Czwarty mecz nowego sezonu i trzecie zwycięstwo. Tym razem Azoty Puławy musiały się jednak mocno napracować na komplet punktów w starciu z Arged Rebud KPR Ostrovia Ostrów Wielkopolski. Gospodarze wygrali 30:28, ale spotkanie było bardzo wyrównane.
Podopieczni Sergieja Bebeszki po wyrównanym początku rzucili cztery bramki z rzędu i odskoczyli na 9:4. Po celnym rzucie Keliana Janikowskiego, niedługo później było 11:6 i wydawało się, że puławianie będą mieli mecz pod kontrolą. Tymczasem między 23, a 28 minutą goście zdobyli… pięć bramek z rzędu i to oni wyszli na prowadzenie 13:12. Ostatecznie na przerwę obie ekipy schodziły przy wyniku 14:14.
Druga odsłona? Lepiej zaczęli ją piłkarze Ostrovii, którzy odskoczyli na dwie, a później trzy bramki. Na kwadrans przed końcową syreną, to przyjezdni byli w lepszej sytuacji (20:23). Na szczęście Azoty nie dały za wygraną. Najpierw do remisu po 24 doprowadził Boris Zivković.
A między 52, a 57 minutą miejscowi cztery razy z rzędu pokonali bramkarza rywali i zdecydowanie przechyli szalę na swoją korzyść (28:25). Ekipa z Ostrowa jeszcze powalczyła i w ostatnich sekundach złapała kontakt z przeciwnikiem. Ostatnie słowo należało jednak do Rafała Przybylskiego, który ustalił rezultat na 30:28.
Azoty Puławy – Arged Rebud KPR Ostrovia Ostrów Wielkopolski 30:28 (14:14)
Azoty: Zembrzycki, Tsintsadze – Zivkovic 6, Marciniak 4, Przybylski 4, Jarosiewicz 3, Adamski 3, Burzak 3, Zarzycki 2, Janikowski 1, Antolak, Górski, Jaworski, Ostroushko, Fedeńczak, Konieczny. Kary: 6 min.
Ostrovia: Krekora, Balcerek, Zimny – Marciniak 6, Szpera 4, Reznicky 4, Gajek 3, Urbaniak 3, Klopsteg 2, Krivokapic 1, Tomczak 1, Misiejuk 1, Łyżwa, Gierak, Przybylski, Szych. Kary: 8 minut.