Na wokandę wraca sprawa pięciu lubelskich lekarzy. Medycy odpowiadają za zaniedbania, które doprowadziły do śmierci pacjenta. W pierwszym procesie każdy z nich dostał za to po kilka miesięcy więzienia
Wyrok zaskarżyli zarówno obrońcy, jak i oskarżyciel. Wczoraj w Sądzie Okręgowym w Lublinie rozpoczął się proces odwoławczy. Z ustaleń prokuratury wynika, że medycy nie podali antybiotyku mężczyźnie z zapaleniem wyrostka robaczkowego. Nie zlecili też badań, które powinny ujawnić rozwijające się zapalenie otrzewnej.
Sprawa dotyczy wydarzeń sprzed ośmiu lat. To wtedy Artur B. zgłosił się na oddział ratunkowy SPSK 4 w Lublinie. Bolał go brzuch, wymiotował. Pacjenta przyjął Paweł B., lekarz-rezydent. Zdiagnozował zapalenie wyrostka i zakwalifikował mężczyznę do pilnej operacji. Przeprowadził ją sam, pod nadzorem doświadczonego lekarza - Tadeusza Ż. Żaden z nich nie stwierdził u pacjenta zapalenia otrzewnej.
Po operacji Artur B. był w dobrym stanie. Przez weekend zajmowali się nim lekarze dyżurni. Jeden z nich, Jacek P. odnotował wtedy, że pacjent skarżył się na ból brzucha. W poniedziałek, trzeciego dnia po operacji, opiekę nad chorym przejął Jacek J. Lekarz odnotował, że stan pacjenta jest „niepokojący”. Nie zdecydował się jednak na podanie antybiotyku.
Podczas późniejszego śledztwa ustalono, że dopiero we wtorek kolejny lekarz - Janusz G. zdiagnozował u pacjenta silne zapalenie otrzewnej. Przeprowadzono kolejną operację, Artur B. dostał antybiotyk. Po zabiegu doznał jednak wstrząsu septycznego i zmarł.
W sprawie opiniowały dwa zespoły biegłych. Medycy z Wrocławia ocenili, że ze strony chirurgów z Lublina „doszło do zachowań, które mają charakter błędu medycznego”. Nie podali bowiem pacjentowi antybiotyków, a powinni to zrobić natychmiast. Biegli podkreślali „bierność” lekarzy z Lublina. Zwrócili uwagę, że nie zlecali oni badań, które mogłyby ujawnić rozwijający się stan zapalny. Kiedy Arturowi B. podano antybiotyk, ten miał już niewielkie szanse na przeżycie. Ustalenia wrocławskich lekarzy potwierdzili biegli z Łodzi.
Lubelskich medyków oskarżono więc o nieumyślne narażenie życia pacjenta. Grozi za to do roku więzienia. Najwyższy wyrok dostał Tadeusz Ż. – dziesięć miesięcy pozbawienia wolności. Pawłowi B. sąd wymierzył karę ośmiu miesięcy więzienia. Pozostali lekarze dostali po 4 miesiące. Wykonanie wszystkich kar zawieszono na rok lub pół roku.
Kolejną rozprawę w procesie apelacyjnym zaplanowano na połowę października.