Pierwszej porażki w tym roku doznali w sobotę piłkarze Podlasia. Białczanie wcale nie musieli wracać z Nowego Targu z pustymi rękami, bo mieli swoje sytuacje. Niestety, nie dość, że nie potrafili żadnej zamienić na gola, to w końcówce dali się zaskoczyć i ostatecznie przegrali 0:1. Trzeba dodać, że biało-zieloni nie wywalczyli ani jednego „oczka” pierwszy raz od… 6 listopada, kiedy ulegli w Ostrowcu Świętokrzyskim tamtejszemu KSZO 1:3.
Sobotni mecz nie obfitował w stuprocentowe sytuację. Pierwszą, niezłą szansę wypracowali sobie goście, oczywiście za sprawą Macieja Wojczuka. „Wojo” już w czwartej minucie uderzył z kilkunastu metrów, ale dobrze spisał się bramkarz rywali.
W kolejnych fragmentach spotkania kibice mocno się wynudzili. Dopiero w samej końcówce obie drużyny mogły pokusić się o zmianę wyniku. Najpierw, w 38 minucie ponownie spróbował Wojczuk, ale jego uderzenie po długim rogu tym razem nieznacznie minęło słupek. Na koniec pierwszej części coś konkretnego wreszcie wydarzyło się także pod bramką Krystiana Bartoszka, który jakimś cudem obronił próbę z pięciu metrów Damiana Lepiarza.
Druga odsłona? Chyba działo się ciut więcej. Pierwszy kwadrans należał do Podlasia, które powinno objąć prowadzenie w 50 minucie. Tomasz Andrzejuk dobrze uderzył z główki, a do szczęścia zabrakło centymetrów, bo piłka trafiła w słupek. Później po raz kolejny bramkarza rywali sprawdził Wojczuk jednak tym razem zarobił dla gości „tylko” rzut rożny. W 69 minucie Krzysztof Salak wpakował futbolówkę do siatki, ale arbiter uznał, że wcześniej gracz gości faulował rywala i nadal było 0:0. Swoją okazję mieli też miejscowi. Ponownie dobrze spisał się Bartoszek, który poradził sobie z próbą Dawida Flaszki.
Kiedy wydawało się, że zawody zakończą się bezbramkowym remisem szczęście uśmiechnęło się do gospodarzy. Rezerwowy Adrian Rakowski zagrał w szesnastkę do Juliusza Molisa, a ten pokonał bramkarza rywali i zapewnił ekipie z Nowego Targu trzy punkty.
– Jesteśmy bardzo rozczarowani, nie zasłużyliśmy na porażkę. Mieliśmy tyle sytuacji, że powinniśmy strzelić jedną, albo i więcej bramek. Tych sytuacji było naprawdę mnóstwo. Myślę, że do 85 minuty realizowaliśmy plan w stu procentach. Rozbijaliśmy ataki Podhala, nie dopuszczaliśmy do zbyt wielu okazji. Niestety, później się pogubiliśmy i straciliśmy bramkę. Czujemy duże rozczarowanie, ale taka jest piłka. Na szczęście za cztery dni mamy kolejny ważny mecz z Wisłą Sandomierz, więc nie ma dużo czasu na rozmyślanie. Musimy się szybko zebrać, ale pokazaliśmy kawał dobrej piłki i brawa dla chłopaków. Za wrażenia artystyczne nikt jednak punktów nie przyznaje – mówi Rafał Borysiuk, trener ekipy z Białej Podlaskiej.
Podhale Nowy Targ – Podlasie Biała Podlaska 1:0 (0:0)
Bramka: Molis (83).
Podhale: Szymajda – Pierzchała, Kapuściński, Żołądź (19 Molis), Szymorek, Kowalski, Lech, Serafin (70 Furtak), Szynka (57 Flaszka), Płatek (70 Rakowski), Lepiarz.
Podlasie: Bartoszek – Salak, Jarzynka, Kot, Pigiel, Bahonko (46 Nieścieruk), Kosieradzki (68 Kocoł), Andrzejuk, Szatała (87 Kobyliński), Wojczuk, Chmielewski.
Żółte kartki: Szymonek, Kowalski, Lech – Bahonko, Chmielewski, Kot.
Sędziował: Mateusz Piszczek (Katowice).