Na polecenie miasta zlikwidowana została pachnąca łąka, która przez dwa lata zdobiła skrzyżowanie ul. Bernardyńskiej, Zamojskiej i Wyszyńskiego. Urzędnicy uznali, że kwiatów tu nie będzie, bo mają złą glebę.
Kwietna łąka przy Bernardyńskiej była oddolnym pomysłem zgłoszonym do pierwszej edycji Zielonego Budżetu Obywatelskiego. Pomysł był jednym ponad 100 propozycji przesłanych Urzędowi Miasta przez mieszkańców. Konkurencja była duża, ale łące się udało.
– Mieliśmy bardzo trudne zadanie, aby wybrać te najlepsze projekty – tłumaczyła dwa lata temu Hanna Pawlikowska, miejski architekt zieleni, która wraz z gronem ekspertów wskazywała pomysły godne realizacji. – Braliśmy pod uwagę lokalizację, dopasowanie do miejsca, pomysłowość.
Teraz, z dnia na dzień łąka, którą tak ochoczo chwalili się urzędnicy, została zlikwidowana.
– Teren przy ul. Bernardyńskiej nie został ponownie zasiany ze względu na słabe warunki glebowe, które uniemożliwiają stworzenie tu łąki kwietnej na dłużej – tłumaczy Olga Mazurek-Podleśna z biura prasowego w lubelskim Ratuszu, chociaż dwa lata temu eksperci uznali, że łąka spełnia kryterium „dopasowania do miejsca”.
Na Bernardyńską wysłana została kosiarka. Zamiast kwiatów jest już tylko siano. – Jestem załamana, zwłaszcza tłumaczeniami urzędników – mówi Ewelina Kruszyńska, współautorka pomysłu na kwietną łąkę. – Wydaje m się, że skoszono ją przez pomyłkę, ale wypadałoby się do tego przyznać. Nie wiem nawet jak skomentować wyjaśnienia, że gleba jest za słaba. Jakakolwiek by ta gleba nie była, to kwiaty rosły.
Ratusz tłumaczy, że kwiaty przy Bernardyńskiej posiano w zasadzie tylko na próbę. – To był pierwszy taki w Lublinie, pilotażowy projekt w ramach Zielonego Budżetu – tłumaczy Mazurek-Podleśna. – Spodobał się mieszkańcom i jest kontynuowany w innych miejscach: przy skrzyżowaniu a. Kraśnickiej z ul. Głęboką, na al. Unii Lubelskiej oraz przy Zalewie Zemborzyckim.
Współautorka pomysłu na pachnącą ozdobę ulicy nie zamierza już zabiegać o ponowne posianie kwiatów.
– Nie mam już na to siły – stwierdza zrezygnowana. – Niby są podejmowane przez miasto jakieś działania edukacyjne w kierunku zieleni miejskiej, zakładane są kolejne łąki, planowane są nowe zasiewy, a miejski architekt zieleni nie potrafi zadbać o to, co już jest.
Zajmująca stanowisko miejskiego architekta zieleni Hanna Pawlikowska, nie chciała dzisiaj z nami rozmawiać, odsyłając nas do biura prasowego. Tam usłyszeliśmy, że zamiast łąki u zbiegu Bernardyńskiej, Zamojskiej i Wyszyńskiego będzie tylko zwykły trawnik.