– Nie ma zakazu wstępu do lasu i na razie to nam nie grozi – tłumaczy rzecznik prasowy Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Lublinie, ale uczula, że trzeba zachować ostrożność.
Zgodnie z pomiarami z godziny 9 rano na terenie województwa lubelskiego zagrożenie pożarowe w lasach było średnie. Jednak Ewa Pożarowszczyk, rzecznik prasowy RDLP w Lublinie uczula, że najwyższy stopień zagrożenia pożarowego obowiązuje w lasach w południowej części województwa lubelskiego. Chodzi o nadleśnictwa: Janów Lubelski, Józefów, Rudnik.
– Wilgotność ściółki wynosi mniej niż 10 procent – tłumaczy ekspertka i dodaje, że z reguły tak jest, że rano, kiedy jeszcze jest wilgotno, sytuacja nie wydaje się taka zła. Ale jak mijają kolejne godziny i słońce mocniej przygrzewa, zagrożenie pożarowe rośnie.
– Jest to mierzone w specjalnych stacjach, które analizują takie dane jak temperatura, wilgotność, porywy wiatru i natężenie promieniowania słonecznego – opisuje rzecznik.
Sytuacja spowodowana jest oczywiście brakiem opadów. – W ostatnich dniach nie było większego deszczu. Zdarzały się przelotne opady, które jednak nie dały odpowiedniego nawodnienia ściółki – wyjaśnia Pożarowszczyk.
Dodaje, że na razie nie ma zakazu wstępu do lasu. Aby zostały wprowadzone takie zasady, to przez pięć dni z rzędu stacje muszą, o godzinie 9 rano, odnotowywać wilgotność ściółki poniżej 10 procent.
– W takiej sytuacji nadleśniczy może wprowadzić okresowy zakaz wstępu do lasu – precyzuje Ewa Pożarowszczyk.