Niezidentyfikowany wirus dający grypopochodne objawy zaatakował w gminie Zalesie w powiecie bialskim. W szkole odwołano zajęcia, bo frekwencja była tak niska. Sanepid pobrał próbki do badań aż od 170 osób.
Pierwsze nieobecności w szkole podstawowej w Zalesiu zaczęły się w piątek, a w poniedziałek osiągnęły apogeum. – Na 263 uczniów, obecnych było tylko 95. Klasy świeciły pustkami – mówi Iwona Jarmoszewicz, nauczyciel zastępująca obecnie panią dyrektor, która przebywa na zwolnieniu.
W szkole rozdzwoniły się telefony. – Rodzice usprawiedliwiali dzieci. Okazało się że większość ma wysoką gorączkę, nawet do 40 stopni, kaszel, grypopochodne objawy – tłumaczy nauczycielka. Z uwagi na tak niską frekwencję, zajęcia odwołano. – Nauczyciele są na straży, na swoich stanowiskach, ale we wtorek żaden uczeń do szkoły nie przyszedł – przyznaje Jarmoszewicz.
Szkoła jest w kontakcie z kuratorium i z gminnym ośrodkiem zdrowia. – We wtorek w placówce było mniej pacjentów. W poniedziałek było ich najwięcej – zaznacza nauczycielka. – Od rodziców wiemy, że część dzieci już czuje się lepiej.
Szkoła przeprowadziła jednak dezynfekcję w salach.
Wójt gminy Jan Sikora podkreśla, że nie należy panikować. – To na pewno nie jest koronawirus. To zbieg okoliczności czasowej – zaznacza. – Lekcje w szkole w Zalesiu będą zawieszone do końca tygodnia – podkreśla.
Okazuje się, że podobne objawy mają też uczniowie ze szkoły w sąsiedniej miejscowości – Wólce Dobryńskiej. – Tam ok. 60 proc. uczniów było nieobecnych – precyzuje Sikora. Gmina nie powoływała jednak sztabu kryzysowego. – Na razie nie ma takiej potrzeby – uważa wójt.
Sprawą już zajął się bialski sanepid. – Dzisiaj pobieraliśmy próbki do badań i diagnostyki – zaznacza Jarosław Sawicki, zastępca dyrektora Powiatowej Stacji Sanitarno–Epidemiologicznej w Białej Podlaskiej. – Nie mamy obecnie konkretnych podejrzeń co do wirusa. Wiemy tylko, że daje on grypopochodne objawy – dodaje.
Sanepid pobrał aż 170 próbek od chorych. W środę trafią do badań, w czwartek najprawdopodobniej znane będą wyniki. – Chciałbym uspokoić, to nie jest koronawirus. Teraz mamy taki szczyt zachorowań na grypę i choroby grypopochodne – przyznaje zastępca dyrektora. Wszystkim, którzy zauważą u siebie tego typu objawy, zaleca jednak aby udać się do lekarza.