Rozmowa z Wiesławem Brodowskim
– Od około trzech tygodni w rozmaitych sondażach na pierwszych miejscach pojawiały się dwa nazwiska kandydatów, którzy mieli największe szanse w niedzielnych wyborach. Mówię o Andrzeju Pruszkowskim i o mnie. Dlatego nie jestem zaskoczony, że razem znaleźliśmy się w drugiej turze. To co mnie zaskoczyło, to liczba głosów. Myślałem, że między nami nie będzie takiej różnicy. Że liczba głosów będzie bardziej zbliżona. Dlaczego tak się stało? Główną przyczyną jest niska frekwencja. Z drugiej strony w przeciwieństwie do Andrzeja Pruszkowskiego miałem sporą przerwę w działalności politycznej. Z tego powodu praktycznie przez całą kampanię musiałem przypominać wyborcom o swoim istnieniu.
• Przed nami druga tura. Jak zamierza pan poprowadzić tę część kampanii?
– W drugiej turze największe znaczenie będzie miała frekwencja. Dlatego zrobię wszystko, by była jak największa. Poza tym tę część kampanii zamierzam poprowadzić indywidualnie. Co to znaczy? Chcę dotrzeć do wszystkich swoich potencjalnych wyborców. Przede wszystkim telefonicznie. Ale w miarę możliwości także osobiście. W podobny sposób zamierza działać również mój sztab wyborczy. W zanadrzu mam również niespodzianki, ale jakie nie powiem. Przedstawię je w przyszłym tygodniu.
• Kim będą pana współpracownicy?
– Na razie skupiam się na drugiej turze. Oczywiście wybiegam także w przyszłość, ale w tym momencie nie mogę ujawnić żadnych nazwisk współpracowników czy wiceprezydentów, bo ich jeszcze nie znam. Od wczoraj dopiero prowadzę rozmowy w tej sprawie. Mogę jedynie powiedzieć, że na liście ewentualnych moich przyszłych współpracowników znalazło się kilkanaście osób.
Rozmawiała Katarzyna Lewandowska
Rozmowa z prezydentem Lublina Andrzejem Pruszkowskim
– Nie jestem specjalnie zaskoczony. Wierzę w sondaże profesjonalnych ośrodków badających opinie i preferencje wyborców. A do takich ośrodków zaliczam np. OBOP, który w ubiegłym tygodniu przedstawił swoje ostatnie wyniki. Według nich miałem wygrać w niedzielę i przejść do drugiej tury. Dlatego nie jestem zdziwiony takim wynikiem głosowania. W końcu pracuję na rzecz Lublina od ośmiu lat. I każdy widzi, co do tej pory zrobiłem. Cieszę, że zostało to docenione. Zaskoczony jestem jedynie skalą poparcia, jaką uzyskałem. Na mnie głosowało ponad 29 tysiący osób. Na mojego kontrkandydata Wiesława Brodowskiego blisko 10 tysięcy lublinian mniej. Tego się nie spodziewałem.
• Przed nami druga tura. Jak zamierza pan poprowadzić tę część kampanii wyborczej?
– Nie zamierzam niczego zmieniać w dotychczasowym stylu czy strategii. Będę robił, to co robiłem. Czyli? Moja dotychczasowa kampania była spokojna i pozytywna. Nie atakowałem żadnego z pozostałych rywali walczących o Urząd Prezydenta. I taka będzie do końca. Choć mam przygotowaną drobną niespodzianką. Nie będzie to nic nadzwyczajnego, ale... Jakieś szczegóły? Nie mogę. Przecież to ma być niespodzianka. Kiedy ją zaprezentuję? Niedługo.
• Kim będą pana najbliżsi współpracownicy?
– Jeszcze o tym nie myślałem. Oczywiście mam swój bank kadr, z którego jeśli będzie taka potrzeba, skorzystam. Ale na jakiekolwiek nazwiska moich najbliższych współpracowników czy wiceprezydentów obecnie jest jeszcze za wcześnie. Poza tym jak dotychczas nie za bardzo miałem kiedy się nad tym zastanowić. Pracujemy właśnie nad projektem budżetu miasta, co pochłania najwięcej czasu.
Rozmawiała Katarzyna Lewandowska