Norweska firma oskarża Polskę o konfiskatę płynu dezynfekującego. Ministerstwo Spraw Zagranicznych dementuje te zarzuty powołując się na rozporządzenie Ministra Zdrowia.
Sprawę kilka dni temu szeroko opisywały norweskie media.
– Setki tysięcy butelek płynu antybakteryjnego miały trafić do Norwegii, ale są zatrzymywane przez Polskę. Władze twierdzą, że kraj potrzebuje ich do walki z koronawirusem – podał norweski portal nrk.no, a za nim kolejne media.
Dziennikarzom poskarżył się prezes norweskiej firmy Norenco Arne Haukland. Mówił, że kiedy z powodu koronawirusa norweskie władze zwiększyły zapotrzebowanie na płyn, do kraju miało trafić 20 tys. litrów butelek tego płynu wyprodukowanego w Białej Podlaskiej. To tam mieści się lokalna spółki firmy typu "joint venture" Norenco Polska. Ale zdaniem Norwegów, polskie władze skonfiskowały towar.
Grzegorz Daniluk, prezes Norenco Polska w Białej Podlaskiej tłumaczy jednak, że żadne produkty nie zostały skonfiskowane, ponieważ nie zostały wyprodukowane.
– Wysłaliśmy pismo do wojewody lubelskiego, w którym poinformowaliśmy że chcielibyśmy wysłać do Norwegi środki do dezynfekcji w dużej ilości. W odpowiedzi dostaliśmy informację, że w związku z zaistniałą sytuacją w Polsce preparaty powinny być sprzedane dla rządu – tłumaczy Daniluk. Jego firma produkuje na rynek polski od 1997 roku, a do Norwegii zaczęła wysyłać towary w 2005 roku. – Odpowiedzieliśmy na to pismo. Napisaliśmy, że nie możemy przekazać tych środków ponieważ nie zostały one jeszcze wyprodukowane. Zapobiegawczo parę dni przed wysyłką innych produktów do Norwegii złożyliśmy takie pismo do wojewody, ponieważ mamy bardzo dużo pracy na produkcji i wyprodukowanie towaru, który będzie stał jest dla nas kosztowne – zaznacza szef firmy.
Poza tym, Daniluk nie ukrywa że miał kontrolę z Urzędu Celno – Skarbowego.
– Kontrolerzy sprawdzali czy faktycznie nic nie zostało wysłane w związku z rozporządzeniem. Złożyliśmy wyjaśnienia, że taki produkt nie został wyprodukowany i na tym kontrola się zakończyła. Podkreślam więc, że żaden produkt nie został skonfiskowany –mówi stanowczo. – Owszem mamy zamówienia na produkty do dezynfekcji rąk, ale w związku z zakazem eksportu nie produkujemy środków dezynfekujących na rynek norweski. Chociaż, obecnie mamy ogromne naciski z Norwegii na wysłanie towaru. Rozumiemy ich sytuację, ale my jako firma nic nie możemy zrobić – przyznaje Daniluk.
Jego zdaniem, Norwegowie nie rozumieją obecnej sytuacji w Polsce i przekazują błędne informacje. – Rozumiemy rozgoryczenie strony norweskiej, ale w obecnej sytuacji logiczne jest, że nasze zdrowie też jest ważne. Produkujemy na rynek polski pełną parą, aby choć trochę pomóc wszystkich w ochronie przed bakteriami i wirusami – zaznacza szef polskiej firmy.
Do sprawy odniosło się też w specjalnym oświadczeniu Ministerstwo Spraw Zagranicznych, które przypomina, że kwestie wywozu z Polski określonych produktów medycznych reguluje rozporządzenie Ministra Zdrowia z 20 marca. "Zgodnie z treścią tego rozporządzenia ograniczenia wywozowe dotyczą wyłącznie produktów produkowanych na terytorium Polski lub zakupionych przez polskiego przedsiębiorcę w celu dalszej redystrybucji. W tym przypadku przedsiębiorca ma obowiązek powiadomić wojewodę właściwego dla siedziby albo miejsca swojego zamieszkania zamiarem wywozu lub zbycia poza terytorium Rzeczypospolitej Polskiej" – podaje MSZ. W oświadczeniu czytamy jeszcze że takie regulacje mają na celu zagwarantowanie, by rodzima produkcja w pierwszej kolejności zabezpieczała przed zagrożeniami epidemiologicznymi na terytorium RP.
Tymczasem, cytowany przez norweskie media, Arne Haukland podkreśla, że jego fabryka zaopatrywała polskie szpitale w okresie epidemii.
– Dostarczyliśmy 120 tys. litrów na polski rynek, do aptek i szpitali. Myślę, że uczciwie byłoby gdyby to Norwegia dostała teraz te dobra – skwitował. Poza tym, w jego ocenie Polska złamała w ten sposób porozumienie Europejskiego Obszaru Gospodarczego o wolnym handlu.