(fot. KS Azoty Puławy)
Rozmowa z Piotrem Jarosiewiczem, skrzydłowym Azotów Puławy i reprezentacji Polski piłkarzy ręcznych
- Otrzymał pan Gladiatora w kategorii największe odkrycie zakończonych rozgrywek PGNiG Superligi mężczyzn. Spodziewał się pan takiego wyróżnienia?
– Niekoniecznie. Wiedziałem, że zostałem nominowany w kategorii odkrycie sezonu. Ale ze mną byli też inni koledzy. Po usłyszeniu werdyktu bardzo się ucieszyłem, że to właśnie na mnie postawili głosujący. W tym miejscu chcę podziękować trenerowi Bartoszowi Jureckiemu, który zaczął stawiać na mnie w klubie. Otrzymywałem więcej czasu na zaprezentowanie się w grze, czy to w meczach ligowych, czy też w rozgrywkach Pucharu EHF.
- Bez wątpienia także powołanie do reprezentacji narodowej przez poprzedniego selekcjonera Piotra Przybeckiego pomogło panu w tym, że został pan zauważony przez wybierających, jak również pomogło na dłużej zadomowić się w wyjściowej siódemce Azotów?
– Jedno z drugim się wiąże. Wystąpiłem w spotkaniach z Hiszpanią, Arabią Saudyjską, Białorusią oraz dwukrotnie ze Szwajcarią i Niemcami. Zawsze gra w reprezentacji otwiera szansę na występy w klubie i odwrotnie. Cieszę się z tego, że obecny opiekun kadry Patryk Rombel też obdarzył mnie zaufaniem i otrzymałem powołanie na zgrupowanie przed meczami eliminacji Euro 2020.
- Razem z kolegami przebywa pan na zgrupowaniu reprezentacji Polski przed meczami w Kosowem i Izraelem. Czeka was trudne, ale raczej możliwe zadanie: odniesienie dwóch zwycięstw dających drugie miejsce w grupie i awans do przyszłorocznych finałów mistrzów Europy.
– Na razie skupiamy się na meczu z Kosowem. Spotkanie z Izraelem będzie nas interesować dopiero od czwartku czyli po Kosowie. Trzeba przyznać, że przed nami ciężki mecz. Kosowo, tak jak my na dwa punkty na koncie i na pewno będzie walczyć o zwycięstwo. W pierwszym spotkaniu przegrało w Polsce dość wysoko (13:37 – red.) i będzie chciało się zrewanżować. Nasze zadanie to: pojechać do Kosowa i wygrać zdobywając dwa punkty.
- Z Azotów Puławy na zgrupowaniu kadry w Płocku przebywa czterech zawodników. Oprócz pana są jeszcze rozgrywający Paweł Podsiadło, Antoni Łangowski i Rafał Przybylski. Jakie są szanse, że wszyscy otrzymacie szansę gry w spotkaniach eliminacyjnych?
– O to trzeba zapytać trenera Patryka Rombla. Każdy z nas stara się robić najlepiej to, co do niego należy. Trudno powiedzieć, jaka będzie decyzja selekcjonera.
- Na pańskiej pozycji czyli lewym skrzydle o miejsce w kadrze walczą także Przemysław Krajewski i Jan Czuwara. Patrząc na nazwiska Krajewski jest pewniakiem. Głównym konkurentem do miejsca na lewej flance jest zatem Czuwara z Górnika Zabrze?
– Każdy z nas ciężko pracuje. Nie wydajmy przedwczesnych werdyktów, poczekajmy na decyzję selekcjonera. Wkładam wszystko co mam najlepszego aby wywalczyć miejsce w kadrze meczowej. Lada dzień wszystko będzie wiadomo.
- Nie martwi pana fakt, że już prawie połowa czerwca, a Azoty Puławy nadal nie mają trenera na nowy sezon?
– W wielu klubach sprawy trenerskie są już pozamykane. Nie ukrywamy, że wśród zawodników da się odczuć pewne zakłopotanie. Szkoda, że nie udało się pozyskać do Puław trenera Manolo Cadenasa. Z pewnością współpraca z nim byłaby bardzo ciekawa i pożyteczna dla zawodników.
- Na horyzoncie pojawiło się nazwisko Michała Skórskiego, asystenta Rafała Kuptela w Gwardii Opole…
– Też o tym słyszałem. Z tym trenem zaczynałem swoją przygodę z reprezentacyjną piłką ręczną. Pod jego okiem grałem w kadrze juniorskiej, młodzieżowej. Z pewnością byłby to ciekawy kandydat, z odpowiednią wiedzą i warsztatem.