O tym, jakie zachowanie jest godne, a jakie nie, kto kłamie w mediach społecznościowych, dlaczego Puławy nie dostały rządowych pieniędzy, kto przypomina pustą beczkę, a kto "zachowuje się jak dziecko w piaskownicy" - tego wszystkiego można dowiedzieć się śledząc obrady puławskiej rady miasta.
Zamiast dwie, czy trzy godziny, jak w poprzedniej kadencji, sesje puławskiej rady trwają ostatnio nawet dwa razy dłużej. Ostatnia zaczęła się tuż po godz. 16, a zakończyła po 22. I to mimo wejścia w życie nowego statutu, który zakłada czasowe limity na wypowiedzi ze strony radnych. Znaczną część czasu puławscy samorządowcy po raz kolejny poświęcili na wzajemne przytyki.
I tak, przewodnicząca rady miasta, Bożena Krygier (PiS), zarzuciła prezydentowi Puław, Pawłowi Majowi oraz jego zastępcy, Beacie Kozik, że ci, korzystając z facebooka, nie dbają o należytą obiektywność swoich wpisów. Jak oceniła, jeden z postów dotyczący przeciwdziałania likwidacji puławskiego oddziału celnego, nie zawarł informacji o stanowisku rady miasta.
Fejsbukowa małostkowość
- Jeśli ktoś pisze na oficjalnym profilu jakąś informację o tym, co się dzieje w mieście, to warto byłoby, żeby była ona w pełni prawdziwa. Nie pisanie prawdy na oficjalnym profilu prezydenta to małostkowość - uznała radna Bożena Krygier, nazywając facebookową aktywność Pawła Maja także "wychwalaniem się".
Prezydent wyjaśniał, że z facebooka korzystają obecnie także wójtowie, starostowie i prezydenci innych miast. Poprosił także o wskazanie fragmentu posta, który zawierałby informacje nieprawdziwe. Zasugerował ponadto, że poruszanie takiego tematu na sesji, w jego ocenie, mało istotnego dla Puław, nie przystoi pedagogowi. Nie była to pierwsza wycieczka do zawodu wykonywanego przez radną Krygier ze strony Pawła Maja, czym rozgniewał przewodniczącą.
Brak doświadczenia i "ogromne sumy"
- Ja sobie nie życzę, żeby pan ciągle robił wycieczki do mojego zawodu. Na sesji jestem radną rady miasta Puławy i jako radna mam prawo zadawać panu pytania. A pan przed objęciem stanowiska prezydenta nie miał nawet pięciu lat udokumentowanej pracy zawodowej. Został pan prezydentem bez doświadczenia kompletnego. Ja jestem pedagogiem z 28 letnim stażem i nie pozwolę, żeby mnie pan dyskredytował na sesji - mówiła wyraźnie wzburzona.
- Wzbogaciłem Polskę o kilkadziesiąt projektów oceny drzewostanu - podkreślał Paweł Maj, przekonując radnych, że praca na umowie o dzieło nie jest równoznaczna z brakiem doświadczenia zawodowego. Jak podkreślił, za niektóre z takich projektów, jako architekt krajobrazu, brał nawet "ogromne sumy", co pozwalało mu "dobrze żyć".
Przed kim się płaszczyć?
Oliwy do ognia dolała radna Halina Jarząbek (PiS), która po raz kolejny zarzuciła Majowi zbyt małą aktywność w pozyskiwaniu środków dla miasta. - Może trzeba zmienić sposób działania i być bardziej aktywnym osobiście, zamiast plotkować i hejtować - poradziła szefowa klubu.
Prezydent miał na to gotową ripostę. - Gminy zarządzane przez ludzi związanych z obozem PiS na drogi dostały średnio 87 zł na głowę, a te zarządzane przez neutralnych politycznie, tylko 19 zł. To porażające wyniki badań. Ale wy ciągle wmawiacie społeczeństwu, że przesunięcie puławskich wniosków na dół listy rezerwowej to moja wina. Że nie jestem aktywny. Więc pytam, bo chętnie się dowiem, przed kim się płaszczyć, komu być wiernym, jak obejść merytoryczną ocenę wniosków, żeby dostać te pieniądze? Ja jestem wierny Puławom - przekonywał Maj.
Odpowiedzi na tak postawione pytanie nie otrzymał, ale emocje radnych PiS wzniosły się jeszcze wyżej. - Pan się zachowuje jak dziecko w piaskownicy, które płacze, że mu się piasek z wiaderka wysypał - odpowiedziała Halina Jarząbek, kolejny raz zarzucając prezydentowi niedojrzałość. Wcześniej nazwała go "mężczyzną z wieku 44 lat, który tylko lamentuje".
Puste beczki
Z kolei Paweł Maj słowa krytyki pod swoim adresem nazwał tworzeniem hałasu, którego najwięcej, cytując greckiego filozofa Plutarcha, "robią głupcy i puste beczki". - To nie jest zachowanie godne rady miasta - uznał włodarz, nazywając uwagi radnych absurdalnymi i krzywdzącymi. - Nie sprowadzajmy tej dyskusji na poziom ziemi, gdzie płynie woda zmieszana i brudna - dodał.
W trakcie tego wzajemnego przerzucania się mniej lub bardziej kulturalnymi sformułowaniami, głos zabrał radny Waldemar Kowalczyk (KS). - Dobiega godzina 22. Może to efekt mojego stetryczenia, ale odnoszę wrażenie, że duża część mojego czasu, poza paroma punktami tej sesji, została zmarnowana. Jeżeli jest to nowy sposób uprawiania polityki, to będę musiał zweryfikować swoje plany polityczne - przyznał samorządowiec.
Kolejnej części starcia na tym samorządowo-politycznym ringu możemy spodziewać się już 24 czerwca. Na sesji, która odbędzie się już w sali obrad, zaplanowano głosowanie nad absolutorium oraz wotum zaufania dla prezydenta. Z ostatnich wypowiedzi radnych wynika, że najpewniej to ostatnie po raz kolejny nie zostanie udzielone.