Przeglądarka, z której korzystasz jest przestarzała.

Starsze przeglądarki internetowe takie jak Internet Explorer 6, 7 i 8 posiadają udokumentowane luki bezpieczeństwa, ograniczoną funkcjonalność oraz nie są zgodne z najnowszymi standardami.

Prosimy o zainstalowanie nowszej przeglądarki, która pozwoli Ci skorzystać z pełni możliwości oferowanych przez nasz portal, jak również znacznie ułatwi Ci przeglądanie internetu w przyszłości :)

Pobierz nowszą przeglądarkę:

Zamość

26 maja 2022 r.
11:29

Restaurator z Zamościa: Nie chcesz to nie pomagaj. Ale... nie hejtuj

Autor: Zdjęcie autora Anna Szewc
Restauracja Damiana Poteruchy dzień w dzień od początku wojny gotuje dla uchodźców. Właściciel pracuje ramię w ramię z załogą. Nawet jak wziął dwa dni wolnego, żeby na swoje urodziny pojechać w Tatry, to po drodze organizował transport jedzenia.
Restauracja Damiana Poteruchy dzień w dzień od początku wojny gotuje dla uchodźców. Właściciel pracuje ramię w ramię z załogą. Nawet jak wziął dwa dni wolnego, żeby na swoje urodziny pojechać w Tatry, to po drodze organizował transport jedzenia. (fot. Anna Szewc)

Pestek w ziemniakach szukają ci, którzy nie mają o wojnie pojęcia – mówi zamojski restaurator. Od początku rosyjskiej agresji na Ukrainę pomaga uchodźcom. Robi to, co umie najlepiej – przygotowuje dla nich posiłki. Cieszy się, gdy widzi radość tych ludzi, ale czasem bywa przykro. Bo są ludzie, którym się to nie podoba.

AdBlock
Szanowny Czytelniku!
Dzięki reklamom czytasz za darmo. Prosimy o wyłączenie programu służącego do blokowania reklam (np. AdBlock).
Dziękujemy, redakcja Dziennika Wschodniego.
Kliknij tutaj, aby zaakceptować

 24 lutego 2022 roku. Putin zaatakował Ukrainę. Życie ludzi za naszą wschodnią granicą przewróciło się do góry nogami. Ale zmienił się świat nie tylko dla Ukraińców, również dla Polaków. Zwłaszcza dla tych z rejonów położonych najbliżej granicy. Od przeszło trzech miesięcy w tym innym świecie żyje Damian Poterucha, młody przedsiębiorca z Zamościa, właściciel restauracji Renesans. Od 24 lutego razem ze swoim 10-osobowym zespołem przygotował i wydał jakieś 30-40 tysięcy posiłków. Karmi uchodźców.

Wojna zaczęła się w Tłusty Czwartek

– Pamiętam ten dzień bardzo dokładnie. Zapamiętam na zawsze. To był Tłusty Czwartek – tak zaczyna się nasza rozmowa.

Restauracja Renesans „od zawsze” tego dnia smażyła pączki (według niektórych najlepsze w Zamościu). Powstawało ich z reguły jakieś 2-3 tys. Nikt ich kupić nie mógł. Były rozwożone i darowywane. Komu? – Dobrym ludziom. Czasem naszym klientom, oczywiście, ale z reguły po prostu fajnym ludziom. I w ten czwartek też z nimi jeździliśmy – opowiada Damian Poterucha.

Ale było inaczej niż zwykle. Bo wybuchła wojna.

– Wróciłem tego dnia do domu, siadłem i zrozumiałem, że nic po 24 lutego nie będzie już takie samo, że zaczyna się trudny okres. I była szybka decyzja: trzeba się przebranżowić – wspomina restaurator. Karmił ludzi od lat, więc wiedział, że musi karmić nadal. I tak jak dotąd, robić to jak najlepiej. Ale odbiorcy mieli się zmienić

Wkrótce na facebookowym profilu Renesansu zamieścił post, że wszystko teraz będzie inaczej.

„Wstrzymujemy Danie Dnia. Na cały następny tydzień, ograniczamy typową pracę, skupiamy się między innymi na pomocy ludziom uciekającym z Ukrainy. Będziemy gotować ciepłe posiłki i je wydawać. Jeżeli Ty chcesz pomóc, to podrzucaj produkty spożywcze do Renesansu, Zamość ul.Grecka 6, my to przetworzymy, ugotujemy i wydamy osobom potrzebującym” – to wpis z 27 lutego. I jeszcze informacja, że brakuje leków, więc też można je dostarczyć, bo oni wiedzą, gdzie je przekazać. A dzień później apelował o wskazanie miejsc, do których obiady z jego restauracji powinny trafić.

Z pożyczonymi termosami na granicę

– Na początku królem był chaos – przypomina sobie Poterucha. Ludzie z Ukrainy uciekali. Na granicach były ich dziesiątki tysięcy. Na pierwszy ogień poszły więc zupy. Bo to szybki, łatwy w przygotowaniu, ale ciepły i sycący posiłek. Więc w pożyczonych m.in. od ZHP termosach właśnie tam wozili je znajomi i bliscy koledzy pana Damiana. Na drogę dostawali jeszcze gotówkę, żeby zrobić zakupy, jeśli okaże się, że czegoś tam potrzeba „na już”.

Na zupach się nie skończyło. Zaczęli też gotować drugie dania. Trzeba więc było pożyczać także garnki. Gotowali, pakowali, rozwozili. Nie tylko na granicę, ale też do wszystkich miejsc noclegowych w Zamościu, a w szczytowym okresie było ich kilkanaście. – Był czas, że nasza kuchnia wydawała nawet do 700 posiłków dziennie – mówi właściciel Renesansu, ale też dodaje, że intensywnie działały również inne zamojskie restauracje: Verona, Arte Hotel, hotel Jubilat, Luneta czy Bohema. Mieli grafiki, ustalali, kto, o której, dokąd pojedzie z jedzeniem. – Nie zapomnę tego nigdy. To były po prostu gigantyczne ilości ludzi do nakarmienia – mówi.

Na szczęście pomoc też była gigantyczna. Produkty do restauracji dostarczała regularnie zaprzyjaźniona hurtownia Ultax, magazyn Sokolnia z Tomaszowa Lubelskiego, ale też okoliczni rolnicy. Do dziś Poterucha może liczyć na wsparcie firmy Lush Cosmetics.

Praca trwała właściwie non stop. – Od dźwigania worków z warzywami, od noszenia termosów, po kilku dniach zrobiły mi się na palcach takie odciski, że telefonu z kieszeni nie mogłem wyjąć – śmieje się.

Było BBC, był boom

A jeszcze większy przełom nastąpił, gdy do Zamościa i m.in. restauracji Renesans przyjechała telewizja BBC, nagrała materiał i go wyemitowała. W ciągu kilkudziesięciu minut po reportażu skrzynka Damiana Poteruchy prawie się zapchała. Pisali ludzie gotowi pomóc, głównie z Wielkiej Brytanii, zaczęły też przychodzić listy z podziękowaniami, życzeniami, wsparciem.

Kiedyś przyjechali jacyś dwaj Holendrzy. – Kawkę wypili, zrobili sobie ze mną zdjęcie i pojechali na zakupy. Przywieźli górę mięsa, po 50 kg piersi z kurczaka, schabu, czegoś jeszcze. Pomyślałem: O, to mamy duży zapas. A po kilku dniach nie było po tym śladu. Taka była sytuacja – mówi Damian Poterucha.

Jakaś pomoc wciąż napływa, ale to już nie to samo, co na początku. Więc jak sobie radzą? Czasem trzeba wyciągnąć pieniądze „ze skarpety”, żeby było za co zrobić zakupy, ale też zapłacić ludziom. Bo 10-osobowa załoga jest stała. Pracują więcej niż 8 godzin dziennie, ale nie żądają podwyżek. – Obiecałem, że zacznę lepiej płacić, jak sezon się rozkręci. I cały czas są ze mną – mówi przedsiębiorca.

Już się to unormowało

Od niedawna w Renesansie powolutku wracają na normalne tory. Zaczął się sezon komunijny, więc mają zlecenia na przyjęcia. Restauracja cały czas serwuje też posiłki gościom hotelu mieszczącego się w tym samym budynku. Ale przede wszystkim niezmiennie, od przeszło 3 miesięcy karmi ukraińskich uchodźców.

Dziennie wydawanych jest tutaj teraz od 120 do 250 posiłków, pełnych, dwudaniowych obiadów. Dowożone są m.in. do prowadzonego przez miasto punktu noclegowego, ale też do domów w okolicy, w których przyjęto ukraińskie kobiety i ich dzieci. – Jest taki pan w Zamościu. Ma u siebie bez przerwy kilkadziesiąt osób. Dzisiaj zawieźliśmy im 20 porcji – mówi Poterucha.

Jest w stałym kontakcie z Wojtkiem Łosiewiczem, przewodnikiem, który także od początku wojny pomaga Ukraińcom. On wie, gdzie są ci najbardziej potrzebujący, więc podpowiada adresy dostaw. Do restaruracji można też po obiad po prostu przyjść (obiady są wydawane od godz. 11 do 16) albo zatelefonować i poprosić o podwiezienie.

Wojna to nie jest obóz harcerski

90 procent odbiorców to kobiety z dziećmi. Jeśli ktoś im zazdrości tych darmowych obiadów, to... nie powinien.

– To nie jest norma liczyć na czyjąś pomoc, prosić o jedzenie. I mieć alternatywę: albo będziesz dumny i głodny, albo jednak poprosisz i nakarmisz dziecko. Wojna to naprawdę nie jest obóz harcerski w Majdanie Sopockim – mówi stanowczo Poterucha.

Wojna to tragedia, przerażenie, strach. To ucieczka z domu i brak możliwości powrotu. Bo uchodźcy często nie mają do czego wracać, nawet jeśli ich dom stoi. – Przychodziła do nas świetna dziewczyna. Na Ukrainie była fotografką, robiła zdjęcia np. na weselach. Kto tam teraz takie wesele zorganizuje? Część z nich wraca, ale wiele zostanie i musi zacząć sobie układać życie na nowo – uważa Poterucha.

Czasem Ukrainki proszą, żeby dostarczony obiad zawiesić na klamce. Wstydzą się brać za darmo. Bywają takie, które z tego samego powodu, przychodząc po jedzenie, zaciągają czapki głęboko na oczy.

Nie chcesz, nie pomagaj

Ale jednak ludzie zazdroszczą, wytykają, obrażają. I Damian Poterucha tego doświadczył na własnej skórze. Np. w komentarzach pod postami restauracji, na własnym facebookowym profilu. – Na szczęście o tym, co tam się znajdzie, decyduję ja. Nie wchodzę z ludźmi w dyskusje, bo tych złych emocji i tak jest za dużo. Ale jak widzę, jakiś „negatyw”, to po prostu usuwam – mówi.

Ale jednak wcześniej te opinie czyta. I nie jest tak, że go one nie dotykają. Dominują pretensje typu: „Ukraińcom pomaga, Polakom by pomógł”, „Pewnie się na tym dorobił” itd. Co gorsza, dowiaduje się od znajomych, że podobne opinie krążą po Zamościu i są np. przekazywane z usta do ust przy... grillu.

Które są najboleśniejsze? Nie te dotyczące jego bezpośrednio. – Najgorzej jest jak ludzie wywlekają banderyzm, rzeź wołyńską, jak piszą, że to przecież Ukraińcy, którzy z polskich dzieci robili wianuszki, więc czemu im pomagać. Jest w tym tyle nienawiści... – ocenia smutno młody mężczyzna. A on uważa, że ludzie to ludzie. Po prostu. Są różni, jedni lepsi, inni gorsi.

Poterucha opowiada, że swego czasu po Zamościu krążyła opowieść o Ukraince, która wpadła do kosmetyczki, zażyczyła sobie nowe paznokcie, a potem wyszła nie płacąc, bo „przecież jest z Ukrainy”.

– To się zdarzyło naprawdę. Ale to jest margines. Zdarzyło się też coś innego i o tym już tak chętnie nie opowiadają. Na granicę dojechał mężczyzna z dziećmi. Zatrzymał samochód, wyszedł z niego i padł. Siedzenie obok kierowcy było zakrwawione. Po drodze zastrzelono jego żonę. A on, chcąc ratować dzieci, chcąc oszczędzić im cierpienia, wyrzucił z samochodu tę ukochaną kobietę i jechał do Polski, byle dalej od wojny. To takim ludziom pomagamy. Naprawdę ktoś chciałby być na ich miejscu? – pyta retorycznie pan Damian. I nie ma wątpliwości, że krytykują ci, którzy nie pomagali, którzy nie widzieli tych kobiet, tych dzieci, którzy nie patrzyli w ich oczy i nie poznali „zapachu wojny”. On go poczuł.

– Nie chcesz, nie pomagaj, ale nie hejtuj. Bo nic nie rozumiesz – kwituje restaurator.

A na wszelki wypadek dodaje, że Polaków też wspiera, regularnie. Niemal codziennie część z przygotowywanych w restauracji posiłków trafia do zamojskich jadłodzielni. Renesans angażuje się w wiele akcji charytatywnych, sponsoruje kluby sportowe, karmi zawodników. Ale tym się po prostu nie chwali. Pomocy Ukraińcom, do której przecież trzeba dokładać, także nie traktuje jako reklamy. Jeśli jest o tym informacja, to tylko po to, by ktoś mógł zjeść ciepły, smaczny obiad.

 

 

 

Damian Poterucha (z prawej) i Wojtek Łosiewicz dowieźli właśnie obiady do jednej z ukraińskich rodzin w Zamościu (fot. Archiwum prywatne Damiana Poteruchy)
e-Wydanie

Pozostałe informacje

Młodzi lekarze uczą się leczyć urazy głowy. Na prawdziwych preparatach
zdrowie

Młodzi lekarze uczą się leczyć urazy głowy. Na prawdziwych preparatach

Będą lepiej diagnozować, szybciej interweniować i skuteczniej leczyć urazy czaszkowo-mózgowe. Na Uniwersytecie Medycznym trwa szkolenie „Neuro - Trauma Days”.

Wypadek na obwodnicy Lubartowa. Poszkodowana zabrana do szpitala

Wypadek na obwodnicy Lubartowa. Poszkodowana zabrana do szpitala

Dzisiaj przed godz. 11 na obwodnicy Lubartowa, drodze krajowej nr 19, zderzyły się dwa samochody. Na miejsce wezwano śmigłowiec Lotniczego Pogotowia Ratunkowego. Utrudnienia w ruchu potrwają kilka godzin.

Do dobrej zabawy nie jest potrzebny alkohol. Tak się bawią na Balu Młodych
ZDJĘCIA
galeria

Do dobrej zabawy nie jest potrzebny alkohol. Tak się bawią na Balu Młodych

To nie jest typowy bal karnawałowy, ale cieszy się dużym zainteresowaniem. Już po raz 29. katolicy bawili się na Balu Młodych.

Narkotyki w Radzyniu i okolicach. Zatrzymano cztery młode osoby
galeria

Narkotyki w Radzyniu i okolicach. Zatrzymano cztery młode osoby

Amfetamina, mefedron, marihuana i niemal 1400 tabletek MDMA - łącznie ponad 1,5 kilograma narkotyków policjanci znaleźli u mieszkańców powiatu radzyńskiego. Zatrzymane osoby mają od 18 do 25 lat. Najbliższe miesiące spędzą za kratkami.

Skoki narciarskie. Stoch wrócił na Sapporo, najlepszy był Kobayashi

Skoki narciarskie. Stoch wrócił na Sapporo, najlepszy był Kobayashi

W miniony weekend Puchar Świata gościł w japońskim Sapporo, a na skoczni królował reprezentant gospodarzy – Ryoyu Kobayashi

Studniówka Państwowego Liceum Sztuk Plastycznych im. C.K. Norwida w Lublinie
zdjęcia
galeria

Studniówka Państwowego Liceum Sztuk Plastycznych im. C.K. Norwida w Lublinie

W sobotę, 15 lutego, na studniówce bawiły się ostatnie klasy Państwowego Liceum Sztuk Plastycznych im. C.K. Norwida przy ul. Muzycznej w Lublinie. W odróżnieniu od większości szkół średnich, które swoje bale najczęściej organizują w hotelach i salach weselnych, "Plastyk" postawił na tradycję.

Urodzinowy weekend
foto
galeria

Urodzinowy weekend

Naprawdę trudno w to uwierzyć, ale Helium Club jest z nami już 10 lat. Jeden z najpopularniejszych klubów w Lublinie obchodził swoje urodziny. Impreza odbyła się w myśl zasady albo grubo albo wcale. Faktycznie tak było, co można zobaczyć w naszej fotogalerii. Zobaczcie, jak się bawił Lublin.

Przemysłowy Lublin w dobie PRL. Zobacz jak wyglądały lubelskie fabryki
historia, zdjęcia
galeria

Przemysłowy Lublin w dobie PRL. Zobacz jak wyglądały lubelskie fabryki

W czasach Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej Lublin był jednym z liczących się ośrodków przemysłowych w ówczesnej Polsce. W mieście powstały nowe zakłady przemysłowe i fabryki: Fabryka Samochodów Ciężarowych, Zakłady Metalurgiczne „Ursus”, Lubelskie Fabryki Wag czy Lubelska Fabryka Maszyn Rolniczych.

Piłkarze Motoru w dwóch wiosennych kolejkach zapisali na swoim koncie tylko punkt. Ostatnio przegrali w Kielcach 0:1

Motor kontra Jagiellonia. Beniaminek sprawdzi formę mistrza

Po meczach z rywalami znajdującymi się w strefie spadkowej czas na zupełnie inne spotkanie. W niedzielę o godz. 17.30 Motor Lublin zmierzy się na wyjeździe z mistrzem Polski – Jagiellonią Białystok. Transmisja tradycyjnie na Canal+ Sport 3.

Poloneza zatańczyli w szkole - bal ZSO nr 1 im. KEN w Puławach
zdjęcia, wideo
galeria
film

Poloneza zatańczyli w szkole - bal ZSO nr 1 im. KEN w Puławach

Tuż przed feriami, w sobotę, 15 lutego, w sali gimnastycznej Zespołu Szkół Ogólnokształcących nr 1 im. Komisji Edukacji Narodowej bawili się uczniowie ostatnich klas II LO. Były piosenki, kwiaty, polonez, walc oraz parodiowanie wychowawców.

Poloneza czas zacząć. Studniówka XXX LO im. ks. Jana Twardowskiego w Lublinie
ZDJĘCIA / WIDEO
galeria
film

Poloneza czas zacząć. Studniówka XXX LO im. ks. Jana Twardowskiego w Lublinie

Uczniowie z XXX Liceum Ogólnokształcącego im. ks. Jana Twardowskiego w Lublinie bawili się do białego rana na swojej studniówce.

Wesele w SERCU
foto
galeria

Wesele w SERCU

To było najbardziej nietypowe wesele w klubie SERCE, a to dlatego ponieważ DJ Bossy postanowił zmienić stan cywilny. Powiedział zdecydowane "Nie" imprezowemu życiu. Z tej okazji zapłakane fanki, jak też koledzy i koleżanki zorganizowali młodej parze imprezę, jakiej SERCE nie widziało, czyli wesele na całego. Były oczepiny, był tort, był ksiądz i co ważnej największe weselne hity. Zobaczcie, co się działo.

Marcin Stromecki (z piłką) w sobotę otworzył wynik meczu pomiędzy Wisłą, a rezerwami Korony

Wisła Puławy kończy intensywny tydzień wygraną z rezerwami Korony Kielce

Po środowym remisie z Bronią Radom w sobotę Wisła Puławy rozegrała kolejny mecze kontrolny. Tym razem podopieczni trenera Macieja Tokarczyka zmierzyli się u siebie z rezerwami Korony Kielce i zapisali na swoje konto zwycięstwo

Avia nie miała litości dla ligowego rywala i rozbiła Lewart aż 5:0

Pracowita sobota Avii Świdnik. Remis ze Stalą Kraśnik i pogrom w meczu z Lewartem

Avia rozegrała w sobotę dwa sparingi. Najpierw w mocno eksperymentalnym składzie zremisowała z czwartoligową Stalą Kraśnik 1:1. Niedługo później żółto-niebiescy rozbili ligowego rywala – Lewart Lubartów aż 5:0. Co ciekawe, cztery gole padły jednak między 70, a 87 minutą spotkania.

Najlepsze burgery w Lublinie - gdzie zjesz prawdziwego klasyka?
POLECANE MIEJSCA
galeria

Najlepsze burgery w Lublinie - gdzie zjesz prawdziwego klasyka?

Kuchnia amerykańska kojarzy nam się z popularnymi sieciami fast foodów, które powstały na tamtych terenach. Jednak prawdziwy amerykański burger to prawdziwe cudo w porównaniu do tych, które dostajemy w sieciówkach. Ale czy tak naprawdę można zjeść dobrego burgera w Lublinie? Postanowiliśmy to sprawdzić.

ALARM24

Masz dla nas temat? Daj nam znać pod numerem:
Alarm24 telefon 691 770 010

Wyślij wiadomość, zdjęcie lub zadzwoń.

kliknij i poinformuj nas!

Najczęściej czytane

Dzisiaj · Tydzień · Wideo · Premium