Omega Stary Zamość pokonała Koronę Łaszczów. W tym spotkaniu obie ekipy przez ponad godzinę grały w osłabieniu.
Nieliczni kibice w Starym Zamościu obejrzeli znakomite widowisko, w którym nie brakowało emocji, pięknych goli, a nawet czerwonych kartek. Szacunek należy się zawodnikom, którzy w sobotę walczyli nie tylko z sobą, ale również z fatalnymi warunkami atmosferycznymi. Ulewa, jaka przechodziła nad Zamojszczyzną, a także silny wiatr nie ułatwiał im rywalizacji.
Omega przystępowała do tego spotkania w roli faworyta. Zespół Pawła Lewandowskiego był niepokonany i pewnie przewodził ligowej tabeli. Korona natomiast to drużyna środka tabeli, która o awansie do IV ligi raczej nie marzy. Takich pragnień nie ma też w Starym Zamościu, a przynajmniej nie są one głośno artykułowane.
– W poprzednich rozgrywkach bardzo chcieliśmy wywalczyć awans, ale nam się to nie udało. Teraz nikt z nas nie mówi o promocji. Chcemy wygrywać każdy kolejny mecz i zobaczymy, gdzie nas takie myślenie zaprowadzi – powiedział Paweł Lewandowski, opiekun Omegi.
Sobotni mecz zaczął się dla jego podopiecznych znakomicie, bo już w 15 min objęli prowadzenie, kiedy kapitalnym strzałem głową popisał się Bartosz Nizioł. Radość trwała jednak tylko kilkadziesiąt sekund, bo Piotr Gozdek wykorzystał niefrasobliwość obrońców gospodarzy i pokonał Krzysztofa Hadło.
W 21 min nie popisał się Michał Towbin, który został wyrzucony z boiska za dyskusję z arbitrem. Omega jednak nie nacieszyła się zbyt długo przewagą liczebną, bo już w 24 min siły na boisku się wyrównały. Hadło sfaulował wychodzącego na czystą pozycję rywala i sędzia słusznie wyrzucił go z boiska. Dodatkową karą był rzut wolny z 17 m, który na gola zamienił Michał Dudziński. Od tej pory mecz stał się jeszcze bardziej otwarty. Na boisku było wyjątkowo dużo miejsca, z czego gracze obu ekip ochoczo korzystali. Do przerwy jednak nie padło już więcej goli.
Inaczej było po przerwie, kiedy do pracy wzięli się gospodarze. Już w 48 min do remisu piękną główką doprowadził Krystian Olech. Później skutecznością popisał się Nizioł, który dwa razy wpakował piłkę do bramki Korony i w ten sposób skompletował hat-tricka. Listę strzelców uzupełnił jeszcze Łukasz Mikulski, który swojego gola zaliczył w 83 min. – Jestem zachwycony naszą postawą. To był nasz najlepszy mecz w tym sezonie. Dobra w naszym wykonaniu była zwłaszcza druga połowa – chwalił swoich podopiecznych Lewandowski.
Takiej radości nie było w przeciwnym obozie, w którym dominował smutek. – Zabrakło nam koncentracji na początku drugiej połowy. O naszej porażce zaważyły błędy w defensywie – mówi Artur Umer, kierownik Korony.
Omega, dzięki temu zwycięstwu, umocniła się na pierwszym miejscu w tabeli. Dobra seria może jeszcze trochę potrwać, w kolejnej kolejce na piłkarzy ze Starego Zamościa czeka Włókniarz Frampol, czyli zespół znacznie niżej notowany. – Jesteśmy faworytem, ale musimy zachować maksymalną koncentrację – zaznacza Lewandowski.
Omega Stary Zamość – Korona Łaszczów 5:2 (1:2)
Bramki: Nizioł (15, 58, 62), Olech (48), Mikulski (83) – Gozdek (16), Dudziński (23).
Omega: Hadło – Tchórz (82 Dywański), Mikulski, Mazur, Baran (25 Pieczykolan), Bubeła, Dyrkacz (68 Maciejewski), Bojar, Nizioł, Samolak (86 Tchórz), Olech (85 Radziszewski).
Korona: Fedyna – Kramarczuk, Wasyl (66 Borowiak), W. Krawczyk, Budzaj, Piatnoczka (77 P. Krawczyk), Towbin, Śrutwa (60 Huzar), Jamroż, Dudziński, Gozdek.
Czerwone kartki: Hadło (24 min za faul) – Towbin (21 min za niesportowe zachowanie). Widzów: 50.