Na porodówce szpitala w Parczewie doszło do niecodziennej awantury. Dwaj mężczyźni pokłócili się o to, kto jest ojcem dziecka. Lekarze musieli wezwać policję
Była niedziela, 12 lutego. Na jednej z sal oddziału ginekologiczno-położniczego parczewskiego szpitala małżonkowie zajmowali się noworodkiem. Nagle do sali wtargnął młody mężczyzna. Zaczął wykrzykiwać, że to on jest ojcem dziecka.
Mężczyzna wdał się w kłótnię z mieszkańcem gminy Kąkolewnica, który opiekował się żoną i noworodkiem. Na prośby pielęgniarek, by się uspokoili, panowie nie reagowali.
Awantura przeniosła się na korytarz i powoli zaczęła zamieniać się w regularną bójkę. Doszło do przepychanek, żaden z panów nie chciał ustąpić. Personel szpitala zdecydował się wezwać policję. Zanim mundurowi pojawili się na miejscu, zwaśnionych mężczyzn rozdzielili wezwani z innego oddziału sanitariusze.
– Personel oddziału zawiadomił nas, że był poród i teraz dwóch mężczyzn awanturuje się o ojcostwo. Policjanci prowadzili wtedy interwencję w innej części miasta. Zanim przyjechali na miejsce, szarpiących się mężczyzn zdołali rozdzielić ratownicy ze szpitala – relacjonuje mł.asp. Artur Łopacki, oficer prasowy Komendy Powiatowej Policji w Parczewie. – Policjanci ustalili że to mieszkaniec gminy Parczew wszczął awanturę. Za zakłócanie ładu i porządku publicznego dostał 50-złotowy mandat.
Obaj mężczyźni byli trzeźwi.
– Kwestia ojcostwa to już nie sprawa dla policji. Policjanci zaprowadzili spokój i na tym nasza rola się zakończyła – stwierdza oficer prasowy, dodając że takie interwencje należą do rzadkości.
– O sprawie dowiedziałem się od ordynatora oddziału. Powiedział że miał ciężki dyżur, bo na korytarzu doszło do szamotaniny dwóch panów. Nas nie interesowały rozgrywki pomiędzy panami, tylko pacjentka i jej dziecko. Zajście pomogli opanować ratownicy SOR – mówi Janusz Hordejuk, dyrektor parczewskiego szpitala. – To pierwsza taka sytuacja na naszym oddziale położniczym. Do awantur czasami dochodzi, ale zwykle w szpitalnym oddziale ratunkowym, gdzie trafiają się pacjenci pod wpływem alkoholu – dodaje dyrektor.