Wiceminister sportu Łukasz Mejza próbuje zdyskredytować medialne doniesienia na temat swoich interesów. Jego wyjaśnienia nie przekonują jednak części polityków Prawa i Sprawiedliwości. W tym gronie jest lubelski poseł Sylwester Tułajew, który domaga się dymisji skompromitowanego polityka.
Łukasz Mejza jest posłem z województwa lubuskiego. W wyborach parlamentarnych w 2018 roku startował jako kandydat Bezpartyjnych Samorządowców z listy Polskiego Stronnictwa Ludowego i uzyskał drugi wynik w swoim okręgu. W marcu tego roku objął mandat zwolniony po śmierci Jolanty Fedak i został posłem niezrzeszonym. W październiku wstąpił do Partii Republikańskiej, a wkrótce objął funkcję wiceministra sportu.
Poseł czy cudotwórca
O Mejzie zrobiło się głośno za sprawą publikacji Wirtualnej Polski. Dziennikarze opisali sprawę założonej przez polityka firmy Vinci NeoClinic, która oferuje kosztowne leczenie nowatorskimi metodami chorych m.in. na raka, Alzheimera i Parkinsona. Rzecz w tym, że brak medycznego potwierdzenia skuteczności metody. Dziennikarze WP dotarli też do osób, których na niesprawdzoną terapię namawiał sam obecny wiceminister.
Po ponad dwóch tygodniach milczenia, jakie minęły od głośnej publikacji wyników dziennikarskiego śledztwa, w ostatnią środę Łukasz Mejza odniósł się do sprawy. Artykuł Wirtualnej Polski nazwał „największym politycznym atakiem po 1989 roku”.
– Atak ten jest wymierzony we mnie, ale jego celem jest obalenie rządowej większości – przekonywał.
Tułajew zabrał głos
Już wcześniej stanowczych decyzji od władz PiS w sprawie Mejzy domagała się część polityków tej partii. W tym gronie jest m.in. lubelski poseł Sylwester Tułajew. To parlamentarzysta, który rzadko zabiera głos. Tym bardziej w sprawach budzących kontrowersje.
– Standardy, jakie muszą obowiązywać w polskiej polityce są jasne przejrzyste. 6 lat temu zadeklarowaliśmy inną od naszych poprzedników jakość. Obywatele nam zaufali i zagłosowali na nas – napisał Tułajew na Twitterze dodając, że oczekuje dymisji, przynajmniej do wyjaśnienia sprawy.
Gdy po środowej konferencji Mejzy Wojciech Szacki z Polityki Insight zapytał w mediach społecznościowych czy przekonały go wyjaśnienia wiceministra, ten odpisał: – Oglądałem. I podtrzymuję moją opinię sprzed dwóch tygodni w 200 proc.
Próbowaliśmy skontaktować się z Sylwestrem Tułajewem, ale nie odbierał telefonu.
Czekając na ruch PiS
W tej sprawie głos zabrał także inny polityk PiS z naszego regionu, minister edukacji i nauki Przemysław Czarnek. Na antenie RMF przyznał, że na miejscu Mejzy zawiesiłby ministerialną działalność do czasu wyjaśnienia sprawy.
– Wtedy rzeczywiście wyglądałoby to lepiej, ale to jest moje zdanie – mówił w radiowym studiu.
Z kolei Paweł Kukiz, którego formacja współpracuje z PiS, konferencję Mejzy nazwał żenującym spektaklem. Na antenie TVP przyznał, że jeśli wiceminister sportu pozostanie w rządzie, będzie miał „poważny problem z głosowaniem z Prawem i Sprawiedliwością”.
– Teraz czekamy na ruch ze strony PiS i wyjaśnienie tej sprawy. Nie sądzę, żeby chcieli zamieść ją pod dywan, jeśli te zarzuty się potwierdzą. Nie mają powodów, żeby to zrobić – komentuje Jarosław Sachajko, poseł Kukiz’15 z Zamościa.
Sejmowa arytmetyka
– Pojawia się pytanie, czy gdyby pan wiceminister zostałby zmuszony do rezygnacji lub odwołany, to czy dalej popierałby Zjednoczoną Prawicę. W parlamencie mamy sytuację, w której od czasu konfliktu z Jarosławem Gowinem obóz władzy ma problem z utrzymaniem sejmowej większości. Wybory parlamentarne planowane są dopiero w 2023 roku, a to oznacza, że do końca kadencji PiS może mieć kłopot z przeforsowywaniem swoich pomysłów. Z jednej strony mamy tu kwestie moralne i transparentność, a z drugiej polityczną codzienność związaną ze skutecznym sprawowaniem władzy – ocenia dr hab. Agnieszka Łukasik-Turecka, dyrektor Instytutu Nauk o Polityce i Administracji KUL. – Moim zdaniem, jeśli w przestrzeni publicznej pojawiają się domysły wskazujące na wątpliwości moralne dotyczące danego polityka, niezależnie od funkcji powinien on zrezygnować z pełnionego urzędu do wyjaśnienia sprawy. To powinien być standard świadczący o kulturze politycznej.