Nadzieją na życie dla 3-letniej Nicoli z okolic Poniatowej jest tylko kosztowne leczenie w klinice w Meksyku.
„Moje życie runęło dwa razy – pierwszy raz, gdy usłyszałam diagnozę: pamiętam, że krzyczałam tak głośno, że zamarł cały szpital… drugi raz kilka dni temu, gdy usłyszałam, że w Polsce nie ma już dla niej żadnych szans na skuteczne leczenie…” – pisze mama 3-letniej Nicoli Zygmunt z okolic Poniatowej.
Nicola urodziła się w kwietniu 2014 roku – całkowicie zdrowa. Do trzecich urodzin była radosnym dzieckiem. Nagle, z dnia na dzień posmutniała, przestały ją cieszyć ulubione zabawy. Dziewczynkę zaczęła coraz częściej boleć głowa, a ból był nie do zniesienia – doprowadzał ją do strasznego płaczu, a nawet wymiotów. Co chwilę pojawiały się kolejne złe objawy.
– Chodziliśmy od jednego lekarza do drugiego, a ci przepisywali nam leki na wirusy, zlecali kolejne badania, które zamiast alarmować, uspokajały i byliśmy odsyłani do domu. Straciliśmy tyle czasu przez niewłaściwe diagnozy, a guz rósł – opisuje mama dziewczynki.
Do szpitala Nicola trafiła 13 lutego 2017 roku – zakrztusiła się jedzeniem. Rezonans pokazał w jej główce guza wielkości 5 cm przy głównej tętnicy. Guz pnia mózgu z cechami glejaka. Zagraża życiu, ale ze względu na fatalne umiejscowienie nie kwalifikuje się do operacji.
– Ostatni rok był największym koszmarem, jaki rodzic może przeżyć, ale nauczył mnie jednego – walki. Walki o mój Największy Skarb – Moje Dziecko. Lekarze od samego początku nie karmili mnie złudną nadzieją, nie znieczulali rzeczywistości. Powiedzieli od razu, że guz jest nieoperacyjny, a chemia da Nicoli może 5% szans na przeżycie: „Proszę pani, prawda jest taka, że pani dziecko pożyje jeszcze 6 miesięcy”. Podjęliśmy walkę. I tak moja Mała Wojowniczka zamiast 6 miesięcy przeżyła kolejnych 12 miesięcy! – pisze matka Nicoli.
Oczywiście były próby leczenia w Polsce, ale po pierwszych sukcesach 14 stycznia tego roku rezonans pokazał, że guz niestety rośnie. Lekarze zalecili szukanie pomocy za granicą.
– Jedynym i ostatnim kierunkiem po życie dla Nicoli jest klinika Instituto de Oncología Intervencionista w Monterrey w Meksyku, która ma świetne wyniki w leczeniu tego typu guzów – zgodzili się leczyć Nicolę! Ale cena za leczenie jest niewyobrażalnie wysoka – ponad 400 tysięcy złotych – to cena za życie mojego dziecka. Gdy tylko zbierzemy te pieniądze, Nicola będzie mogła wyjechać na leczenie. Do tej pory zdrowie Nikoli było w rękach lekarzy - od teraz jest też w Waszych rękach – proszę, nie pozwólcie temu maleńkiemu życiu zgasnąć. Ja sama mogę niewiele, ale wiem, że takie cuda się zdarzają, że uzbieranie tej kwoty – chociaż będzie trudne, to jest możliwe. Tylko potrzebuję Was, potrzebuję ludzi, którzy czytając naszą tragedię, którzy czując nasz ból, będą z nami i pomogą mi uratować życie Nicoli – pisze mama dziewczynki.
Jak pomóc Nicoli?
Zbiórka jest prowadzona m.in. na portalu Siepomaga: https://www.siepomaga.pl/zycie-nicoli
>>>
Fundacja Pomocy Dzieciom i Osobom Chorym “Kawałek Nieba”
Bank BZ WBK
31 1090 2835 0000 0001 2173 1374
Tytułem: “1353 pomoc dla Nicoli Zygmunt”
>>>
Wpłaty zagraniczne:
Fundacja Pomocy Dzieciom i Osobom Chorym “Kawałek Nieba”
PL31109028350000000121731374
swift code: WBKPPLPP
Bank Zachodni WBK
Title: “1353 Help for Nicola Zygmunt”
>>>
Aby przekazać 1% podatku dla Nicoli:
należy w formularzu PIT wpisać KRS 0000382243
oraz w rubryce ’Informacje uzupełniające – cel szczegółowy 1%’ wpisać “1353 pomoc dla Nicoli Zygmunt”