Chętnych na kredyty hipoteczne jest tyle co przed rokiem, a przeciętny wniosek kredytowy opiewa na coraz wyższą kwotę – tak wyglądał styczeń na rynku kredytów mieszkaniowych – wynika z najnowszego badania BIK.
Styczeń zaskoczył bardzo dużym zainteresowaniem kredytami mieszkaniowymi. Popyt wzrósł aż o 18,1 proc. względem sytuacji ze stycznia 2020 roku – wynika z najnowszych danych BIK. Jak zwykle jest to splot kilku czynników.
- Warto podkreślić, że tym razem bardzo ważne było to, że styczeń miał po prostu mniej dni roboczych. W efekcie chętni na kredyty musieli wyrobić się z wizytą w oddziale w jednym z 19 dni pracujących. Rok temu w styczniu pracowaliśmy 21 dni. Niby różnica niewielka, ale na wynik publikowany przez BIK wpłynęło to bardzo mocno - wyjaśnia Bartosz Turek, główny analityk HRE Investments.
Mieszkania drożeją, więc pożyczamy więcej
Kolejnym powodem wysokiego popytu na „hipoteki” było to, że wnioski kredytowe opiewały na wyższe niż przed rokiem kwoty. Po prostu statystyczny kredytobiorca w styczniu 2020 roku chciał pożyczyć na mieszkanie niecałe 289 tysięcy, a w styczniu bieżącego roku było to 306,5 tys. zł. Powód? Mieszkania w międzyczasie zdrożały.
- Paradoksalnie najważniejszą informacją płynącą z najnowszej publikacji jest ta, która na pierwszy rzut oka jest najmniej spektakularna - zauważa Bartosz Turek.
Otóż w styczniu Polacy złożyli tyle wniosków kredytowych, co rok wcześniej. Stało się tak pomimo tego, że tym razem miesiąc był o dwa dni krótszy. Warto więc podkreślić, że w styczniu można się raczej było spodziewać, że chętnych na kredyty będzie mniej. Stało się jednak zupełnie inaczej. Polacy złożyli nawet kosmetycznie więcej wniosków kredytowych (37,5 tys.), niż przed rokiem (37,4 tys.).
Kredyt jest tani i łatwiej dostępny
Powodów może być sporo. Część osób chce skorzystać z najniższego w historii oprocentowania hipotek (realnie nawet ujemnego), aby podnieść swój standard życia. Inni posiłkują się kredytem, aby zainwestować na rynku mieszkaniowym.
Bardzo ważne jest też to, że banki obniżają wymagania stawiane przed kredytobiorcami. W ostatnim czasie nawet dwie największe instytucje (PKO i Pekao) zaczęły akceptować wnioski od osób posiadających 10 proc. (a nie 15% czy 20%) ceny mieszkania w gotówce.
- Jest to kolejny przykład postępującego łagodzenia kryteriów udzielania kredytów hipotecznych. Jeśli proces ten będzie w bieżącym roku postępował, to banki mogą udzielić wyraźnie więcej kredytów niż w 2020 roku - ocenia Bartosz Turek.
Taki scenariusz z radością przyjmą szczególnie te osoby, którym kredytu w ubiegłym roku odmówiono.
Kredyty kiedyś zdrożeją
Przy tym oczywiście należy pamiętać o tym, że prawie wszystkie kredyty mieszkaniowe w Polsce mają zmienne oprocentowanie. W efekcie, gdy kiedyś Rada Polityki Pieniężnej podniesie stopy procentowe, to w ślad za tymi decyzjami, rosnąć będą raty dziś zaciągniętych długów. Co prawda prognozy sugerują, że niskim kosztem kredytów będziemy się jeszcze cieszyć długi czas, to bez wątpienia warto przygotowywać domowe finanse też na mniej optymistyczne scenariusze.