Zmiany nazwy ulicy Józefa Franczaka „Lalka” chcą członkowie młodzieżówki partii Razem. – Nie zgadzamy się na takie gloryfikowanie i nagradzanie antysemityzmu oraz zbrodni – tłumaczą, powołując się na niedawną publikację naukową o najdłużej ukrywającym się „żołnierzu wyklętym”
W poniedziałek młodzi działacze złożyli w tej sprawie petycję do Rady Miasta Lublin. Termin był nieprzypadkowy, bo 1 marca obchodzono Narodowy Dzień Żołnierzy Wyklętych. Członkowie lewicowej młodzieżówki proponują zmianę nazwy lubelskiej ulicy upamiętniającej Józefa Franczaka „Lalka”. Mają też propozycję nowej patronki: urodzonej w Lublinie poetki Anny Langfus.
Autorzy petycji powołują się na niedawną publikację dr. Sławomira Poleszaka. Historyk z lubelskiego IPN wysunął w niej tezę, że „Lalek”, mimo dwóch amnestii, nie ujawnił się po II wojnie światowej w obawie przed konsekwencjami za wojenne zbrodnie na Żydach. Naukowiec przytoczył nieznane dotychczas fakty z życia Franczaka, jak udział w strzelaninie, w której zginęło dwóch żydowskich partyzantów, napad na małżeństwo ukrywające Żydów czy wydanie Niemcom żydowskiego krawca. Zalecał przy tym, by do tych informacji, pochodzących z zeznań złożonych funkcjonariuszom milicji czy UB, podchodzić z ostrożnością, gdyż zeznania mogły być wymuszone.
– Nie zgadzamy się na takie gloryfikowanie i nagradzanie antysemityzmu oraz zbrodni. Uważamy, że zło trzeba nazywać złem, morderstwo zaś morderstwem. Józef Franczak pseudonim „Lalek” był mordercą i na ulicę swojego imienia absolutnie nie zasługuje – nie ma wątpliwości Robert Łaskarzewski, działacz Młodych Razem Lubelskie.
– W dzisiejszych czasach niczemu już się nie dziwię. Jednak nie będę walczył – mówi nam krótko Marek Franczak, syn Józefa Franczaka „Lalka”, gdy prosimy go o komentarz do złożonej petycji. W najbliższym czasie będą musieli rozpatrzyć ją lubelscy radni.
– Pomysł jest idiotyczny. Trudno to komentować – nie kryje Piotr Gawryszczak, szef klubu radnych Prawa i Sprawiedliwości i doktor historii po KUL. – Takie głosy czasami się pojawiają, zwłaszcza w okolicach 1 marca, ale nie po to przeżyliśmy PRL, żeby się w nie wsłuchiwać – dodaje, przekonując, że w opisywanej publikacji znalazły się „wyrwane fragmenty ubeckiego donosu”.
– O nadaniu tej ulicy imienia Józefa Franczaka „Lalka” zdecydowała Rada Miasta na podstawie opinii Zespołu ds. nazewnictwa ulic. Nie przypominam sobie, by ktoś wtedy miał jakieś uwagi – mówi z kolei, także doktor historii, Marcin Nowak z klubu radnych prezydenta Krzysztofa Żuka. I dodaje: – Nie ma postaci kryształowych. Każdy ma na swoim koncie błędy i wydarzenia, które można ocenić negatywnie. Takich postaci nie brakowało w naszej historii.
Ale już klubowy kolega Nowaka, związany z Sojuszem Lewicy Demokratycznej Stanisław Kieroński, ma w tej kwestii odmienne zdanie. – Jeszcze nie będąc radnym, byłem przeciwnikiem nazwania tej ulicy imieniem „Lalka”. Miałem informacje związane z jego zachowaniem w trakcie wojny – mówi Kieroński. – Dziś mamy do czynienia z szantażem patriotycznym, że wszystkich „wyklętych” trzeba czcić. Dziś młodzież dostaje taki obraz, że to tylko dzięki nim wygraliśmy wojnę, że nie było w tym zasługi żołnierzy Armii Krajowej, I czy II Armii Wojska Polskiego, Armii Ludowej czy Batalionów Chłopskich. To spłaszczenie historii na potrzeby określonej polityki historycznej
Kiedy petycja trafi na obrady Rady Miasta, radni zajmą się uznaniem, czy jest ona zasadna. Ich stanowisko w tej sprawie nie będzie jednak wiążące. O zmianie nazwy ulicy trzeba by zdecydować w oddzielnej uchwale.
Józef Franczak „Lalek”
Przed wojną był zawodowym sierżantem Wojska Polskiego. W 1939 r. dostał się do sowieckiej niewoli, z której zbiegł. Podczas okupacji niemieckiej działał w Armii Krajowej na Lubelszczyźnie. Po wejściu Armii Czerwonej został wcielony do 2. Armii Wojska Polskiego. Zdezerterował, zaangażował się w działalność podziemną. Od 1953 r. ukrywał się samotnie. Został zastrzelony w 1963 podczas obławy urządzonej przez funkcjonariuszy bezpieki.