Na długie spacery musi się przygotować wielu mieszkańców, którzy zamierzają oddać swój głos w nadchodzących wyborach. Wszystko przez to, że podział miasta na obwody głosowania jest mocno przestarzały. Ale prawo nie pozwalało go zmieniać.
– To jest troszkę uciążliwe dla mieszkańców, którzy muszą przechodzić przez kładkę, a lokal jest oddalony od ich domów – przyznaje Mieczysław Biszkont, przewodniczący Zarządu Dzielnicy Czuby Północne.
– Rada dzielnicy występowała do miasta w tej sprawie już w 2009 r. Od tamtej pory głosowań było kilka, ale za każdym razem wyborcy musieli chodzić na ul. Biedronki.
W sprawie wyborów mieszkańcy wyboru mieć nie będą – muszą pójść do swojego obwodu głosowania. To, że jest daleko, nie ma żadnego znaczenia, bo granice obwodów i siedziby lokali są takie, a nie inne.
– Mamy świadomość, że podobnych przypadków jest w Lublinie więcej. Jedna z ulic biegnie wręcz przez trzy obwody głosowania, ale w całości przynależna jest do jednego – przyznaje Grażyna Ziemińska-Bicka, pełnomocnik prezydenta miasta ds. organizacji wyborów. Problemy są m.in. z ul. Koncertową.
Zdaniem Ratusza na razie nic nie można z tym zrobić. Obowiązujący przy każdych wyborach podział miasta na obwody został uchwalony przez Radę Miasta w 1998 r. Od tamtej pory miasto się zmieniło i rozbudowało, ale podział na obwody pozostaje praktycznie niezmieniony. Bo z dwoma wyjątkami ruszać go nie wolno.
– Granice można zmieniać, jeśli w danym obwodzie liczba mieszkańców przekroczy trzy tysiące, albo w przypadku zmiany granic miasta. Korekty są dozwolone tylko w przypadku wystąpienia jednej z tych dwóch przesłanek i to nie później niż 55 dni przed terminem wyborów – mówi Ziemińska-Bicka.
Wybory 2014 i później
Magistrat zapowiada jednak, że do następnych wyborów te i inne problemy uda się zlikwidować. Jakim cudem? Zmienił się kodeks wyborczy i miasto trzeba podzielić od nowa. Potrwa to około roku.