Rozmowa z Piotrem Ceglarzem piłkarzem Motoru Lublin
- Jak oceniasz mecz z Radomiakiem?
– Przede wszystkim zdawaliśmy sobie sprawę, że nie będzie łatwo o punkty, z każdym rywalem jest ciężko. W pierwszej lidze było tak samo. Czasami wydawało się, że musimy wygrać, np. jak przyjechał do nas Znicz Pruszków, a wychodziło zupełnie inaczej. Tak samo było w poniedziałek. Może ktoś po trzech zwycięstwach z rzędu spodziewał się, że będzie łatwiej. My wiedzieliśmy, że wcale nie. Uważam, że szczególnie w pierwszej połowie, kiedy odbieraliśmy piłkę, a rywal był bardzo wysoko, to mogliśmy zaatakować. Zagrać piłkę do przodu i zaskoczyć przeciwnika, wtedy można było się pokusić o sytuacje, może o drugiego gola i mecz wyglądałby trochę inaczej. Cieszmy się jednak z tego, co jest. A są cztery kolejne wygrane. To już naprawdę fajna seria. Teraz pojedziemy do Częstochowy, gdzie też będziemy chcieli wywalczyć jakieś punkty.
- Jesteście już chyba zupełnie innym zespołem niż w pierwszej kolejce tego sezonu?
– Wiadomo, że tak. Każdej ligi trzeba się nauczyć. Tako było w pierwszej i tak samo jest w ekstraklasie. Uczyliśmy się jej w pierwszych tygodniach, ale dalej się uczymy. Zobaczymy, jak potoczy się spotkanie, ale na pewno jedziemy do Częstochowy z myślą, żeby powalczyć o dobry wynik.
- Można powiedzieć, że Motor jest w lepszej formie na finiszu 2024 roku? Raków z pięciu ostatnich meczów wygrał tylko dwa...
– Moim zdaniem nie, rywale są wysoko w tabeli, a to zwycięstwo na Widzewie, w samej końcówce spotkania też na pewno buduje zespół. Spodziewamy się trudnej przeprawy, ale wierzę, że stać nas, żeby przywieźć do Lublina jakieś punkty.
- Sporo osób na pewno jest zaskoczonych, jak dobrze radzicie sobie w obecnych rozgrywkach. Rundę jesienną zakończyliście na siódmym miejscu z 27 punktami na koncie. Czy wy jesteście zaskoczeni takim dorobkiem?
– Ja przed sezonem w jednej z rozmów, może nie będę mówił z jaką stacją, ale dziennikarze mówili mi, że nie damy rady, że jesteśmy beniaminkiem. Ja uspokajałem i mówiłem, że wcale nie jesteśmy takim normalnym beniaminkiem, Wierzyłem, że będzie dobrze i nadal wierzę. Nie zapominajmy jednak, że to dopiero pierwsza część sezonu. Przed nami pierwsze spotkanie wiosny, a druga runda na pewno będzie znacznie cięższa. Rywale już bardziej nas znają, wiedzą czego się po nas spodziewać i trzeba być na to przygotowanym.
- Jeszcze w pierwszej lidze rozmawialiśmy o tym, że możesz przejść z Motorem drogę z trzeciej ligi do PKO BP Ekstraklasy. Teraz już tu jesteście, ale chyba kolejny krok, czyli europejskie puchary, o których za trzy lata mówi Zbigniew Jakubas, nie jest już tak bardzo nierealny...
– Jestem ambitnym człowiekiem i staram się cały czas iść do przodu, zarówno w życiu prywatnym, jak i zawodowym. Chcę dalej się rozwijać. Oczywiście, że chciałbym zagrać z Motorem w europejskich pucharach, mam nadzieję, że tak będzie. Na razie musimy się jednak skupiać na tym, co jest tu i teraz. Nie wybiegać za daleko w przyszłość, tylko koncentrować się na najbliższym spotkaniu, a to czeka nas w sobotę na stadionie w Częstochowie. Patrzmy mecz po meczu i na to, żeby cały sezon wyglądał tak, jak ta nasza pierwsza runda w ekstraklasie.