Rozmowa z Piotrem Jarosiewiczem, lewoskrzydłowym Azotów Puławy
- Brakuje panu normalnych treningów w grupie?
– Już ponad dwa miesiące nie możemy normalnie pracować. Staram się dbać o swoją formę, jeżdżę rowerem, wykonuję siłownię, pracuję nad dynamiką i szybkością. Obecnie przebywamy na urlopach i zadań od trenera jest mniej. Naszą pracę dokumentujemy i odsyłamy szkoleniowcowi.
- Zdaniem internautów został pan najlepszym lewoskrzydłowym Azotów Puławy w sezonie 2019/2020...
– Przyznam, że jestem mile zaskoczony. Rywalizacja wcale nie była łatwa. Moimi konkurentami byli: Wojtek Gumiński i Kacper Mchawrab. Oczywiście, cieszę się, że to właśnie mnie wybrali kibice i dziękuję wszystkim, którzy oddali na mnie głosy.
- W trakcie sezonu to jednak pan spędzał na parkiecie więcej czasu niż rywale...
– Nigdy nie można być pewnym rozstrzygnięć. To ile czasu każdy z zawodników spędza na boisku zależy od trenera. Nie każdy, kto wychodzi w pierwszej siódemce może być pewnym tego, że tak już będzie do końca. Wojtek rzucając karne miał inne atuty, którymi mógł przekonać do siebie trenera, czy kibiców.
- W porównaniu do poprzedniego sezonu nie ma już takich roszad w kadrze. Na razie nowym zawodnikiem jest Michał Jurecki. To bardzo wartościowy ruch transferowy?
– Michał przede wszystkim posiada ogromne doświadczenie. Jego przyjście powinno dać bardzo dużo naszej drużynie. Z pewnością będzie podporą zespołu, nasza gra spoczywać będzie na jego barkach.
- Na trenerskiej ławce ma zasiąść Lars Walther. Jesteście wymieniani w gronie poważnych konkurentów wicemistrza Polski Orlen Wisły Płock, a najwięksi optymiści mówią nawet, że postawicie się mistrzowi PGE Vive Kielce…
– Bardzo byśmy tego chcieli. Z pewnością trener Lars Walter wprowadzi swój styl do naszej gry. Jego efekty będą widoczne na koniec sezonu. Każdy zespół ma ambitne plany włączenia się do walki z najlepszymi czyli drużynami z Płocka i Kielc.
- W swoim dorobku ma pan brązowy medal z Azotami w 2018 roku w pierwszym sezonie pobytu w klubie z Puław. Do kolekcji brakuje panu jeszcze srebra i złota…
– Każdy sportowiec pracuje po to aby zdobywać najwyższe laury. Po dwóch latach bez medalu marzy nam się powrót na podium. A może nawet uda się wystąpić w wielkim finale przeciwko Vive, Wiśle lub jakieś innej drużynie?
- Decyzja EHF anulująca tegoroczne eliminacje zamknęła Polsce drogę do finałów MŚ 2021 w Egipcie. W eliminacjach naszymi przeciwnikami miały być Litwa i Białoruś. Była szansa na zakwalifikowanie się na kolejną wielką imprezę rangi międzynarodowej?
– Zdecydowanie i szkoda tego co się wydarzyło za naszymi plecami. Mieliśmy szansę na to, aby wyjść zwycięsko z rywalizacji z Litwinami w pierwszym etapie eliminacji. Białoruś też była w zasięgu. Nasza reprezentacja ostatnio prezentowała podobny poziom sportowy jak Białoruś. Nie byliśmy bez szans w tej konfrontacji.
- Związek Piłki Ręcznej w Polsce złożył odwołanie, pojawiła się też możliwość ubiegania o tzw. dziką kartę, tym razem do IHF. Szanse jej otrzymania są raczej bardzo znikome. O dwie karty zabiegają oprócz Polaków takie kraje jak Macedonia, Rosja czy Serbia, stojące wyżej w handballowej hierarchii. Nieoficjalnie mówi się także, że na uprzywilejowanej pozycji są Amerykanie, gospodarze Igrzysk Olimpijskich w Los Angeles w 2028 roku…
– Dopóki nie ma ostatecznej decyzji jest nadzieja. Będziemy cierpliwie czekać na rozstrzygnięcie tej sprawy.
- W tym roku kończy pan 22 lata. Główny konkurent na lewym skrzydle w reprezentacji Przemysław Krajewski, zresztą były zawodnik Azotów, jest o 11 lat starszy. Można powiedzieć, że otwiera się przed panem wielka szansa zajęcia jego miejsca w drużynie narodowej...
– Przemek ma ogromne doświadczenie. Razem pojechaliśmy do Szwecji na tegoroczne mistrzostwa Europy. Później, kiedy Przemek nabawił się kontuzji, zastąpił go Jan Czuwara. Cały czas chcę podnosić swój poziom sportowy. Ważne jest, aby grać jak najwięcej w klubie, zbierać szlify po to aby potem walczyć o miejsce w reprezentacji.
- Uda się we wrześniu rozpocząć nowy sezon w PGNIG Superlidze?
– Myślę, że jak najbardziej jest to możliwe. Zapewne do całkowitego wygaszenia pandemii grać będziemy bez kibiców, ale nic na to nie możemy poradzić. Musimy to przetrwać. Miejmy nadzieję, że nadejdzie taki czas, kiedy wszystko wróci do normalności.
- Zanim jednak zaczniecie zmagania w lidze przyjdzie wam walczyć w przesuniętym na jesień Pucharze Polski. Tam zmierzycie się z rewelacją tych rozgrywek I-ligową Siódemką Miedzią Legnica. Od roku na lewym skrzydle w tej drużynie występuje Adam Skrabania, pański były kolega z Azotów…
– Drużyna z Legnicy zrobiła mega postęp – dotarła do ćwierćfinału. Choć nie będzie to łatwe zadanie to będziemy chcieli ich pokonać i awansować do półfinału PP.