Rozmowa z Pawłem Podsiadło, rozgrywającym reprezentacji Polski piłkarzy ręcznych i Azotów Puławy
Po remisie 23:23 na wyjeździe z Kosowem i wygranej u siebie z Izraelem 26:23 reprezentacja Polski awansowała do finałów mistrzostw Europy. Przyszłoroczna impreza rozegrana zostanie od 10 do 26 stycznia w trzech krajach: Szwecji, Austrii i Norwegii.
- Egzamin z eliminacji Polska zdała, ale nie ma powodów do optymizmu?
– Brak awansu naszej reprezentacji byłby prawdziwą katastrofą. Dlatego najważniejszy był cel i on został osiągnięty. Z Kosowem mecz był trudny i dobrze, że wywieźliśmy z tego terenu punkt, nie zamykając sobie drogi do awansu. Spotkanie z Izraelem było pod dużą presją i to było czuć. Ważne, że jako zespół udźwignęliśmy tę presję.
- Trener Patryk Rombel przypomniał sobie o panu i powołał już na mecze eliminacyjne z Niemcami. Oba przegraliśmy, w czerwcu z Kosowem pan nie zagrał, ale z Izraelem już tak. Zdobył pan nawet 4 bramki. Jest pan zadowolony z powrotu do reprezentacji?
– Wystąpiłem też w spotkaniu z Gliwicach przeciwko Niemcom. Zawsze każdy powrót cieszy, a tym bardziej do reprezentacji narodowej. Poprzednio byłem w kadrze za trenera Tałanta Dujszebajewa. Od tamtego powołania minęły już trzy lata. Ważne, że trener Rombel dał mi trochę więcej minut na parkiecie. Cieszę się tym bardziej, że przy pomocy drużyny zdobyłem też cztery ważne bramki, które przyczyniły się do zwycięstwa nad Izraelem.
- W marcu skończył pan 33 lata. Wiek chyba nie jest sprzymierzeńcem na drodze do kardy…
– Zdaję sobie z tego sprawę, peselu nie da się oszukać. Mam jednak doświadczenie, które z pewnością przyda się moim młodszym kolegom. Muszę jednak najpierw dobrze prezentować się w klubie, a na pewno selekcjoner mnie zauważy.
- Liczy pan, że pojedzie na styczniowe ME?
– Na razie nie wybiegajmy aż tak daleko w przyszłość. To dopiero za pół roku.
- Znowu jest szansa, że na europejską imprezę pojedzie kilku zawodników Azotów Puławy. Oprócz pana na ostatnie mecze kadry powołani byli Antoni Łangowski, Rafał Przybylski i Piotr Jarosiewicz. Nie zapominajmy też o kontuzjowanych Bartoszu Kowalczyku i Michale Szybie.
– Fajnie byłoby w tak licznym gronie reprezentować Polskę i klub na wielkiej sportowej imprezie. Każdy z nas ma marzenia i chciałby je realizować. Gra dla kraju to coś, co każdy sportowiec chciałby przeżywać jak najczęściej w karierze.
- Przed wami jednak sporo pracy. Przez pół roku zdążycie przygotować się na Euro 2020?
– To odpowiedni do tego czas. Jeśli każdy z nas zaangażuje się na 110 procent to powinniśmy dać radę. Nie ukrywamy, że na decydujące mecze w eliminacjach nie mieliśmy go za wiele. Każdy z nas zna swoją wartość i poważnie podchodzi do swojej pracy. Docelową imprezą są mistrzostwa świata 2023, które zorganizujemy razem ze Szwecją. W styczniu podczas ME sportowe cele nie będą zbyt wygórowane. Ważne, że po dwóch latach Polska wróciła na ważną światową imprezę. Reprezentacja jest na etapie przebudowy i potrzebuje czasu aby spokojnie przejść ten proces.