Przeglądarka, z której korzystasz jest przestarzała.

Starsze przeglądarki internetowe takie jak Internet Explorer 6, 7 i 8 posiadają udokumentowane luki bezpieczeństwa, ograniczoną funkcjonalność oraz nie są zgodne z najnowszymi standardami.

Prosimy o zainstalowanie nowszej przeglądarki, która pozwoli Ci skorzystać z pełni możliwości oferowanych przez nasz portal, jak również znacznie ułatwi Ci przeglądanie internetu w przyszłości :)

Pobierz nowszą przeglądarkę:

Magazyn

11 czerwca 2022 r.
21:36

Muzyka w rodzinie od pokoleń, a łączy ich jazz. "Nie wszystkie piosenki są o miłości"

1 0 A A

Ojciec był muzykiem wiejskim, weselnym. Wówczas się grało na weselach normalną muzykę, były duże zespoły. Jak mój ojciec gdzieś przyjeżdżał grać, to mówiono, że „Miśki” przyjechały (śmiech). Teraz na nas też tak mówią – rozmowa z Henrykiem Miśkiewiczem, polskim jazzmanem, saksofonistą i klarnecistą, który wystąpi w niedzielę na festiwalu Dźwięki Słów w Lublinie.

AdBlock
Szanowny Czytelniku!
Dzięki reklamom czytasz za darmo. Prosimy o wyłączenie programu służącego do blokowania reklam (np. AdBlock).
Dziękujemy, redakcja Dziennika Wschodniego.
Kliknij tutaj, aby zaakceptować
  • Nie przejadł się panu muzycznie temat miłości? I jako artyście, i jako słuchaczowi? Mówiąc żartobliwie, to podobno wszystkie piosenki są właśnie o tym.

– Przeważnie spędzam na scenie czas z muzyką instrumentalną (śmiech). Chyba nie. Nie wszystkie piosenki są o miłości, ale jest ich bardzo dużo. Jest to bardzo wdzięczny temat i każdy tego potrzebuje.

  • W ubiegłym roku razem ze swoją córką, Dorotą (wokalistką, kompozytorką i skrzypaczką), nagrał pan płytę „Nasza miłość” To pierwszy taki wasz wspólny projekt. W jednym z wywiadów mówiła ona, że taki album nie powstał wcześniej, bo obawiała się, że zostałoby to odebrane jako korzystanie ze sławy ojca. Tak faktycznie mogłoby to wyglądać?

– Rzeczywiście, Dorota zawsze stroniła od tego, nie chciała takich rzeczy robić. Zawsze podejrzewała, że będą mówić, że to tatuś ciągnie za sobą córeczkę. Najpierw chciała stanąć na własnych nogach, własną pracą i własnymi pomysłami. Ja to bardzo cenię u niej i cieszę się, że teraz już dorosła do tego momentu, że możemy wspólnie muzykować i nikt takich podejrzeń nie będzie wysnuwał. To jest bardzo dobra cecha w jej całej działalności: nigdy nie chciała, żeby ktoś coś za nią robił.

  • Kiedy płyta już się ukazała, to powiedział pan sobie w duchu: „wreszcie”?

– Ucieszyłem się bardzo, bo pracuję głównie dużo z synem (Michałem, perkusistą jazzowym – dop. aut.). Na niektórych płytach córki już się pojawiałem, albo ona u mnie. Natomiast wspólnej płyty jeszcze faktycznie nie mieliśmy. Bardzo się ucieszyłem na pomysł Doroty. Wymyśliła go na moje 70. urodziny. Szczerze mówiąc, to trochę sobie marzyłem, że może kiedyś coś takiego będzie i dzięki niej marzenie się rzeczywiście zrealizowało.

  • Czy współpraca z własnymi dziećmi na scenie jest stresująca?

– Wręcz przeciwnie, bardzo dobrze się czuję w ich towarzystwie, ponieważ muzycznie znamy się doskonale, obcując ze sobą przez wiele lat. Pracujemy ze sobą na zasadzie równorzędnych partnerów, wiemy, czego możemy się po sobie spodziewać i na co możemy liczyć. Ta współpraca jest łatwiejsza niż z obcymi muzykami właśnie przez to.

  • Od jak dawna muzyka jest w państwa rodzinie?

– Ja znam pokolenie moich dziadków, tam się muzykowało przy każdej okazji, to wiem. Ojciec miał 10 braci i prawie wszyscy grali. U mojej mamy podobnie, wspólne muzykowanie było kiedyś jedyną rodzinną rozrywką – nie było w domu ani radia, ani telewizji.

  • To można było z tego stworzyć małą orkiestrę.

– Prawie tak. Moja mama wciąż opowiada, jakie to były inne, wesołe dla niej czasy. Ojciec był muzykiem wiejskim, weselnym. Wówczas się grało na weselach normalną muzykę, były duże zespoły. Jak mój ojciec gdzieś przyjeżdżał grać, to mówiono, że „Miśki” przyjechały (śmiech). Teraz na nas też tak mówią.

W moim rodzinnym domu w Kożuchowie było również dużo muzyki, grałem z ojcem – w orkiestrze dętej, w jego zespole, zawsze się wyrywałem, żeby z nim iść na zabawę czy wesele. Mama z kolei miała świetny słuch i pamięć muzyczną. Przeboje, które szły w radiu, śpiewała ojcu, a on je zapisywał, żeby na weselu być na czasie (śmiech). Z tego co pamiętam, tak było od zawsze. Tak samo jest teraz w naszym domu. Żona też jest muzykiem, dzieci muzycy... Tylko sprzęt nowocześniejszy do grania i odtwarzania muzyki (śmiech).

  • Urządzacie sobie sesje jam session przy okazji rodzinnych spotkań?

– Nie, takich rzeczy nie ma, oprócz świąt Bożego Narodzenia. Wtedy śpiewamy kolędy, gramy na jazzowo. Pamiętam, jak jeszcze dzieci były mniejsze, Dorotka miała wzmacniacz i mikrofon, Michał miał ciche pady, taki rodzaj bębnów, ja na fortepianie albo żona, ja czasem na saksofonie... Kolędowaliśmy rzeczywiście jak na jam session. Natomiast na co dzień nie. Każdy z nas pracuje osobno. Jeżeli ktoś coś wymyśli nowego, to prezentujemy sobie nawzajem. Rodzinne konsultacje zdarzają się, ale muzykowanie wspólne w domu raczej nie.

  • Zachęcał pan swoje dzieci do obrania tej samej ścieżki kariery, czy wyszło to u nich naturalnie?

– Posłaliśmy dzieci do szkoły, ale z myślą, żeby się umuzykalniły. A że miały zdolności w tym kierunku, to już szły dalej. Zawsze mówiły, że one sobie nie wyobrażają innego zawodu, tylko muzyka i to jeszcze jazzowa, bo innej muzyki nie ma (śmiech). Były przekonane, że tylko taka istnieje, bo faktycznie w domu głównie rozbrzmiewał jazz. Przywoziłem z kontraktów z zagranicy płyty z taką muzyką. Dzieci były rozkochane w tym gatunku i nie wyobrażały sobie robić nic innego. W miarę rozwoju dorastały muzycznie i są tutaj, gdzie są. Właściwie z dumą mogę powiedzieć, że mnie przegoniły. Syn nagrywa dla ECM i ma trasy koncertowe z Marcin Wasilewski Trio na całym świecie, a córka występuje z najlepszymi artystami i zaskakuje mnie ciągle nowymi pomysłami.

  • W jednym z wywiadów pana córka powiedziała, że jakiego instrumentu się pan nie dotknie, to będzie pan na nim potrafił zagrać. Jaka jest tego historia?

– Wychowywałem się w bursie Szkół Artystycznych we Wrocławiu, całe liceum muzyczne mieszkałem w internacie. Moi koledzy ćwiczyli na różnych instrumentach. Mnie to bardzo ciekawiło i zawsze sobie od nich pożyczałem, żeby sprawdzić, jak to jest. Z tej mojej ciekawości wyniknęło, że na paru instrumentach potrafię grać. Teraz ćwiczę z moim wnuczkiem, Antosiem, który chodzi na trąbkę do szkoły muzycznej. Znam instrument, dlatego mogę mu pomóc.

  • Saksofon nie był pana pierwszym wyborem?

– Nie, na początku uczyłem się grać na akordeonie, jak większość dzieci wtedy. Później, po czterech latach, nauczyciel zaproponował, że może bym spróbował na jakimś dętym instrumencie, na przykład na klarnecie. Mój ojciec też grał na klarnecie, więc było mi łatwo podjąć tę decyzję. Profesor namówił mnie do tego, żeby zdawać do dużego miasta, bo ja pochodzę z małego Kożuchowa. Widział we mnie zdolności i chciał mnie pokierować dalej. Na klarnecie skończyłem Liceum Muzyczne we Wrocławiu i Akademię Muzyczną w Warszawie, a na saksofonie sam się dokształcałem.

  • Płyta, którą nagrał pan wspólnie z córką nosi tytuł „Nasza miłość”. Chodzi o miłość pomiędzy ojcem i córką czy o miłość was obojga do muzyki?

– Każdy interpretuje jak chce, jak mu serce dyktuje. Miłość jest w naszej rodzinie, nie tylko między mną i córką, ale również i z synem, i z żoną mamy wspaniałą więź. Czujemy miłość do tej samej muzyki. O czym myśleliśmy? Chyba myśleliśmy jednak o miłości rodzinnej.

  • Jest pan zadowolony z tego albumu?

– Tak, bardzo jestem zadowolony. Muzycy są młodzi, kreatywni, a ja jedynie staram się do nich dopasować. Oni zaakceptowali moje kompozycje i debiut kompozytorski Doroty z Michałem, także kierunek muzyczny jest wspólny. Natomiast jest dużo młodego ducha, co jest bardzo intrygujące na tej płycie. Gra nam się świetnie, występy na koncertach dają dużo satysfakcji – w przypadku muzyki jazzowej każdy koncert jest inny, każda improwizacja jest inna, tchnie cały czas świeżym oddechem.

  • Ile koncertów udało się panu zagrać od momentu, kiedy pandemia na to pozwoliła?

– Sporo koncertów było. Nie pamiętam dokładnie ile.

  • Dla muzyka takie zamknięcie było trudne, kiedy nie miał pan kontaktu z odbiorcami swojej muzyki?

– Tak, ale ten czas był też dobry dla tej płyty, ponieważ ona wtedy powstawała. Nie grało się koncertów, a w związku z tym mogliśmy się zająć myśleniem, żeby program złożyć w całość, wejść do studia i nagrać. Jak się gra koncerty, człowiek trochę się rozprasza, natomiast pandemia, paradoksalnie, nam pomogło się skupić na tym, żeby płyta powstała. Oczywiście były też chwile trudne, ale na szczęście były koncerty streamingowe, także jakiś kontakt z publicznością był. Jednostronny, ale był.

  • Na tej płycie pojawiły się też kompozycje sprzed wielu lat, tak jak jedna z melodii, którą napisał pan, mając 16 lat.

– Sporo w życiu napisałem różnych rzeczy i trudno było wybrać utwory na tę płytę. Część jest nowych kompozycji. Szukaliśmy z córką w zasadzie prostych utworów, żeby piosenki były bardziej strawne dla szerokiej publiczności, nie tylko dla jazzmanów. Rzeczywiście, znalazł się jeden utwór, który cały czas za mną idzie, bo nagrałem go na dwóch swoich płytach i teraz jest już z tekstem Andrzeja Poniedzielskiego na naszej płycie. Już go chyba więcej nie nagram (śmiech). Ale to faktycznie była moja pierwsza nagroda na festiwalu Jazz nad Odrą we Wrocławiu. Kiedy miałem 16 lat, moja kompozycja została zauważona.

  • W niedzielę wystąpi pan w Lublinie na festiwalu Dźwięki Słów. Lubi pan to miasto? Jeszcze nie tak dawno grał pan w Teatrze Starym i to nie po raz pierwszy zresztą.

– Lublin uwielbiam. Jest to przede wszystkim piękne miasto i chłonąca sztukę publiczność. Ludzie wspaniali przychodzą na koncerty. Bardzo lubię przyjeżdżać do Lublina. Natomiast na tym festiwalu jeszcze nie grałem, ale cieszę się, że niezwykli mistrzowie słowa są w naszym programie: Ewa Lipska, Bogdan Loebl, Wojciech Młynarski, Grzegorz Turnau czy Andrzej Poniedzielski. Ci świetni poeci, którzy za sprawą mojej córki Doroty zgodzili się dopisać słowa do mojej muzyki, zabrzmią na takim festiwalu, gdzie ich słowa będą niezwykle ważne. Myślę, że to trafny wybór.

  • Na scenie jest pan od drugiej połowy lat 60. Skąd pan czerpie paliwo, żeby nagrywać i występować tyle lat przed publicznością?

– Po pierwsze, jest to moja pasja – jeśli człowiek ma pasję, to łatwiej mu wszystko przychodzi, chce to robić. Po drugie, ważna jest mobilizacja moich dzieci, ponieważ one się tym samym zajmują, więc i ja nie mogę przestać, bo jestem razem z nimi, razem gramy. Przez to pracuję więcej, ćwiczę codziennie, żeby im dorównać. Po trzecie, jestem takim człowiekiem, który lubi różną muzykę.

W związku z tym, że z różnymi muzykami współpracuję, to mnie to też napędza. Nie jestem w stanie się znudzić muzyką w jakikolwiek sposób, bo zawsze coś się pojawia nowego, jakieś inne kierunki. To wszystko mnie trzyma przy tym, żeby być aktywnym artystą. Paliwa jest dużo (śmiech).

e-Wydanie

Pozostałe informacje

Puławskie Azoty pozywają Polimex. Chodzi o prawie 250 mln zł

Puławskie Azoty pozywają Polimex. Chodzi o prawie 250 mln zł

Dzisiaj do Sądu Okręgowego w Lublinie trafił pozew o sporą sumę. Zakłady Azotowe w Puławach za opóźnienie w rozbudowie swojej elektrociepłowni oczekują od wykonawcy prac 249,2 mln zł. To suma kar umownych nałożonych na konsorcjum odpowiedzialne za nowy węglowy blok o mocy 100 MW.

Uwaga, ślisko. Przekonali się o tym kierowcy

Uwaga, ślisko. Przekonali się o tym kierowcy

Niskie temperatury i opady marznącego deszczu i śniegu dały się we znaki. Od północy w poniedziałek na lubelskich drogach doszło do 44 zdarzeń drogowych.

Do wylicytowania będą chociażby: rękawica Julii Szeremety oraz koszulka Wilfredo Leona

VII Charytatywny Turniej w Siatkonogę już w sobotę. Pamiątki od Wilfredo Leona i Julii Szeremety na aukcjach

Charytatywny Turniej w Siatkonogę, to już tradycja w Kraśniku. W najbliższą sobotę o godz. 9 wystartuje siódma edycja imprezy, w której chodzi przede wszystkim o pomaganie. Tym razem pieniądze będą zbierane na rzecz 13-letniego Alana, który zmaga się z dziecięcym porażeniem mózgowym. Dodatkowo uczestnicy zagrają dla dzieci z Placówki Opiekuńczo Wychowawczej nr 1 i nr 2. Jak zwykle w zebraniu środków mają pomóc aukcje pamiątek, głównie sportowych, ale w tym roku nie tylko.

Lodowisko w Krasnymstawie

Lodowisko w Krasnymstawie już otwarte. Znamy cennik i godziny otwarcia

Czekali na to duzi i mali mieszkańcy miasta, bo dotąd takiej atrakcji nie mieli. Doczekali się. W sobotę otwarte zostało w centrum Krasnegostawu miejskie lodowisko. Będzie funkcjonowało do końca lutego. Znamy jego cennik i godziny otwarcia.

Doradztwo podatkowe a zmieniające się przepisy – dlaczego warto być na bieżąco?

Doradztwo podatkowe a zmieniające się przepisy – dlaczego warto być na bieżąco?

Doradztwo podatkowe to kluczowy element strategii finansowej każdej firmy. W obliczu rosnącej liczby przepisów oraz ich częstych zmian, zrozumienie, jak te regulacje wpływają na działalność przedsiębiorstwa, staje się niezwykle istotne.

Grzegorz Król był całe życie związany ze Szczebrzeszynem

Nie żyje Grzegorz Król. Żył i tworzył w Szczebrzeszynie

W wieku 67 lat zmarł w niedzielę 22 grudnia Grzegorz Król, artysta malarz ze Szczebrzeszyna.

Wesołych Świąt życzy redakcja Dziennika Wschodniego

Wesołych Świąt życzy redakcja Dziennika Wschodniego

Najserdeczniejsze życzenia z okazji Świąt Bożego Narodzenia, dużo zdrowia, radości oraz pogody ducha życzy redakcja Dziennika Wschodniego

Prezydent Białej Podlaskiej z rodziną śp. Riada Haidara

Burza po ostrych słowach syna Riada Haidara. Są reakcje biskupa i prezydenta

Boli nas zakłamywanie historii- pisze w oświadczeniu biskup siedlecki Kazimierz Gurda. To reakcja na słowa Kamila Haidara, który podczas otwarcia mostu w Białej Podlaskiej stwierdził, że święty Jozafat Kuncewicz wsławił się mordowaniem prawosławnych. Prezydent Michał Litwiniuk przyznaje, że taka wypowiedź nie powinna w ogóle paść podczas miejskiej uroczystości.

Górnik Łęczna kończy rok 2024 w czołowej szóstce. Jak przedstawiają się liczby zielono-czarnych?

Górnik Łęczna kończy rok 2024 w czołowej szóstce. Jak przedstawiają się liczby zielono-czarnych?

Koniec roku to dobry czas do podsumowań. Górnik Łęczna na półmetku sezonu plasuje się na szóstym miejscu w Betlic I Lidze i wiosną maluje się przed nim perspektywa włączenia do walki o awans do PKO BP Ekstraklasy. Jak miniona runda wyglądała dla zielono-czarnych w liczbach? Zapraszamy na nasz subiektywny ranking

Dwie pieczenie na jednym ogniu. Kolejna udana akcja "łowców głów"

Dwie pieczenie na jednym ogniu. Kolejna udana akcja "łowców głów"

Lubelscy „łowcy głów” złapali w Lublinie dwie osoby poszukiwane listami gończymi. Tuż przed zatrzymaniem, pod nogi policjantów wypadły paczki z narkotykami.

Romanowski może wrócić do Polski, ale ma kilka warunków

Romanowski może wrócić do Polski, ale ma kilka warunków

Marcin Romanowski, były wiceszef Ministerstwa Sprawiedliwości podejrzany w śledztwie dot. Funduszu Sprawiedliwości, na portalu X zadeklarował, że może wrócić do Polski w ciągu 6 godzin. Pod warunkiem, że zostaną spełnione jego warunki.

Zwycięska drużyna Północy

LNBA. Za nami Mecz Gwiazd

W hali I Liceum Ogólnokształcącego im. Stanisława Staszica w Lublinie odbył się Mecz Gwiazd LNBA. MVP imprezy został Jakub Wróblewski

Kupiłeś te produkty w Action? Natychmiast oddaj je do sklepu

Kupiłeś te produkty w Action? Natychmiast oddaj je do sklepu

Sieć sklepów Action zwraca się do klientów z informacją o natychmiastowy zwrot wybranych produktów. Mogą one stwarzać zagrożenie dla zdrowia i życia.

Czujka dymu uratowała im życie. Nocny pożar w powiecie lubelskim

Czujka dymu uratowała im życie. Nocny pożar w powiecie lubelskim

O tym, że czujki przeciwpożarowe ratują życie przekonali się mieszkańcy jednego z domów jednorodzinnych w powiecie lubelskim.

Dachówka ceramiczna płaska — krok po kroku

Dachówka ceramiczna płaska — krok po kroku

Dachówka ceramiczna płaska jest dziś jednym z ciekawszych wyborów pokryć dachowych. Jej charakterystyka i trwałość sprawiają, że jest chętnie wybierana do domów o zróżnicowanej architekturze. Dziś dowiesz się o tym, jak powstaje dachówka ceramiczna, jakie cechy są jej wyróżnikiem oraz jak wygląda jej montaż i konserwacja.

ALARM24

Masz dla nas temat? Daj nam znać pod numerem:
Alarm24 telefon 691 770 010

Wyślij wiadomość, zdjęcie lub zadzwoń.

kliknij i poinformuj nas!

Najczęściej czytane

Dzisiaj · Tydzień · Wideo · Premium