Policja sprawdza, kto w trakcie ciszy wyborczej wysyłał do strażaków sms-y reklamujące Janusza Kułaka, kandydata na posła. – Ja nie mam z tym nic wspólnego – twierdzi Kułak. Dane strażaków mogły wyciec z wewnętrznego systemu.
Nie wiadomo, ile osób dostało tę wiadomość. – Wśród kolegów to był jeden z tematów rozmów po wyborach – komentuje jeden ze strażaków z Lublina. Numery do strażaków są w bazie Systemu Wspomagania Dowodzenia po to, by można było się z nimi szybko skontaktować.
Co ciekawe, Janusz Kułak administruje systemem informatycznym straży pożarnej w Lublinie. Jak twierdzi, nie ma nic wspólnego z rozsyłaniem sms-ów.
– Nie mam dostępu do danych strażaków, kwestie merytoryczne nie leżą w mojej gestii, odpowiadam tylko za to, by komputer, z którego dane są wprowadzane do systemu wewnętrznego, był sprawny – komentuje Kułak.
Komendant wojewódzki straży pożarnej w Lublinie, kiedy dowiedział się o możliwości złamania ciszy wyborczej, powiadomił policję.
– Prowadzimy postępowanie w tej sprawie. Musimy ustalić, kto jest właścicielem numeru, z którego wysyłano sms-y – mówi Janusz Wójtowicz z lubelskiej policji. – Drugie postępowanie dotyczy naruszenia ciszy wyborczej.
Sprawę wyjaśnia także sama straż pożarna.