Arcyważne zwycięstwo zespołu Jacka Fiedenia. Orlęta Spomlek pokonały u siebie przedostatnią Jutrzenkę Giebułtów 3:2. Gospodarze przegrywali 0:1, potem prowadzili 2:1, ale zwycięską bramkę zdobyli dopiero w doliczonym czasie gry.
W trakcie spotkania biało-zieloni mieli lepsze i gorsze momenty. Zwłaszcza początek zawodów nie był zbyt udany dla ekipy z Radzynia Podlaskiego.
Już w siódmej minucie Dominik Zawadzki dostał podanie na połowę Orląt. Chociaż na skrzydle pilnował go Kacper Wiatrak, to zawodnik Jutrzenki najpierw zdołał oddać strzał, który odbił Patryk Rojek. Piłka wróciła jednak do Zawadzkiego i tym razem piłkarzy przyjezdnych zagrał tuż przed bramkę do Eryka Ceglarza, który strzałem po ziemi otworzył wynik meczu.
W 13 minucie zabrakło centymetrów. Karol Kalita zagrał wzdłuż bramki, ale Arkadiusz Maj nie sięgnął piłki. Gdyby to zrobił, to wpakowałby ją do „pustaka”. W 19 minucie Michał Kobiałka podał do Macieja Welmana, a ten wrzucił piłkę w szesnastkę gości wprost na głowę Kality. Niestety, dobrze spisał się bramkarz rywali.
Kolejne fragmenty? Przewaga Orląt. Piłkarze z Radzynia Podlaskiego mieli sporo stałych fragmentów gry i w końcu jeden z nich przyniósł wyrównującą bramkę. Po rzucie wolnym wykonywanym przez Wiatraka i zgraniu głową Szymona Kamińskiego z najbliższej odległości piłkę do siatki wpakował Marcin Fiedeń. Dzięki temu gospodarze schodzili na przerwę w znacznie lepszych humorach.
A tuż po zmianie stron jeszcze je sobie poprawili. Minęło 120 sekund, a już zrobiło się 2:1. Przed polem karnym próbował strzelać Kobiałka, ale został zablokowany. Piłkę przejął Kalita. Odważnie „wjechał” między dwoma obrońcami w pole karne, a po chwili z ostrego kąta huknął pod poprzeczkę. Wydawało się, że gospodarze będą już mieli wszystko pod kontrolą i kolejne gole będą tylko kwestią czasu. Nic bardziej mylnego. Podopieczni trenera Fiedenia oddali inicjatywę rywalom. Gra toczyła się głównie na połowie Orląt, a Jutrzenka miała sporo stałych fragmentów gry. W 65 minucie piłka wylądowała nawet w siatce Rojka, ale gol nie został uznany ze względu na faul na bramkarzu.
W 77 minucie piłkarze z Radzynia się doigrali. W niegroźnej sytuacji Jan Bożym sprokurował karnego po faulu w narożniku swojej szesnastki. A z „wapna” nie pomylił się Zawadzki. W kolejnych minutach groźniejsi byli jednak goście. Drużyna trenera Fiedenia miała problemy z przeprowadzeniem jakiejś składnej akcji.
W doliczonym czasie gry do biało-zielonych uśmiechnęło się jednak szczęście. Kalita wywalczył rzut wolny na lewym skrzydle. A piłka mocno wrzucona przez Macieja Filipowicza w pole karne wylądowała w siatce Jutrzenki. Efekt? Arcyważne trzy punkty dla Orląt, które do 13 Lewartu Lubartów tracą w tym momencie już tylko dwa „oczka”.
Orlęta Spomlek Radzyń Podlaski – Jutrzenka Giebułtów 3:2 (1:1)
Bramki: Fiedeń (38), Kalita (47), Filipowicz (90+2) – Ceglarz (7), Zawadzki (78-z karnego).
Orlęta: Rojek – Wiatrak, Fiedeń, Chaliadka (79 Rycaj), Nowosadko, Kalita, Idzikowski (65 Filipowicz), Kobiałka, Kamiński, Welman (70 Bożym), Maj.
Żółte kartki: Chaliadka, Wiatrak, Kalita – Michalec, Majcherzyk.
Sędziował: Jakub Pych (Dębica).