Sprawą niebezpiecznego składowiska w gminie Niemce lubelscy politycy chcą zainteresować Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej. Liczą na to, że warszawscy urzędnicy pomogą finansowo w usunięciu toksycznej bomby.
Leżą pod gołym niebem w Osówce w gminie Niemce koło Lublina. 23 tysiąclitrowe beczki z chemikaliami zalega w polu od 11 miesięcy.
Gmina Niemce zawiadomiła o sprawie policję i prokuraturę i prowizorycznie zabezpieczyła mauzery. Mimo wyznaczenia wysokiej nagrody (25 tys. zł – na nagrodę zrzucili się właściciele działek, którym odpady podrzucono i gmina), sprawcy nie udało się namierzyć.
Tymczasem ekologiczna bomba nadal tyka.
Kilka dni temu odbyło się szerokie spotkanie władz gminy, urzędników i lubelskich polityków. Wzięli w nim udział posłowie Joanna Mucha, Michał Krawczyk (PO) oraz przedstawiciele Jacka Czerniaka (Lewica), Artura Sobonia (PiS) i Jakuba Kuleszy (Konfederacja).
– To były owocne rozmowy – przyznaje Mucha, która zainicjowała spotkanie polityków w tej sprawie. I dodaje: - Udało nam się ustalić kilka rzeczy. Najważniejszą jest to, że w sprawę trzeba zaangażować urzędników w Warszawie.
Sprawa usunięcia odpadów jest niby prosta.
– Organem właściwym, który powinien wydać decyzję o usunięciu tych odpadów, jest gmina. To wójt powinien wydać decyzję osobie odpowiedzialnej za porzucenie opadów lub właścicielowi tego terenu – wyjaśniał nam niedawno Grzegorz Uliński, kierownik Wydziału Inspekcji Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska w Lublinie.
Zobacz także: Leżą na polu w Osówce w gminie Niemce koło Lublina. Od 10 miesięcy pod gołym niebem jest tam 23 tysiąclitrowych beczek z chemikaliami. Gmina Niemce zawiadomiła o sprawie policję i prokuraturę i prowizorycznie zabezpieczyła mauzery. Mimo wy
– Teoretycznie wójt gminy Niemce może wydać decyzję nakazującą właścicielowi działki usunięcie odpadów. Ten, co jest oczywiste, odwoła się od tej decyzji, a wówczas gmina może zająć się problemem na własny koszt – tłumaczy Mucha.
I tu zaczynają się problemy, czyli kwestie finansowe. Jak wstępnie szacuje specjalista z firmy zajmującej się utylizacją odpadów chemicznych, koszt likwidacji bomby ekologicznej w Osówce może wynieść od 100 do 250 tysięcy złotych. Cena zależy od masy chemikaliów i ich składu. Takich pieniędzy gmina nie ma, a poproszony o pomoc wojewoda odmówił.
Dlatego lubelscy politycy zamierzają się spotkać z decyzyjnymi urzędnikami Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej. Posłowie zamierzają przekonać urzędników do przekazania gminie pieniędzy na usunięcie składowiska.
– Bez takiej promesy wójt nie rozpocznie postępowania administracyjnego – dodaje posłanka PO.