– PSL i Kukiz’15 powinny wejść do rządu – twierdzi poseł Kukiz’15 Jarosław Sachajko. Ludowcy jednak twardo tłumaczą, że nie ma na to szans
- Powiem to może brutalnie, ale jasno: trzeba być idiotą, żeby brać na plecy takie kamienie. Widzimy, jak od pięciu lat PiS zmienia Polskę. A jakiej sytuacji gospodarczej, społecznej, strategicznej dziś jesteśmy. Po co nam to? – tak lubelski poseł PSL, Jan Łopata komentuje pogłoski, że PSL i Kukiz’15 mają wejść do rządu.
Te pogłoski podsyca zamojski poseł Kukiz’15 (w jednym klubie z PSL) Jarosław Sachajko. Kilka dni temu mówił dziennikarzom, że Koalicja Polska powinna wejść w koalicję z PiS. Powód? „żeby zmieniać rzeczywistość”. Jego zdaniem to „jedyne racjonalne działanie”.
– Nie ma takiej woli w PSL – mówi stanowczo Łopata.
We wtorek odbędzie się posiedzenie klubu Koalicji Polskiej. Na pewno będzie mowa o współpracy z PiS.
W PSL są przekonani, że temat zostanie szybko ucięty i zdementowany. Ale o ile ludowcy są pewni siebie, to swoich kolegów z K’15 już nie.
– Paweł Kukiz nie może narzekać na współpracę z nami, ale widać, że w polityce czegoś szuka. Czy to może być koalicja z PiS? – zastanawia się jeden z lubelskich działaczy PSL. I dodaje: – Tyle, że politykę PiS można określić krótko jako centralizacja, czyli zupełnie odwrotność tego, na czym zależy Pawłowi – dodaje.
Tyle, że to samo Kukizowcy mówili, gdy ich lider nawiązywał współpracę z PSL. Dla nich ludowcy byli zaprzeczeniem idei K’15.
Jeden z ważniejszych ludzi w PiS, Szef Komitetu Wykonawczego partii Krzysztof Sobolewski w mediach komentuje:
– Jeśli poseł Jarosław Sachajko ma konkretne propozycje, to niech przekona najpierw swój klub Kukiz’15, potem PSL i jeśli będą konkretne działania, to wtedy możemy się zastanawiać nad rozmową o tym.
– W mojej ocenie poglądy posła Sachajki są jego własnymi, a nie jakiejś większej grupy – ocenia Łopata.
Jarosław Sachajko na celowniku PiS znalazł się już kilka miesięcy temu. W maju był kuszony teką ministra rolnictwa. W sierpniu długo o współpracy rozmawiał z Mateuszem Morawieckim. Premier miał postawić warunek, że Sachajko przyprowadzi ze sobą przynajmniej czterech posłów Koalicji Polskiej.
W rozmowie z Dziennikiem przyznał, że byłby gotów objąć stanowisko ministra rolnictwa. – Ale tylko za zgodą liderów mojego ugrupowania – podkreślał Sachajko.
W lubelskim PiS o ewentualnych zmianach w rządzie nie chcą mówić. Jak nam przyznają politycy, to się „rozgrywa nad ich głowami”. – Ale nie wyobrażam sobie, że wejdą nie tylko do rządu, ale przede wszystkim wrócą do zarządu województwa – nie kryje oburzenia jeden z posłów PiS.