Urzędnicy z Kancelarii Premiera interweniowali u wojewody lubelskiego w sprawie Rządowego Funduszy Inwestycji Lokalnych – twierdzi posłanka Koalicji Obywatelskiej z Lublina Marta Wcisło. We wtorek przeprowadziła kontrolę poselską w tej sprawie w Lubelskim Urzędzie Wojewódzkim.
Chodzi o rządowy program mający na celu wsparcie gmin i powiatów w czasie wyniszczającej gospodarkę pandemii koronawirusa. W jego pierwszej edycji na Lubelszczyznę trafiło 435 mln zł, a pieniądze według określonego algorytmu otrzymały wszystkie samorządy, które wnioskowały o wsparcie.
Ogromne kontrowersje wywołały natomiast opublikowane na początku grudnia wyniki drugiego rozdania. Tym razem samorządy z województwa lubelskiego dostały 313 mln zł, ale pieniądze popłynęły głównie tam, gdzie rządzi PiS. Podobną tendencję zauważono w całym kraju.
Jak pisaliśmy kilka dni temu, w związku z tym kontrolę poselską w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów przeprowadzili posłowie KO. Według ich ustaleń oceny ponad 10 tys. wniosków w ramach programu dokonali nie członkowie powołanej w tym celu komisji, a urzędnicy z KPRM. Niektórzy zrobili to w zaledwie sześć minut.
– To była atrapa komisji, a to, kto te pieniądze otrzyma, było z góry ustalone – twierdzi lubelska posłanka KO Marta Wcisło. Dzisiaj pojawiła się na zapowiedzianej kontroli w LUW. Prosiła o udostępnienie jej listy wszystkich samorządów, które wnioskowały o rządowe wsparcie i korespondencji mailowej z Kancelarią Premiera.
Po wyjściu z urzędu parlamentarzystka poinformowała o wysłanym z LUW mailu, w którym – w „nawiązaniu do rozmowy telefonicznej” – poinformowano o przesłaniu „skorygowanego zestawienia wniosków”. Chodziło m.in. o uzupełnienie zestawienia o wniosek jednej z lubelskich gmin oraz o uzupełnienie dat wpływu kilku innych wniosków.
– KPRM upomina się o konkretne gminy. Ja nie wierzę w to, że jej pracownicy znają jakąś maleńką gminę na Lubelszczyźnie. Podkreślenia wymaga fakt, że te gminy dostały 100 proc. dofinansowania, podczas gdy inne nie otrzymały go wcale. Jeśli to ma pomóc samorządom, w których brakuje złotych klamek, a inne mają problemy z przetrwaniem, to to nie jest demokracja. Nasuwa się pytanie, czy to jest korupcja polityczna? – komentuje posłanka Wcisło.
I zapowiada, że będzie wnioskowała o udostępnienie jej kolejnych dokumentów, choć w urzędzie zapewniono ją o przekazaniu kompletu materiałów. – Czy tak jest, tego nie wiem. Nie znam też treści rozmów telefonicznych, bo podejrzewam, że właśnie w ten sposób zapadały decyzje o dofinansowanych gminach – podsumowuje parlamentarzystka.
Rzeczniczka wojewody Agnieszka Strzepka dziś po południu nie odbierała telefonu.