O „Malinowym królu” piosenkarka Urszula zaczęła śpiewać w 1984 roku. Wtedy właśnie Marek Dutkiewicz napisał słowa tego polskiego przeboju. W 2019 roku znany tekściarz mocno się zdziwił, gdy w stolicy zobaczył wielkie billboardy reklamowe z pomidorami opatrzonymi znakiem zaczerpniętym z tytułu jego piosenki. – Przecież nie napisaliśmy piosenki o tym samym tytule - odpowiada prezes stowarzyszenia z Międzyrzeca Podlaskiego zrzeszającego producentów pomidorów.
– Nikt się do nas nie zgłaszał i nie pytał o zgodę. Nie próbował tego zrobić uczciwie – denerwuje się Dutkiewicz, który napisał słowa do „Malinowego króla”, a muzykę do piosenki skomponował śp. Romuald Lipko.
W 2019 roku stowarzyszenie z Międzyrzeca Podlaskiego zgłosiło się do Urzędu Patentowego o ochronę towarowego znaku słowno–graficznego „Malinowy król” dla odmiany pomidora malinowego Tomimaru Muchoo.
I urząd taką zgodę wydał. Dlatego w sklepach pojawiły się pomidory opatrzone nalepką „Malinowego króla”. – Dowiedziałem się o tym z kampanii reklamowej, która w Warszawie była szeroko zakrojona na billboardach. Znajomi pytali, czy jestem dzięki temu milionerem – nie dowierza autor tekstu.
Sprawę oddał w ręce prawnika, który zgłosił tzw. sprzeciw w Urzędzie Patentowym. – Oburzył mnie brak poszanowania dla prawa autorskiego. Na świecie to wygląda inaczej, a w Polsce autorzy są często w takich sporach poszkodowani – uważa Dutkiewicz.
– Jesteśmy zgodni z Markiem w tej sprawie. Nie może być tak, że jedni bogacą się kosztem drugich. To nie jest w porządku – przyznaje Dorota Mazurkiewicz-Lipko, żona śp. Romualda Lipki.
„Soczysty, słodki, orzeźwiający” – tak z kolei odmianę swojego pomidora promuje stowarzyszenie „Malinowy Król” z Międzyrzeca Podlaskiego, które powstało z inicjatywy Rafała Zarzeckiego, prezesa grupy Citronex.
– Zarejestrowaliśmy znak graficzny, bo słów nie możemy. Taka była odpowiedź Urzędu Patentowego. Każdy z nas używa słów „malinowy”, a „królów” też jest wielu – zauważa Zarzecki.
Jego stowarzyszenie zrzesza ok. 30 producentów pomidorów malinowych z całej Polski, m.in. z województwa lubelskiego. – Zastrzegliśmy znak graficzny dla pomidorów, przecież nie napisaliśmy piosenki o tym samym tytule, nie wykorzystaliśmy muzyki. Artyści chyba szukają problemów – sugeruje prezes.
Dlaczego odmiana Tomimaru Muchoo jest taka wyjątkowa? – Chcemy się wyróżnić, bo nasze pomidory są dobre. Na rynku jest wiele podróbek. A nasz produkt to najwyższa jakość – podkreśla Zarzecki.
Pomidory z nalepką „Malinowy król” można spotkać w wielu dużych sieciach spożywczych.
Autor tekstu jeszcze w 2004 roku starał się zastrzec nazwę „Malinowy król”. – Ale wówczas, ktoś podrobił podpis pana Dutkiewicza przy odbiorze zawiadomienia o potrzebie uzupełnienia braków formalnych – tłumaczy mecenas Jacek Nieszpaur.
Nikt tych braków nie uzupełnił i Urząd Patentowy postępowanie umorzył, a znak pozostawał niechroniony. – Złożyliśmy wniosek o wznowienie postępowania wraz z opinią biegłego, z której wynika jednoznacznie, że podpis został podrobiony, bo notabene był z błędem „Dudkiewicz”. Niestety, postępowanie po raz kolejny umorzono – zaznacza mecenas.
Jednak adwokat skierował w tej sprawie skargę do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego, wskazując na wady rozstrzygnięcia Urzędu Patentowego. Rozstrzygnięcia jeszcze nie było. W urzędzie toczą się jeszcze 2 postępowania. – Obecnie jesteśmy na etapie zajmowania stanowisk. Strona reprezentująca stowarzyszenie producentów pomidorów próbuje dowieść, że „malinowy król” to pospolity zwrot, używany, na przykład, jako nazwa ciasta czy soku – relacjonuje Nieszpaur.
Adam Taukert, rzecznik prasowy Urzędu Patentowego, potwierdza, że „postępowanie zgłoszeniowe pana Marka Dutkiewicza i pani Doroty Mazurkiewicz–Lipko jest nadal w toku”. – Żadna decyzja nie została jeszcze wydana – zaznacza rzecznik. – Rejestracja znaku towarowego nie jest równoznaczna z posiadaniem praw autorskich do oznaczenia, gdyż są to inne prawa własności intelektualnej – dodaje Taukert.
Korzystną opinię wydał Dutkiewiczowi prof. Jerzy Bralczyk. – Rzeczywiście jest tak, że jeśli słyszę „Malinowy król”, to pewnie, jak wiele osób kojarzę to z piosenką. Mało prawdopodobne jest, aby ktoś wymyślił nazwę dla pomidorów, nie słysząc wcześniej przeboju – przyznaje w rozmowie z nami prof. Bralczyk.
Podobnego zdania jest językoznawca, prof. UMCS Jerzy Bartmiński. – Autor piosenki był zdaje się pierwszy, użył oryginalnego połączenia w sensie metaforycznym. Mieści się to w normach łączliwości wyrazów w języku polskim. Natomiast ogrodnicy i sprzedawcy warzyw dokonali pomysłowej demetaforyzacji, użyli wyrażenia w sensie bardziej dosłownym – zauważa Bartmiński.
Ostatecznie, w związku z wniesionym sprzeciwem przez autora tekstu piosenki, sprawę będzie musiał rozstrzygnąć sąd i zdecydować, kto może posługiwać się znakiem „Malinowy król”.