryfem Gmina Zamość 0:1, to ostatecznie rozbiła rywali 7:1. W ramach grupy mistrzowskiej świeżo upieczony trzecioligowiec ma na koncie: osiem zwycięstw i jeden remis. Punkty liderowi tabeli zdołał odebrać tylko… Start. Pod koniec kwietnia drużyna Marka Kwietnia długo prowadziła na boisku przy ul. Turystycznej, ale ostatecznie musiała się zadowolić remisem.
Gospodarze środowego finału też w weekend odpoczywali. Z Lewartem Lubartów zagrali w piątek i bardzo pechowo stracili zwycięstwo. W piątej minucie doliczonego czasu gry bohaterem rywali został… bramkarz Damian Podleśny, który po strzale głową wyrównał na 2:2. A to oznaczało, że Dominik Skiba i spółka znowu musieli przełknąć gorzką pigułkę. W grupie mistrzowskiej wygrali tylko jedno spotkanie – 15 kwietnia z Huraganem Międzyrzec Podlaski 4:1. Później zanotowali: pięć remisów i trzy porażki. A jedną z nich, przy okazji starcia w Krasnymstawie ze Świdniczanką (1:2). Tamto spotkanie odbyło się całkiem niedawno, bo 3 czerwca. Czy będzie miało wpływ na poczynania drużyn w środę?
– Nie ma żadnego porównania. Obie drużyny zagrały słabiej. Rywale wygrali 2:1, ale to nie ma znaczenia. Myślę, że finał będzie bardziej podobny do tego pojedynku w Świdniku. Będzie bardziej zacięty, a dodatkowo tutaj stawką jest puchar, więc każdy będzie chciał go zdobyć. My w pierwszym meczu ze Świdniczanką dwa razy obijaliśmy słupek i mogliśmy się pokusić o zwycięstwo. Skończyło się jednak wynikiem 1:1. W ostatnim czasie, to na pewno będzie dla nas najważniejszy mecz – przyznaje Marek Kwiecień.
Trzeba dodać, że jego zespół ostatnio nie wygrywał w lidze, ale 31 maja w półfinale Pucharu Polski ograł u siebie Podlasie Biała Podlaska 2:1. A to była druga wygrana z trzecioligowcem w obecnych rozgrywkach. Wcześniej Start pokonał u siebie Chełmiankę 3:2. Najtrudniejszą przeprawę miał niespodziewanie w okręgowym finale, kiedy dopiero po rzutach karnych uporał się ze Spartą Rejowiec Fabryczny (0:0 w meczu i 4:3 w konkursie jedenastek).
– Nie boimy się Świdniczanki, bo pokazaliśmy już, że potrafimy wygrywać z trzecioligowcami. Tak było w spotkaniach z Chełmianką i Podlasiem, a klub ze Świdnika też zapewnił już sobie awans. Wiemy jednak, jak silny kadrowo jest rywal i że to będzie trudny mecz. Mimo to wierzymy, że skończy się dla nas pozytywnie – dodaje szkoleniowiec.
Pytanie jeszcze czy w składzie gospodarzy pojawi się Dawid Sołdecki. Doświadczony pomocnik jest kluczową postacią w drużynie, ale ostatnio pauzował ze względu na kontuzję. – Można powiedzieć, że oszczędzaliśmy go na finał – dodaje trener Kwiecień.
Nagroda za pracę
Trener Świdniczanki przed starciem w Krasnymstawie nie ma żadnych zmartwień kadrowych, a jego zespół chce pozytywnym akcentem zakończyć sezon
Szkoleniowiec przyznaje, że zadanie i tak zostało już wykonane, ale jego piłkarze liczą na jeszcze więcej. – Naszym głównym celem był awans, a ten cel już jakiś czas temu osiągnęliśmy. Tak udało się poprowadzić sezon, grając całą kadrą, że otrzymaliśmy nagrodę w postaci finału. Nie ma co ukrywać, że skoro zrobiliśmy już tak wiele, to chcielibyśmy pozytywnym akcentem zakończyć ten bardzo udany sezon – przyznaje Łukasz Gieresz.
W drodze do finału jego podopieczni wygrali pięć meczów i zanotowali w nich bilans bramkowy 22-2. Najtrudniejszą przeprawę zdecydowanie mieli w półfinale okręgowego Pucharu Polski. Przegrywali derby z Avią 0:1, ale w końcówce przechylili szalę na swoją stronę i pokonali trzecioligowca 2:1. W finale był spacerek z Lublinianką (5:1), a na szczeblu województwa 6:0 z Gryfem Gmina Zamość.
– Dziękujemy Gryfowi, który zgodził się zagrać z nami w lidze wcześniej. Dzięki temu mieliśmy więcej czasu, żeby przygotować się do finału. Wszystko jest w porządku pod względem kadrowym i szykujemy się na ciekawe widowisko. Start na pewno zrobi wszystko, żeby u siebie wywalczyć puchar. My tak, jak w sezonie, koncentrujemy się przede wszystkim na sobie. Patrząc pod względem personalnym na pewno wielkich tajemnic jednak nie ma. Ani gospodarze przed nami, ani my przed nimi. To będzie jeden mecz, a stawka jest duża. To jednak dla nas nagroda za ciężką pracę, jaką wykonaliśmy w obecnych rozgrywkach – przyznaje opiekun „Świdni”.