Wiadomo już, że podwyżki cen prądu i gazu nie oszczędzą miejskiej kasy, z której opłacane są rachunki za oświetlenie ulic, czy działanie kotłowni w niektórych placówkach. – Rachunki nas przerażają – przyznaje dyrektorka jednego z ośrodków.
Szkoła ma własną kotłownię gazową – mówi Iwona Lal, dyrektorka Specjalnego Ośrodka Szkolno-Wychowawczego z ul. Głuskiej. Ogrzewanie musi tu działać całodobowo, bo internat jest zamieszkały przez cały tydzień. Tymczasem koszty gazu rosną. – W tej chwili rachunki nas przerażają.
– Proszę się nie martwić. Ile by nie było rachunku, trzeba płacić i ze zobowiązań się wywiązujemy – uspokaja prezydent Krzysztof Żuk, bo faktury miejskich placówek i tak opłaca budżet Lublina. W skali miasta to ogromny wydatek. – Według ogólnych szacunków koszty związane z energią elektryczną i cieplną, wliczając gaz, to jest ponad 46 mln zł rocznie.
Miasto płaci coraz więcej
Fala wyższych rachunków przetacza się w Lublinie przez kolejne placówki. W przypadku Specjalnego Ośrodka Szkolno-Wychowawczego im. Zofii Sękowskiej (chodzi o obie siedziby: przy Hirszfelda i przy Wyścigowej) faktura za zużycie gazu w listopadzie opiewała na 28 tys. zł. W styczniu jest o wiele drożej.
– Natomiast na początku bieżącego miesiąca wpłynęły dwie faktury wstępne za prognozowane zużycie w styczniu na łączną kwotę ok. 64 tys. zł, co oznacza wzrost kosztów o około 130 proc. – przyznaje Anna Czerwonka z biura prasowego Ratusza.
Jak bardzo rosnące ceny mogą spustoszyć miejską kasę? Ostatecznych szacunków jeszcze nie ma.
Jak uciec od podwyżek
– Zrobiliśmy już wstępny przegląd i wiemy, w jakich obszarach będziemy musieli poszukać alternatywnych rozwiązań, żeby unikać skutków tych podwyżek – stwierdza prezydent Żuk.
Jakie pole manewru mają władze Lublina? – Analizujemy możliwości podłączenia jednostek miejskich, zasilanych aktualnie gazem, do sieci ciepła systemowego – wyjaśnia Czerwonka.
Ale już wiadomo, że nie wszędzie będzie to możliwe. Ośrodka przy Głuskiej na razie nie da się przyłączyć do sieci.
– Końcówka sieci, do której można by się podłączyć, jest w rejonie ul. Wilczej, więc mamy dosyć dużą odległość – przyznaje Artur Szymczyk, zastępca prezydenta Lublina. Ratusz ma jednak nadzieję, że sieć dociągnie tu przy okazji budowy przedłużenia ul. Dekutowskiego.
To może być porażające
Władze Lublina najbardziej obawiają się podwyżek cen energii elektrycznej na oświetlenie ulic, zasilenie trolejbusów oraz miejskich obiektów, w tym szkół i urzędów.
– Już w ciągu ostatniego roku nastąpiły cztery podwyżki, ceny wzrosły z około 13 gr netto/kWh w styczniu 2021 r. do około 79,4 gr netto/kWh w styczniu bieżącego roku. Mamy zatem do czynienia z podwyżką o ponad 510 proc. rok do roku – podkreśla Anna Czerwonka.
Prawdziwe trzęsienie ziemi dopiero może nadejść. W połowie roku wygasną obecnie obowiązujące umowy na dostawę energii dla miejskich jednostek. Do tego czasu miasto musi ogłosić i rozstrzygnąć nowe zamówienie na prąd. A wtedy może być jeszcze drożej.
– Mam nadzieję, że to szaleństwo, z którym mamy do czynienia, rząd przez to pierwsze półrocze jakoś opanuje i na nowy okres będziemy mieć lepsze stawki niż inne miasta – stwierdza prezydent Żuk.
Lublin nie jest wyjątkiem
Tylko nieliczne miasta mają nadzieję na uniknięcie podwyżek cen prądu. Wskazują na to choćby wyniki ankiety, którą wśród samorządów przeprowadził Związek Miast Polskich. – W większości spośród ponad 60 miast biorących udział w ankiecie zaplanowane zostały podwyżki cen energii elektrycznej, a tylko w 6 będą obowiązywały ceny prądu z ubiegłego roku – przekazuje mediom Joanna Proniewicz, rzeczniczka ZMP.